Z poczty redakcyjnej
E-mail: info@zwrot.cz
CZESKI CIESZYN / W holu Zarządu Głównego PZKO można zwiedzić wystawę „Gustaw Morcinek. Z mojego Śląska Cieszyńskiego”. Wystawa będzie dostępna do 21 lutego w godzinach otwarcia budynku.
Gustaw Morcinek (1891-1963) był jednym z najpoczytniejszych polskich pisarzy, a także nauczycielem, publicystą i działaczem społecznym. W swojej bogatej twórczości spopularyzował tematykę górniczą i przybliżył czytelnikom rodzinny Śląsk.
Był najmłodszym z ośmiorga dzieci Józefa Morcinka i Marianny (Marii) z domu Smuż, z których czworo zmarło w dzieciństwie. Urodził się 25 sierpnia 1891 roku w jednopokojowym mieszkaniu służbowym ojca w domu pod numerem 245 w Karwinie na Żabkowie. Na chrzcie otrzymał imię Augustyn. Później jednak, w związku z tym, iż najbliżsi nazywali go Gustlik, zaczął używać imienia Gustaw.
Gdy miał 9 miesięcy, zmarł jego ojciec. Śmierć ojca, lata dzieciństwa i nauki w „białej” szkole przy starym kościele w Karwinie, opisał później w „Czarnej Julce”. Mieszkał już wtedy sam z mamą, bo rodzeństwo – Joanna, Rudolf i Teresa – opuściło już dom rodzinny. Matka ciężko pracowała, by Gustlikowi zapewnić jak najlepsze warunki do życia.
W 1899 roku niestety musiała opuścić mieszkanie na Żabkowie i wraz z synem przeprowadziła się do mieszkania w domu nr 509 w górniczej kolonii na Granicach. W 1902 roku Gustlik rozpoczął naukę w nowo otwartej szkole ludowej, a po jej ukończeniu w 1905 roku zaczął samodzielnie zarabiać na życie.
Lata młodości
Wspólnie z mamą zajmował wtedy mieszkanie w domu nr 728 na Granicach, należącym do Henryka Leopolda nazywanego Kalabusem, dozorcy szybu „Głęboki”. Po latach pisarz tak wspominał:
Szkołę 5-klasową ukończyłem w Karwinie, poczem imałem się różnych zawodów. Byłem więc przez żniwa „pańszczorzem”, potem ceglarzem, potem jeszcze pomocnikiem palacza w kotłowni na szybie „Głębokim”, a w końcu górnikiem.
Spostrzeżenia z pracy w kopalni przeniósł później na karty swych powieści i nowel. Gustaw Morcinek – w czasach gdy pracował jako górnik – w wolnych chwilach udzielał się w Stowarzyszeniu Katolickich Robotników „Praca” w Karwinie, gdzie grywał w przedstawieniach teatralnych i był bibliotekarzem.
Książki były jego pasją od najmłodszych lat. Po latach wspominał: W „kuźni”, jak nazywano „Pracę”, był ośrodek nowej myśli i nowego życia.
Słuszna to była nazwa, bo przekuwało się w niej życie z surowca na szczere złoto. Tutaj rozpalały się ognie w młodych sercach, a te wiodły na Mleczną Drogę. Wędrowało się potem przez życie po tamtej Mlecznej Drodze. Dziwne były losy tych, co po niej wędrowali. Jedni ginęli w kopalniach, jak przystało na górnika, drudzy walczyli i ginęli za wyśnioną Ojczyznę, jak przystało na górnika karwińskiego, inni znowu poszli w świat. Jedni tu, drudzy tam, wszyscy zaś nie zeszli nigdy z obranej drogi.
Fascynacja Żeromskim, Reymontem, Słowackim
Dzięki stypendium, które członkowie stowarzyszenia zafundowali mu i dwóm innym młodym górnikom, mógł w 1910 roku rozpocząć naukę w Seminarium Nauczycielskim Męskim Towarzystwa Szkoły Ludowej w Białej. Tutaj zaczęła się jego fascynacja twórczością Stanisława Żeromskiego, Władysława Reymonta i innych polskich pisarzy. Tak oto wspominał po latach jedno z zadań domowych z języka polskiego:
Polonista kazał nam napisać w domu wypracowania pod tytułem „List do matki”. Któż by do swojej matki nie napisał pięknego listu? Każdy. Ja też. I gdy po feriach oddaliśmy zeszyty, a potem polonista je przyniósł poprawione do klasy, oświadczył, że ja swoje zadanie „oderżnąłem” z Listów do matki Juliusza Słowackiego. Pewnie, że Słowackiego uwielbiałem i że jego listy do matki czytałem. I być może, że polonista dopatrzył się tam jakichś jego wpływów. Bóg mi jednak świadkiem, że nie „oderżnąłem” niczego z jego listów. Na skutek mego gwałtownego protestu polonista po dwóch tygodniach, po zestawieniu mego „Listu do matki” z Listami do matki Słowackiego – oświadczył, że moje zadanie jest oryginalne. Pycha mnie ogarnęła. Taki mądry profesor, a nie mógł rozeznać, czy to pisał Słowacki czy Morcinek. Przy maturze w 1914 roku przyszły pisarz nie zdał jednak egzaminu z religii, bo katecheta nie lubił go za jego dociekliwość na lekcjach.
W czasie I wojny światowej
Po wybuchu I wojny światowej został w sierpniu 1914 powołany do służby w armii austriackiej. W listopadzie 1914 roku walczył na froncie wschodnim na linii Olkusz-Wolbrom, gdzie został postrzelony w prawą rękę. Leczył się później w szpitalu wojskowym w Wiedniu. W czerwcu 1915 roku podchodził po raz drugi do egzaminu dojrzałości, tym razem w mundurze wojskowym i udało mu się w końcu zdać.
W sierpniu 1915 roku zwolniono go z wojska jako inwalidę i wkrótce rozpoczął pracę jako nauczyciel pomocniczy, najpierw w szkole ludowej w Pruchnej, następnie w Ligocie koło Bielska. Później został ponownie powołany do armii.
W nocy z 31 października na 1 listopada 1918 pełnił służbę radiotelegrafisty w komendzie stacyjnej w Cieszynie. To właśnie on odebrał z Krakowa rozkaz gen. Bolesława Roi, by najstarszy rangą oficer Polak objął dowództwo garnizonu. Rozkaz przekazał do Domu Narodowego, gdzie znajdowała się grupa polskich oficerów i podoficerów.
Dzięki niemu przewrót się udał a Polacy przejęli z rąk Austriaków miejscowy garnizon i podporządkowali go Radzie Narodowej Księstwa Cieszyńskiego. Gdyby spisek się nie udał, Morcinkowi zapewne groziłaby kara śmierci. Wydarzenia „nocy listopadowej” pisarz później niejednokrotnie opisywał w swoich opowiadaniach.
Praca nauczyciela
Z chwilą przewrotu 1 listopada 1918 przeszedł do czynnej służby wojskowej w Wojsku Polskim (Dowództwo 6 Dywizji w Cieszynie). 18 października 1919 urlopowany na okres plebiscytowy na Śląsku Cieszyńskim, został w Skoczowie nauczycielem prowizorycznym w szkole powszechnej i komendantem Placu. W 1920 roku sprowadził do siebie swoją matkę, o której później Zofia Kossak napisała:
Ze wzruszeniem wspominam postać czcigodnej matki Gustawa, pełnej godności i dobroci starej kobiety, odzianej po śląsku, mówiącej gwarą, dumnej ze swego syna, nie mogącej tylko pojąć, jak on potrafi tyle wycyganić?!.
10 czerwca 1920 Gustaw Morcinek zgłosił się jako ochotnik do czynnej służby wojskowej na froncie bolszewickim. 25 maja 1921 wrócił i objął posadę nauczyciela tymczasowego w szkole powszechnej w Skoczowie, gdzie uczył języka polskiego i prowadził bibliotekę.
Równocześnie kontynuował swoją edukację. W 1923 roku skończył kurs przemysłowo-kupiecki w Państwowej Szkole Przemysłowej w Bielsku, a w 1925 roku dwuletni Państwowy Wyższy Kurs Nauczycielski w Cieszynie.
Nieudane małżeństwo
29 grudnia 1925 Gustaw Morcinek ożenił się z Zuzanną Lazarówną z Ropicy, nauczycielką skoczowskiej szkoły ludowej. Związek jednak przetrwał tylko nieco ponad rok, między innymi ze względu na różnice ich dzielące, ale dopiero w 1929 roku małżeństwo zostało prawnie unieważnione.
Najlepszym lekarstwem na problemy w życiu prywatnym było dla Gustawa Morcinka pisanie, a dzięki honorariom mógł sobie pozwolić na wybudowanie wyśnionego domu. Dotychczas mieszkał w wynajmowanych mieszkaniach, kolejno pod adresami: ul. Krzywa 16, Cieszyńska 21, Szpitalna 7, Adama Mickiewicza 39, a w końcu w latach 1932-1933 wybudował dom przy ulicy Ustrońskiej 500 (obecnie Leśna 2), który nazywał „domem w słońcu”.
Tu zamieszkał z mamą i siostrą Teresą, tu przyjmował przyjaciół, znajomych i dziennikarzy. W szkole Gustaw Morcinek uczył języka polskiego i prowadził tutejszą bibliotekę. Bibliotekarzem był też w skoczowskim Kole Macierzy Szkolnej. Należał do Związku Nauczycielstwa Polskiego i był redaktorem „Zarania Śląskiego”. Dzięki swojej popularności, odczytom i spotkaniom literackim był wtedy jednym z najczęściej podróżujących pisarzy polskich.
Pierwsze publikacje
Jako publicysta Gustaw Morcinek zadebiutował w 1920 roku artykułem „Wspomnienia z przewrotu w listopadzie 1918” w „Dzienniku Cieszyńskim”. Wkrótce zaczął publikować swoje artykuły i nowele również na łamach takich czasopism, jak „Gazeta Polska”, „Gwiazdka Cieszyńska”, „Miesięcznik Pedagogiczny”, „Tygodnik Ilustrowany”, „Tęcza”, „Zaranie Śląskie”.
Wkrótce ukazały się jego pierwsze książki: „Serce za tamą” (1929), „Ojcze nasz” (1929), „Byli dwaj bracia” (1930). Dopiero wydana w 1931 roku powieść „Wyrąbany chodnik” przyniosła pisarzowi ogólnopolską sławę. Następnie pojawiły się jego kolejne dzieła: „Chleb na kamieniu” (1932), „Narodziny serca” (1932), „Gwiazdy w studni” (1933), „Łysek z pokładu Idy” (1933), „Śląsk” (1933), „W zadymionym słońcu” (1933), „Dzieje węgla” (1933), „Ludzie są dobrzy” (1935), „Gołębie na dachu” (1936), „Po kamienistej drodze” (1936), „Inżynier Szeruda” (1937), „Maszerować!” (1938), „Miasteczko nad rzeką” (1938).
Częstym tematem w jego twórczości była kopalnia i życie górników. Poruszał również rolę szkoły i nauczycieli w wychowaniu dzieci. Był przeciwnikiem stosowania kar cielesnych wobec uczniów. Lansował wychowanie patriotyczne i wysoko cenił harcerstwo, które w jego opinii było najpiękniejszą i najwartościowszą szkołą.
O pisaniu myślał nawet w obozie koncentracyjnym
6 października 1939 roku, w czasie okupacji niemieckiej, Gustaw Morcinek został aresztowany i przewieziony najpierw do więzienia w Cieszynie, następnie do przejściowego obozu koncentracyjnego w Skrochowicach, stąd do obozu Sachsenhausen-Oranienburg, zaś w marcu 1940 roku do Dachau.
Gdy Gestapo zaczęło szukać po obozach koncentracyjnych polskiego pisarza Gustawa Morcinka, by poddać go dodatkowym represjom, uratował go fakt, iż w kartotece obozowej figurował jako August Morcinek. Mimo nalegań najbliższych pisarz odmówił podpisania Volkslisty. Od początku pracował w obieralni kartofli, co pozwalało pożywić się i pomóc innym.
Mimo ciężkiej pracy i codziennego zagrożenia życia nadal myślał o pisaniu. Od swoich najbliższych, znajomych i czytelników otrzymywał coraz więcej paczek, dzieląc się z ich zawartością ze swoimi współwięźniami, których równocześnie podtrzymywał na duchu swoimi opowiadaniami i głęboką wiarą.
Po wyzwoleniu przez Amerykanów 29 kwietnia 1945 roku obozu w Dachau pierwszy list wysłał do siostry Teresy. Wkrótce pisarz zachorował na tyfus, ale został uratowany. Dopiero w połowie czerwca 1945 roku mógł opuścić Dachau, po ponad pięciu latach obozowej katorgi.
Tułaczka po Europie
Najpierw wyjechał do Francji i trzy tygodnie spędził w Paryżu. Później przebywał jako rekonwalescent w schronisku Polskiego Czerwonego Krzyża u podnóża Alp w Biviers koło Grenoble, gdzie zaczął pisać „Listy spod morwy”, nawiązujące do przeżyć obozowych.
Potem przebywał we Włoszech, gdzie zwiedził Niceę, Bolonię, Anconę, Monte Sicuro oraz Rzym, tu wydał „Dziewczynę z Pól Elizejskich” i „Listy z mojego Rzymu”. Następnie wyjechał do Brukseli, ponieważ Rada Naukowa Ośrodka Wyższych Studiów Polskich w Belgii przyznała mu trzymiesięczne stypendium.
1 sierpnia 1946 roku zgłosił w konsulacie polskim w Brukseli chęć powrotu do kraju. 30 października 1946 roku wyruszył w drogę do Polski. 5 listopada 1946 roku Gustaw Morcinek zgłosił się w Państwowym Urzędzie Repatriacyjnym w Dziedzicach, który wydał mu przepustkę uprawniającą do przejazdu do Skoczowa.
Poseł na Sejm z okręgu w Bielsku-Białej
Witała go siostra Teresa, znajomi i dawni uczniowie. Szybko wrócił do pisania i podróży po kraju z odczytami i wieczorami autorskimi. W latach 1951–1956 Morcinek był prezesem katowickiego oddziału Związku Literatów Polskich. 26 października 1952 z ramienia Stronnictwa Demokratycznego został posłem na Sejm z okręgu wyborczego 55 w Bielsku-Białej.
Nadchodzące cztery lata były dla niego bardzo trudne, wypełnione spotkaniami z wyborcami, liczną korespondencją i wyjazdami do stolicy. Po śmierci Stalina Gustaw Morcinek na skutek odgórnych nacisków został zmuszony do zgłoszenia na posiedzeniu Sejmu 28 kwietnia 1953 wniosku w sprawie zmiany nazwy Katowic na „Stalinogród“.
W atmosferze aresztowań i procesów politycznych bał się utraty możliwości wydawniczych, a nawet utraty wolności (aresztowania). 21 października 1956 roku Wojewódzka Rada Narodowa i Miejska Rada Narodowa w Stalinogrodzie przywróciły nazwę Katowice i województwo katowickie. Przy tej okazji przypomniano sobie rzekomego „sprawcę” przemianowania. Pisarz otrzymał wtedy wiele obraźliwych listów i anonimów.
„Czarna Julka”
Gdy w grudniu 1956 roku skończyła się kadencja Sejmu, a Morcinek przestał być posłem, uświadomił sobie, że ostatnie cztery lata zmarnował. Od początku następnego roku ze wznowionym zapałem zabrał się do pracy pisarskiej. Miał już czas na pisanie i swobodę w podejmowaniu decyzji.
Na początku 1958 roku Gustaw Morcinek skończył pisać „Czarną Julkę” i opisał ją tak: „cudaczna rzecz z mego życia, z tamtych chłopięcych lat chmurnych i durnych, bez oblewania ich Mickiewiczowskimi „łzami gęstymi, rzęsistymi”, lecz przeciwnie zaprawionymi z lekka chuligańskim uśmieszkiem”.
W październiku tego roku w związku z przygotowaniem tej powieści do druku przez wydawnictwo „Czytelnik” Morcinka odwiedziła redaktorka Danuta Čirlič oraz ilustrator Jan Szancer z żoną, który w „Księdze gości” zostawił oryginalny wpis w postaci ilustracji do „Czarnej Julki”.
Powieść ukazała się w księgarniach pod koniec roku i od razu podbiła serca czytelników. W 1961 r. pisarz obchodził swój jubileusz życiowy i z tej okazji nakładem Wydawnictwa „Śląsk” ukazała się książka „Gustaw Morcinek. W 70-lecie urodzin”, która zawierała również opracowaną przez Ludwika Brożka bibliografię jego dzieł.
W tej książce Gustaw Morcinek napisał następujące słowa: „Każdy pisarz pragnie, by zrodzone przez niego postacie, bohaterowie jego powieści, przeżyli go, jeżeli już nie o setkę lat, to o dziesięć, lub przynajmniej o jeden rok”.
Ostatnie pożegnanie
Te słowa były prorocze, bowiem stopniowo niestety pogarszał się stan zdrowia pisarza. W czasie pobytu w klinice w Krakowie 20 grudnia 1963 roku Gustaw Morcinek zmarł na białaczkę limfatyczną. 23 grudnia 1963 roku pisarz został pochowany w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Komunalnym w Cieszynie, a w jego ostatniej drodze towarzyszyły mu tysięczne tłumy, w tym również delegacja z Zaolzia. Bohaterowie jego powieści żyją nadal, chociaż od śmierci ich autora upłynęło już kilkadziesiąt lat.
Elementy biografii przeplatały się z fikcją
Gustaw Morcinek z upodobaniem czerpał wątki fabularne z własnego życia. Przenosił na karty książek całe fragmenty swojej biografii oraz jej warianty, czyli marzenia o tym, jak by mogło życie się potoczyć. W ten sposób biografia pisarza przeplatała się z literaturą, że już w końcu nie wiadomo było, co jest prawdziwym życiorysem, a co literacką fantazją.
Oprócz bardzo wielu książek i nowel, które wydał, swoje opowiadania i artykuły publikował również na łamach wielu periodyków, w tym i tych ukazujących się na Zaolziu, jak „Głos Ludu”, „W obronie prawdy”, „Zwrot”, „Kalendarz Głosu Ludu”, „Kalendarz Zwrotu” i „Kalendarz Śląski”.
Zajmujący się twórczością Gustawa Morcinka krytycy literaccy zauważyli, że najlepsze swe książki napisał on pod koniec życia („Judasz z Monte Sicuro”, „Czarna Julka”, „Opowieść o ludziach z pociągu”). Wtedy zaczął pisać szybko i pewnie. Tak jakby przestał się bać nie tylko polityków, ale także krytyków i redaktorów.
„Siedem zegarków kopidoła Joachima Rybki”
Pozostało mu wtedy zaledwie kilka lat życia i bardzo bogate plany pisarskie, których już nie zdołał zrealizować. Powieść „Siedem zegarków kopidoła Joachima Rybki” była swego rodzaju generalną spowiedzią pisarza z całego życia. Oto jej fragment:
„Spotykałem w swojej włóczędze po świecie przeróżnych ludzi, takich i owakich, złodziejaszków i pobożnisiów, zakłamanych i miłujących prawdę. Lecz najpiękniejsi byli dla mnie ci, co mieli miłość w sercu. Chodzi i o miłość w stosunku do bliźniego”.
Pod koniec życia Morcinek pisał wprost o czterech wartościach nadrzędnych pisarza, których nauczyło go samo życie, a mianowicie: talencie, pracy, sercu i pokorze.
Dorobek
Po Gustawie Morcinku pozostał ogromny dorobek: książki, nowele, inscenizacje niektórych jego dzieł, wydano również wiele jego biografii. W Skoczowie, gdzie spędził prawie całe dorosłe życie, jest Szlak Gustawa Morcinka, na którym znajdują się między innymi domy, w których mieszkał, muzeum jego imienia przy ulicy Fabrycznej 5, ulica na osiedlu Górny Bór i szkoła, gdzie uczył, a która tak jak wiele
innych szkół rozsianych po całej Polsce, nosi jego imię.
Gustaw Morcinek – jeden z najpoczytniejszych polskich pisarzy XX wieku, największy piewca górniczego trudu, jeden z najlepszych polskich pisarzy, który w swych książkach wyrąbał dla Śląska drogę do Macierzy, bezsprzecznie zasłużył na naszą pamięć.
Marian Steffek
Tagi: Gustaw Morcinek, Ośrodek Dokumentacyjny Kongresu Polaków