indi
E-mail: indi@zwrot.cz
Od początku grudnia w różnych miejscach słyszymy kolędy. Czy to w miejskiej przestrzeni publicznej, czy to w marketach podczas robienia zakupów – z głośników dobywają się kolędy w najróżniejszych, artystycznych wykonaniach.
O tym, czy tak być powinno i czym właściwie jest kolęda i kiedy powinna być śpiewana, rozmawiamy z organistką w Kościele św. Jerzego w Cieszynie Jadwigą Żebrok.

Jak to jest z kolędami? W sklepach i przestrzeniach publicznych usłyszeć je można co najmniej od początku grudnia. Czy tak być powinno?
Uważam, że nie. Od przełomu listopada i grudnia trwa adwent. A w czasie adwentu nie należy śpiewać kolęd, tylko pieśni adwentowe. To, że się śpiewa kolędy, to jest zwyczaj pochodzący z zachodniej Europy, ze Stanów Zjednoczonych. Tam celebruje się adwent, a święta kończą się w pierwszy dzień świąt.
A jaka jest tradycja polska?
W Polsce w adwencie śpiewa się pieśni adwentowe, a w okresie bożonarodzeniowym kolędy.
Kiedy więc powinno się zacząć śpiewać kolędy?
Od Wigilii. W domu od wieczerzy wigilijnej, a w kościele od pasterki.
Co to właściwie jest kolęda?
Kolęda to jest pieśń o narodzeniu Pana Jezusa. Przy czym należy odróżnić kolędę od pastorałki. Pastorałka to jest pieśń pasterska. Mówi o tym, jak pasterze przyszli do stajenki powitać małego Jezusa. I w zasadzie na nabożeństwach w kościele śpiewa się głównie kolędy. A pastorałki rzadko. Nie każda pastorałka ma bowiem charakter liturgiczny. Na przykład „Przybieżeli do Betlejem pasterze” to też jest pastorałka. I ją się śpiewa.
Jednak w większości w kościele nie śpiewa się pastorałek. Jest mnóstwo pastorałek, które mają wiele akcentów świeckich. Mówią o tym, jak to pasterze przynieśli przysmaki, sery. Tego się nie śpiewa w czasie nabożeństw w Kościele. To są pieśni, które mówią bardziej o życiu codziennym. Śpiewa się je poza kościołem.
A czy to znaczy, że pastorałki są mniej znane?
Najpopularniejszą w Polsce pastorałką jest „Oj maluśki, maluśki”. I jej też nie śpiewa się w Kościele podczas nabożeństw. A jednak wszyscy ją znają. Niektóre pastorałki mają wręcz całkowicie świecki charakter. Śpiewało się je w czasie kolędowania po domach.
Natomiast polskich kolęd jest bardzo dużo. Nie ma na świecie drugiego takiego kraju, który miałby tyle kolęd. Polskie kolędy bardzo często oparte są o rytmy, linię melodyczną polskich tańców narodowych. Melodycznie są to mazury, polonezy, kujawiaki, krakowiaki, oberki.
O! to ciekawostka, o której nie miałam pojęcia…
Jak kiedyś byłam nauczycielką wychowania muzycznego, to w okresie świątecznym uczyłam o tańcach narodowych właśnie na kolędach. Na przykład „W żłobie leży” to jest polonez, tak, jak i „Bóg się rodzi”. „Lulajże Jezuniu” to kujawiak, „W dzień Bożego Narodzenia” to jest typowy mazur, a „Cieszmy się i pod niebiosy” to typowy krakowiak.
Mówiłaś, że kolędy powinno się śpiewać dopiero od Wigilii, a wcześniej pieśni adwentowe. Czym są więc wspomniane pieśni adwentowe?
To są pieśni, które mówią o oczekiwaniu na przyjście Pana Jezusa w przyszłości. W odróżnieniu od kolęd, które mówią o tym, że Pan Jezus się narodził. Pieśni adwentowe, które śpiewa się w ciągu całego miesiąca adwentowego, podzielone są na dwie części. W pierwszej części adwentu jest więcej pieśni związanych ze świętym Janem, z prorokowaniem, że przyjdzie Mesjasz.
Natomiast od siedemnastego grudnia śpiewa się pieśni już bardziej związane z Matką Bożą, już z bezpośrednim oczekiwaniem na narodzenie Jezusa. Często są to pieśni, które mają charakter psalmów. Śpiewa się psalmy ze Starego Testamentu, na przykład pieśń adwentowa „Mądrości, która z ust bożych wypływasz”. I to jest pieśń, która wieszczy narodzenie się Pana Jezusa.
A dlaczego te pieśni adwentowe są mniej znane i mniej śpiewane, aniżeli kolędy?
Ponieważ w adwencie codziennie jest msza roratnia. Jest to taka specjalna msza poświęcona Matce Bożej. I podczas tej mszy śpiewa się codziennie tę samą pieśń roratnią. Dzieci wchodzą z lampionami do kościoła i śpiewa się po ciemku. Dopiero, jak ksiądz zaintonuje „Chwała na wysokości”, to wtedy rozświetlają się wszystkie światła w kościele. I przez cały adwent śpiewa się tę samą pieśń mszalną. Dlatego ludzie mniej znają inne pieśni adwentowe.
Chociaż nie każda msza w adwencie jest mszą roratnią. Czasami w kościele są dwie, trzy msze w dany dzień i wówczas tylko jedna z nich jest mszą roratnią. A na pozostałych mszach śpiewa się wtedy pieśni adwentowe. Jest ich trochę, ale nie jest ich tak dużo, jak kolęd.
Kolędy przeszły do popkultury, śpiewane są przez różnych wykonawców. A czy te pieśni adwentowe też są czymś, co można by śpiewać poza Kościołem, czy też to jest zarezerwowane tylko dla liturgii?
Można by było śpiewać pieśni adwentowe. Ale jakoś artyści upatrzyli sobie kolędy i pastorałki, na wzór zachodni.
Jako organistka, osoba związana z tradycją Kościoła, jak zapatrujesz się na fakt, że kolędy słychać przez cały grudzień na każdym kroku w mieście, podczas zakupów? Słowem na to, że kolędy zostały ześwieczczone, skomercjalizowane i stanowią tło do przedświątecznej gorączki zakupów?
Uważam, że jest to nadużycie. A poza tym nawet nie zgadza się to z okresem liturgicznym. Dla osób, które wierzą, chodzą do Kościoła, nie jest to jeszcze czas na śpiewanie kolęd. Myślę, że ludzie się już do tego trochę przyzwyczaili, natomiast wierzący na pewno w domach nie śpiewają w tym okresie kolęd.
Pierwszą mszą, na której można śpiewać kolędy, jest pasterka o północy w nocy z 24 na 25 grudnia. I w kościele jest to wielka radość, ludzie nie mogą doczekać się na ten moment, żeby zacząć śpiewać kolędy.
A czy myślisz, że ta wszechobecność kolęd w przestrzeni publicznej na długo przed świętami psuje tą radość z nastania długo wyczekiwanego momentu?
Mam nadzieję, że nie. Że osoby wierzące oddzielają duchowe tradycje od skomercjalizowanego świata rynku. I to, co płynie ze sklepowych głośników, oddzielają od praktyk religijnych. Jednak uważam, że dużo lepiej byłoby, gdyby jednak kolędy nie były wykorzystywane w takich, nazwijmy to popkulturowych okolicznościach.
Zwłaszcza że są przecież jeszcze świąteczne piosenki, popowe przeboje o okresie ogólnie nazywanym „świętami”…
Właśnie. Wszystkie te piosenki około świąteczne, które nie mają nic wspólnego z liturgią. Mówią raczej o śniegu, choince, o atmosferze świątecznej, o pieczeniu ciast na święta. Na przykład angielska „Jingle Bells”, czy te wszystkie angielskie, amerykańskie piosenki „Christmas”.
Są też polskie tego typu piosenki. Chociażby „Jest taki dzień jeden w roku” Krzysztofa Krawczyka. I to są utwory, które można by śpiewać przed świętami, puszczać w marketach. Bo one nie mają charakteru liturgicznego, tylko mówią o atmosferze, która się wytwarza w związku z tym świętem.
Na koniec. Jest takie powiedzenie „Święta, święta i po świętach”. A z punktu widzenia kościoła, kiedy jest właściwie po świętach i kiedy powinno się już zakończyć śpiewanie kolęd?
Okres bożonarodzerniowy kończy się w niedzielę chrztu Chrystusa. To jest zaraz na początku stycznia. Wtedy powinno się ostatni raz śpiewać kolędy. Wtedy też powinno się zdejmować stajenki w kościołach.
Ale często okres śpiewania kolęd jest przedłużony do Matki Boskiej Gromnicznej, czyli do drugiego lutego. I wtedy dopiero rozbiera się choinki. Zwyczajowo więc często śpiewa się kolędy jeszcze cały styczeń. Różnie w różnych kościołach do tego księża podchodzą. Ale według liturgii powinno się je śpiewać tylko do Niedzieli Chrztu Pańskiego, która jest na początku stycznia. Jest to pierwsza niedziela po dniu Trzech Króli. I to jest liturgicznie definitywny koniec okresu bożonarodzeniowego.
(indi)
Tagi: adwent, Jadwiga Żebrok, kolędy, pastorałki, pieśni adwentowe