KOCOBĘDZ-PODOBORA / Park Archeologiczny w Kocobędzu-Podoborze przygotował kolejną ciekawą imprezę, która odbyła się w minioną sobotę (31 lipca). „Opowieść o kolorach” przeniosła zebranych gości w świat barw. Historia kolorów od prehistorii po czasy współczesne spotkała się z zainteresowaniem tak dorosłych, jak i dzieci.
W czasie imprezy można było zapoznać się z historią farbiarstwa, która liczy już trzy tysiące lat. Goście zostali również wprowadzeni w tajniki farbowania materiałów naturalnymi barwnikami.
– Chcemy pokazać dawne metody farbowania, bowiem kolory i farby towarzyszą ludzkości od najstarszych czasów, począwszy od prehistorycznych malowideł naskalnych poprzez farbowanie materiałów po malowanie domów. Historia malowania jest więc bardzo długa. Ludzie już od wieków próbują przy pomocy pigmentów i farb ubarwić swoje otoczenie – mówi archeolożka i kierowniczka Parku Archeologicznego w Kocobędzu-Podoborze Lucie Rucká.
Od kilku lat farbowanie barwnikami naturalnymi jest dla niej wielką pasją. – Proszę zobaczyć: tu są pigmenty używane już w najstarszych czasach, czyli w paleolicie, różne odcienie ochry, nieorganicznego pigmentu o barwie od żółtej do brązowej, umbra czy malachit, minerał o zielonej barwie. Pierwsze substancje barwiące używane przez człowieka były pochodzenia mineralnego – pokazuje Lucie Rucká.
Farbiarstwo ma swoje źródła w przyrodzie
Tego dnia część grodziska zmieniła się w warsztat barwierski. Można było zobaczyć subtelną paletę kolorów uzyskanych na motkach wełny poprzez ich farbowanie oraz wiązki barwierskich roślin, z których uzyskuje się naturalne barwniki. Są wśród nich: nawłoć, wrotycz pospolity, aksamitka, nagietek lekarski czy ślaz.
– Farbiarstwo ma swoje źródła w przyrodzie. Pospolite rośliny spotykane często na łąkach czy pastwiskach, oprócz walorów ozdobnych i właściwości leczniczych, są też od wieków znanymi oraz cenionymi roślinami barwierskimi. Dzięki nim nasi przodkowie potrafili otrzymywać różne odcienie i tonacje tkanin dla swoich ubrań. Rośliny te rosną również dzisiaj wszędzie wokół nas. Ja je zbieram w czasie spacerów na łonie natury albo sama uprawiam, ewentualnie te cenniejsze kupuję w specjalistycznych sklepach – opowiada archeolożka.
Marzanna barwierska, rdest wężownika i… kosmos podwójnie pierzasty
Lucie Rucká uprawia wprost na grodzisku krokosz barwierski, urzet barwierski, kosmos podwójnie pierzasty, chaber, ale też krzew znany od czasów starożytnych, czyli indygowiec. Z jego liści otrzymuje się niebieski barwnik indygo, używany do barwienia tkanin i farb.
Jak podkreśla archeolożka, z naturalnych barwników łatwo uzyskamy odcienie koloru żółtego, zielonego, brązu czy pomarańczu. Żółty i pomarańcz można otrzymać m.in. z kwiatów rezedy, złoty i brązowy z łusek cebuli. Z kolei z kłącza krokosza barwierskiego otrzymuje się w zależności od części rośliny barwnik żółty lub czerwony. Marzanna barwierska zabarwia tkaniny na czerwono, brązowo i fioletowo, pokrzywa na szarozielono lub żółto.
Przy farbowaniu wełny barwniki dziurawca dadzą kolor fioletowo-czerwony. Kłącze rdestu wężownika farbują wełnę na żółto, z kwiatostanu wrotyczu pospolitego uzyskujemy zielenie, z żywokostu lekarskiego kolor żółty. Z łupin orzecha włoskiego można otrzymać odcienie brązu od jasnego do ciemnobrązowego.
Na koniec prowadząca zajęcia pokazywała obecnym metody farbowania wełny naturalnymi barwnikami i opowiadała o całym procesie, co spotkało się z wielkim zainteresowaniem. Wydaje się zatem, że te prastare metody farbowania zaczynają wracać do łask.
Emilia Świder
Tagi: Lucie Rucká, Park Archeologiczny w Kocobędzu-Podoborze