indi
E-mail: indi@zwrot.cz
CZESKI CIESZYN / Drugi w tym roku wykład Międzygeneracyjnego Uniwersytetu Regionalnego PZKO poświęcony był sylwetce Leona Derlicha. O tym wybitnym, acz mało znanym polskim zaolziańskim działaczu, mówił Wojciech Święs. Prelegent swą pracę magisterską z dziedziny historii poświęcił właśnie Leonowi Derlichowi.
Bohater wykładu przez całe swoje życie walczył o prawa polskiej ludności na Zaolziu
Bohater wykładu przez całe swoje życie walczył o prawa polskiej ludności na Zaolziu. Nie udało mu się ukończyć studiów. W ich trakcie ciężka choroba całkowicie go sparaliżowała i przykuła do łóżka.
– Sprawną miał tylko jedną rękę. A że nie był w stanie nawet podnieść głowy, to rodzina skonstruowała mu przy łóżku specjalny stolik. Stawiali mu na nim maszynę do pisania. I lustro, w którym widział, co pisze – prelegent wyjaśniał techniczne tajniki warsztatu pisarskiego Leona Derlicha.
A warsztat ten miał bardzo dobry. Święs podkreślał, że Derlich pisał ładnym, pełnym lekkości i humoru językiem. Jego teksty czyta się bardzo dobrze. Pod względem treści pisał teksty bardzo ostro walczące o prawa polskiej mniejszości na Zaolziu.
Walczył przede wszystkim piórem, a raczej maszyną do pisania
Leonowi Derlichowi udało się nie tylko przeżyć okupację, ale także bardzo aktywnie uczestniczyć w polskim ruchu oporu. Walczył przede wszystkim piórem, a raczej maszyną do pisania.
Ale też dzięki temu, że udało mu się zachować radioodbiornik, prowadził nasłuch zachodnich i niemieckich stacji radiowych. Odwiedzającym go przekazywał informacje z frontu. Organizował także pomoc charytatywną dla ofiar wojny, partyzantów, ubogich.
Prelegent przyznał, że rozpracowanie tematu działalności i twórczości Leona Derlicha nie było proste. I sporo jeszcze w tej kwestii zapewne pozostało do odkrycia.
Przedwojenna działalność publicystyczna Derlicha była anonimowa, a powojenna z dużą ingerencją cenzury
Problemów nastręcza głównie fakt, że zwłaszcza przedwojenna działalność publicystyczna Derlicha była anonimowa lub podpisywał swe teksty coraz to innymi pseudonimami. Najprawdopodobniej jednak to pomogło mu uniknąć zdekonspirowania podczas okupacji. Co się tyczy powojennej twórczości Derlicha, to badania nad nimi utrudniają liczne i znaczne interwencje cenzury.
Dlaczego „Przekorny mimo woli”?
A dlaczego Święs swój wykład zatytułował „Przekorny mimo woli”?
Leon Derlich w roku 1959 brał udział w konkursie na wspomnienia pod tytułem „garść wspomnień mimo woli”. Teksty w takich konkursach składa się anonimowo, pod znakiem. I ten znak, którym swoje wspomnienia podpisał, to był właśnie „Przekorny”.
– Myślę, że to bardzo dobrze oddaje osobowość, charakter Leona Derlicha. Przekorny. Bo Derlich przez całe życie, choć wydawałoby się, że jest ostatnią osobą, która byłaby do tego predestynowana, robił na przekór wszystkim. A mimo woli – on tłumaczył w taki sposób, że on tego nie chciał robić, ale uważał, że to jest jego obowiązek. Czuł się w obowiązku występować w obronie łamanych praw zaolziańskich Polaków – wyjaśniał Święs.
O postaci tej warto dowiedzieć się więcej
Opracowania o Leonie Derlichu autorstwa Święsa ukazały się m.in. w „Kalendarzu Śląskim 2015”, albumie „Cieszyńscy żołnierze niepodległości” wydanym przez Książnicę Cieszyńską oraz w książce Władysławy Magiery „Szlak Kobiet Śląska Cieszyńskiego”, w której bohaterką rozdziału jest wprawdzie siostra Leona Derliha, Hermina. – Bo ja ich uważam za duet. A Hermina jest jeszcze mniej znana niż Leon. I uważam, że obie te postaci warte są tego, by propagować wiedzę o nich – podsumowuje Święs.
(indi)
Tagi: Leon Derlich, Międzygeneracyjny Uniwersytet Regionalny PZKO, MUR
Komentarze