PRAGA/ Instytut Polski w Pradze po raz trzeci przyznał nagrody im. Mariana Szyjkowskiego w konkursie na najlepszą pracę dyplomową i licencjacką poświęconą Polsce. Zwycięstwo w tegorocznej edycji konkursu w kategorii „Polonistyka – praca dyplomowa” przypadło Jakubowi Podżornemu z Kocobędza, z którym rozmawiamy o konkursie, ale przede wszystkim tematyce zwycięskiej pracy i zainteresowaniach.

Studiowałeś w Pardubicach, ale pochodzisz z Zaolzia. Czy wybór tematu pracy związany z naszym regionem był dla ciebie oczywisty?

Jak najbardziej! Śląskowi Cieszyńskiemu poświęciłem obie prace – licencjacką, jak również magisterską.

A dlaczego to dla ciebie takie oczywiste?

Do wyboru tematu doprowadziło mnie przede wszystkim moje trwałe zainteresowanie historią oraz kulturą naszego pięknego i różnorodnego regionu.

Na jaki temat pisałeś pracę licencjacką?

Drugiej wojny światowej na Śląsku Cieszyńskim. A szczególnie na tematy, które wyróżniały Śląsk Cieszyński na tle innych regionów Czech i Polski. Pisałem np. o problematyce volkslist, o incydencie jabłonkowskim sprzed września 1939 roku, o zbrodniach niemieckich oraz prześladowaniu na tle narodowościowym. Rozmawiałem też ze świadkami, np. z Polakiem zaciągniętym do Wermachtu, panią, która przeżyła zbrodnię w Żywocicach, itp.

Temat twojej pracy magisterskiej to „Edukacja polska na Ziemi Cieszyńskiej na przełomie XIX i XX wieku”. Skąd ten wybór?

Myślę, że system szkół polskojęzycznych na terenie obecnej Republiki Czeskiej, to jedno z mnóstwa interesujących zjawisk wzbogacających i wyróżniających Zaolzie. Chcąc przybliżyć wymienioną problematykę czeskiemu społeczeństwu i podkreślić jego tradycję, postanowiłem zacząć od korzeni. W swojej pracy powróciłem do XIX wieku, czyli do czasów, kiedy fenomen polskiego szkolnictwa na terenie ówczesnego Śląska Austriackiego dopiero zaczynał się rozwijać.

A jakie, twoim zdaniem, polskojęzyczne szkolnictwo ma znaczenie obecnie, w zglobalizowanych czasach XXI wieku?

W czasach XIX oraz początku XX wieku posyłanie dziecka do polskiej szkoły wymagało odwagi. Było ono świadomym wyborem trudniejszej drogi życiowej. Na dzieci uczęszczające do szkół polskich i osoby jawnie przyznające się do narodowości polskiej ze strony dominującego nurtu niemieckiego patrzono z zaniepokojeniem, czasami nawet z nieukrywaną wrogością. Wbrew temu jednak liczba polskich szkół i uczęszczających do nich uczniów ciągle narastała.

Dzisiaj warunki są zupełnie inne, nikt nie jest ze strony urzędów za swoją narodowość prześladowany, a mimo tego trend jest raczej odwrotny. To trochę dziwne. Polacy mają się w Czechach bardzo dobrze i mogą swobodnie pielęgnować swoje tradycje. Właśnie w dzisiejszych zglobalizowanych czasach odgrywają polskie szkoły na Zaolziu ważną rolę, świat jest otwarty, a granice z reguły nie stanowią przeszkód.

Absolwenci tutejszych szkół polskich mogą spełniać swoje ambicje gdziekolwiek „od Szumawy do Bałtyku”. Okazja do tak naturalnego nauczenia się dwóch języków jest wyjątkowa i bezcenna. W głębi Czech, jak również Polski, nie raz nie dwa spotkałem się ze szczerą zazdrością, że mamy taką możliwość. Korzystajmy z niej.

(indi)

Komentarze



CZYTAJ RÓWNIEŻ



REKLAMA Gorolskiswieto.cz
REKLAMA
Ministerstvo Kultury Fundacja Fortissimo

www.pzko.cz www.kc-cieszyn.pl

Projekt byl realizován za finanční podpory Úřadu vlády České republiky a Rady vlády pro národnostní menšiny.
Projekt finansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2023-2024.
Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie im. Jana Olszewskiego.