CZESKI CIESZYN/ O ideach i kondycji polskiego harcerstwa na Zaolziu z jego naczelnikiem, harcmistrzem Krzysztofem Miturą rozmawia Beata indi Tyrna.

    Jakie znaczenie dla młodzieży w dzisiejszych czasach ma harcerstwo? Co dzieciom i młodzieży daje?

    Harcerstwo czy skauting ogólnie we współczesnym świecie daje realne możliwości zaznajomienia się z sukcesem i porażką bez konsekwencji.

    To znaczy?

    Sposób pracy opiera się na tym, że dziecko próbując coś robić w ramach zajęć programowych, może samo się „sparzyć”. I ten ból jest jedyną konsekwencją jego działania. Może się więc dzięki temu czegoś nauczyć. Tak samo jest z sukcesem. Jeżeli mu się coś uda, to jest to jego zasługa. A za to, że się mu nie uda, nie ma innej kary, niż świadomość porażki. Natomiast instruktor czy cała metoda jest do tego, żeby pomógł wyciągnąć wnioski i czegoś samodzielnie się nauczyć.

    Można więc ogólnikowo stwierdzić, że harcerstwo uczy samodzielności.

    Na pewno uczy samodzielności. Ale samodzielność jako taka jest stwierdzenie zbyt ogólnym. Tu chodzi o to, że harcerstwo umożliwia zaznać sukcesu osobistego, który nie jest niczym umniejszany. Nikt dziecku tego sukcesu nie odbiera. I instruktorzy, którzy prowadzą zajęcia, zwracają uwagę na to, żeby dziecko zauważyło swoje osiągnięcia. Na przykład jak dobrze zawiąże sznurowadła, tak, że mu się przez całą wycieczkę nie rozwiążą, to jest sukces dziecka, które do tej pory tego nie potrafiło zrobić. A z drugiej strony są porażki, które są też indywidualne. Nikt nikogo nie porównuje w stylu „a bo ty zdobyłeś tylko 10 punktów, a on zyskał 12”. To byłby nonsens. Dziecko zyskało dziesięć i wie, dlaczego tylko dziesięć. Jest miejsce na własną refleksję. Już nie pogłębia się tego jego – powiedzmy – fiaska.

    Czyli nie ma porównywania i niezdrowej rywalizacji.

    To na pewno. Tego się wystrzegamy i to jest podstawą w kursach instruktorskich na nową kadrę: nie porównujemy dzieci. Nie ma rywalizacji indywidualnej. Staramy się tego unikać. Jako harcerstwo tworzymy całość i staramy się tak działać. A w ramach tej całości każdy ma prawo do swojej odmienności.

    W ramach regulaminu, prawa harcerskiego.

    Oczywiście. No i staramy się przenosić to również do codziennego życia. Nie jest tak, że pewnych rzeczy w drużynie, na zbiórce nie ma, a za progiem harcówki „hulaj dusza, piekła nie ma”. Staramy się tak wszczepić harcerskie ideały, żeby dzieci i młodzież to wynosiły poza harcerstwo i zachowywały się tak naturalnie.

    Żeby nie było tak, że kimś innym są na zbiórce, a kimś innym gdy wyjdą. Było nawet takie hasło, że harcerzem zostaje się na całe życie. Kto to powiedział?

    Jest to interpretacja cytatu ks. Kazimierza Lutosławskiego.

    A jak wygląda współczesne harcerstwo? Bo to dawne, nie tylko to przedwojenne i z czasów Małkowskiego, o jakim opowiadał mi mój dziadek, ale jeszcze to z czasów mojej młodości, kojarzy się z zajęciami w lesie, w terenie. Kompas, mapa, wycieczki, budowane własnymi rękami obozy…

    Współczesne harcerstwo wygląda zupełnie tak samo. To znaczy idea i metoda jest cięgle ta sama. Zmieniły się tylko środki. Kiedyś harcerz musiał postawić własnoręcznie szałas, a jak to zrobił źle, to źle się wyspał. Jak go dobrze wybudował, to był jego sukces, a nagrodą dobry sen. A dzisiaj nie budujemy szałasów, a namioty. Ale zasada jest ta sama. Jeżeli dziecko tego namiotu samo nie zbuduje, to będzie miało dyskomfort i nie wyśpi się dobrze. A jeżeli chodzi o trudność wybudowania szałasu a wybudowania namiotu, to nie ma różnicy. W tym chodzi o to, że dziecko musi samo zadbać o swój komfort, o swój nocleg. I współczesne harcerstwo pod tym względem nie różni się od tego dawnego. Zmieniły się środki, to tak.

    I dalej jest blisko przyrody i stawia na samodzielność.

    Jak najbardziej. Samodzielność jest bardzo ważna. Również kontakt z naturą jest bardzo akcentowany we współczesnym świecie. Bo żyjemy w betonowych, asfaltowych miastach, gdzie energia jest, jaka jest. A pobyt w przyrodzie, kontakt z naturą ma bardzo pozytywny wpływ na psychikę, na rozwój dziecka. Wychodząc poza miasto, ludzie stają się takimi normalniejszymi. Dzieciaki w przyrodzie mają możliwość wejrzeć same w siebie. W mieście się tego nie da albo jest to o wiele trudniejsze. Tak więc te zajęcia, które prowadzimy w przyrodzie, to celowe działania, w których tle zawsze jest świadomość przyrody i jej dobrego wpływu na człowieka.

    A czy dzisiejsze dzieci i młodzież ciągnie do przyrody?

    Harcerstwo, ogólnie skauting, cały czas ma przyrost i coraz więcej ludzi, pomimo wszystkich cywilizacyjnych wygód, do tego ruchu skautowego przychodzi. Więc najwyraźniej tak.

    Dlaczego? Co on im daje?

    Myślę, że duże znaczenie ma ta naturalność. Człowiek z natury jest istotą, która bardzo dobrze czuje się w grupie. Komercyjne społeczeństwo jest bardzo egoistyczne. „Ja, ja, ja. Ja jestem najważniejszy, ja jestem najlepszy, wyprzedzić kogoś”. Ważne są osobistości, które prześcignęły innych i są stawiane jako wzór. Politycy, gwiazdy show-biznesu…

    Wszystko to są jednostki.

    Tak, jednostki. Taka jednostka rozbłyśnie, ale jak upadnie, to nikt jej nie pamięta. Taki jest komercyjny świat. A człowiek lubi być w grupie. Potrzebuje czuć się dobrze, bezpiecznie.

    I to daje harcerstwo?

    Tak. Harcerstwo, skauting to właśnie daje. Dzieciaki i młodzież, instruktorzy cały czas pracują razem. Uczą się współżyć. Poznają przez wspólne doświadczenia siebie. Każdy chce się rozwijać. I być dzięki swojemu doświadczeniu lepszy. Ale nie lepszy od kogoś, tylko lepszy od siebie poprzednio.

    To wszystko, o czym rozmawiamy, dotyczy ogólnie skautingu. A nasze polskie harcerstwo na Zaolziu jest dodatkowo specyficzne. Jakie dla młodzieży zaolziańskiej ma znaczenie, że jest to konkretnie polskie harcerstwo, a nie ogólnie ruch skautowy?

    Nasza zaolziańska społeczność jest trochę specyficzna. Nie jesteśmy Czechami. Ale też nie jesteśmy Polakami takimi, jak Polacy w Polsce. Bo wiadomo – żyjemy poza granicą. I musimy się dostosować do warunków pogranicza. A tu, na pograniczu, nigdy nie było łatwo. Ta nasza społeczność ukształtowała się pod wpływem zdarzeń historycznych i różnych wpływów wyznaniowych i ideowych. My wytworzyliśmy tu taką wspólną jedność odmienności. I to właśnie pasuje. Bo w harcerstwie jest tak samo. Ktoś jest katolikiem czy ewangelikiem, wegetarianinem – to jest bez znaczenia. Nie porównujemy, kto ma coś lepszego. Żyjemy obok siebie. A nasza społeczność tak samo. I właśnie w tym środowisku to jest fantastyczne. Bo my nie musimy już przekonywać i wpajać dzieciakom równości i tolerancji.

    To daje harcerstwu fakt, że członkowie wywodzą się z polskiej mniejszości. A jakie dla dzieci, młodzieży ma znaczenie to, że są w drużynie harcerstwa polskiego w Republice Czeskiej, a nie w skautach czy pionierach?

    Nasza społeczność ma nutkę patriotyzmu w sobie i to nas łączy. Są różne rzeczy, które nas różnią, ale ta polskość jest wspólna. A dzieciaki, młodzież w harcerstwie potrzebują czuć przynależność do czegoś. To znowu wynika z ludzkiej natury. Jedną z wartości, filarów harcerstwa jest Ojczyzna. I do tego należy też patriotyzm. Patriotyzm może być lokalny, ale w harcerstwie jest o wiele większy wpływ polskości.

    Tak więc to, że tutaj, na Zaolziu, w Czechach podkreślamy swoją polskość i to, że harcerstwo podkreśla polski patriotyzm, jest tym, co łączy, co powoduje podwójną przynależność do wspólnoty. Jest to harcerstwo polskie. Jest to bardzo ważnym elementem, który skupia dzieciaki polskie. Nie czują się inne w tym gronie.

    Bo nasz człowiek, wchodząc do skauta, będzie jako Polak inny, bo wszyscy są Czechami. I chociaż w skaucie nie będzie to chyba aż tak wyraziste, bo skauting ma też te idee tolerancji i te różnice się zatracają, ale już na przykład w jakichś kółkach zainteresowań dziecko mogłoby bardzo czuć swoją odmienność. Przynależność naszego dziecka do tej polskości, do tego środowiska, w którym żyje, a ta polskość go łączy, jest bardzo ważna.

    A jak pan ocenia perspektywy polskiego harcerstwa na przyszłość?

    Od kilku lat działamy bardzo sprawnie. Rozrastamy się.

    Czyli można powiedzieć, że harcerstwo na Zaolziu rośnie w siłę.

    Na pewno rośnie. Działamy. Udaje się nam reaktywować drużyny przy szkołach, przy których kiedyś działaliśmy, a później było różnie. Uważam ten okres pięciu ostatnich lat za bardzo udany i bardzo optymistyczny. I z taką wizją patrzę w przyszłość.

    Ci instruktorzy, którzy wychowali się w harcerstwie, teraz mają możliwość i w tym kierunku działają i się realizują. Próbują rozwijać działalność w miejscach, gdzie nie ma jeszcze drużyn, a dzieciaki są. Są przekonani, że to jest dobra sprawa, w którą warto włożyć siły, zainwestować czas, a ta inwestycja jest wynagrodzona powodzeniem w działalności.

    Czyli dla sukcesu polskiego harcerstwa ważne jest, aby polskich szkół pozostało jak najwięcej, żeby żadne nie zostały zlikwidowane, bo to jest też miejsce i pole do działania i do rozszerzania działalności harcerskiej.

    Na pewno polskie szkoły są takim punktem, z którego my czerpiemy. Ta placówka zrzesza dzieci. I dzieciaki mają możliwość po obowiązkowych lekcjach jeszcze dalej się spotykać. Po czasie też stwierdzą, że mogą dalej kształcić się we własnym zakresie, rozwijać siebie. Dla nas bardzo ważne jest, żeby te szkoły były, żeby te dzieciaki się znały, a my, jako harcerstwo ich konsolidujemy. Jesteśmy organizacją pozaszkolną, pomimo tego jesteśmy organizacją wychowawczą. Dopełniamy wychowania. Szkoły uczą rzeczy encyklopedycznych, ideologicznych, my uczymy patriotyzmu, współpracy, uczymy zbiorowej odpowiedzialności, umożliwiamy rozwój w kierunku, w którym dziecko chce się rozwijać.

    Czyli każdy ma rozwijać się w tym kierunku, w którym ma talent, a nie zmuszać się do nauki czegoś, co mu nie wychodzi?

    Chodzi o to, że nie wszyscy mają predyspozycje na przykład do biegu przełajowego. Więc przykładowo jest jeden biegacz przełajowy, który zawsze się odnajdzie w sytuacji i nie zabłądzi w lesie, ale nie potrafi ugotować. A są tacy, którzy potrafią ugotować. I ci mu przygotują posiłek. Zaczyna się współpraca, zaczyna się tworzyć spełniające wszystkie funkcje środowisko. Ono jest mikro, bo w takim zespole jest sześciu, siedmiu ludzi.

    Czyli zastęp.

    Zastęp. A ten zastęp w szóstkę czy siódemkę jest o wiele silniejszy i mocniejszy, niż siedmiu indywidualistów. Później to przechodzi w drużynę i w całe harcerstwo. Z harcerstwa wychodzą ludzie, którzy już mają to rozeznanie i w środowisku, w którym zaczynają pracować, nie wytwarzają konkurencyjnych warunków, ale starają się na odwrót, wytworzyć kolektyw, który współdziała.

    Wracamy więc do myśli, że harcerskie ideały wpojone w młodości zostają z człowiekiem na resztę życia i się przydają.

    Tak. I są zauważalne nawet w komercyjnym świecie. Jeśli ktoś ma w życiorysie wpisane instruktor skautowy albo harcerski – obojętne, to firmy bardzo chętnie po takich ludzi sięgają. Wartością jest właśnie umiejętność współdziałania w grupie i doświadczenie, które ludzie mogli zdobyć, jak mówiłem na początku, bez ponoszenia większych konsekwencji w wieku, w którym łatwo się wszystko wpaja. Dzieciaki nie są jeszcze ograniczone konsekwencjami ani obciążone dużą odpowiedzialnością. A to, czego się dzięki harcerstwu nauczą, wykorzystywać mogą przez całe życie.

    Tagi: , , ,

      Komentarze



      CZYTAJ RÓWNIEŻ



      REKLAMA Reklama
      REKLAMA Reklama
      Ministerstvo Kultury Fundacja Fortissimo

      www.pzko.cz www.kc-cieszyn.pl

      Projekt byl realizován za finanční podpory Úřadu vlády České republiky a Rady vlády pro národnostní menšiny.
      Projekt finansowany ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ramach konkursu pn. Polonia i Polacy za granicą 2023 ogłoszonego przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów.
      Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/autorów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie im. Jana Olszewskiego