Sylwia Grudzień
E-mail: sylwia@zwrot.cz
Z Alicją Knast, menadżerką kultury, muzealniczką i zwyciężczynią konkursu na dyrektora Galerii Narodowej w Pradze rozmawia Sylwia Grudzień.
Od urodzenia jest pani związana ze Śląskiem, pochodzi pani z Radlina, pani prababka pochodziła z Orłowej? Czy śląskość jest dla Pani wartością, czy jest pani przywiązana do tego regionu?
Jestem bardzo przywiązana do Śląska głównie ze względu na to, że w Rybniku ciągle mieszkają moi rodzice. Dodatkowo ten region mnie ukształtował, chociaż na dobre wyjechałam w wieku 19 lat. Ciekawą, choć typową kwestią jest to, że mężczyźni w naszej rodzinie są „z Polski”, jak mawiała moja babcia, a kobiety są Ślązaczkami od wielu pokoleń. Myślę, że z tymi miejscami, gdzie znajdują się groby naszych przodków, czujemy się specjalnie związani.
Rybnik to dla mnie miejsce odpoczynku i relaksu. Gdy byłam dyrektorem Muzeum Śląskiego, zrozumiałam jedną rzecz, że Śląsk jest „procesem”. Tak szybko się zmienia, że nie wolno się skupiać na „roladzie i kluskach”. Kiedy zaakceptujemy, że jest to region, który pędzi do przodu, wypiera nowe nowszym, opada całe napięcie związane z pytaniem, czy ktoś czuje się Ślązakiem, czy nie. Ślązakami mają prawo czuć się osoby, które się tam nie urodziły i wcześniej w tym regionie nie mieszkały.
Współczesne Czechy to homogeniczny kraj, zamknięty na obcych. Fakt, iż Polka została dyrektorką Galerii Narodowej w Pradze jest dla wielu ludzi wielkim zaskoczeniem. Czy ma Pani świadomość, że jest to dla Czechów tak wyjątkowa sytuacja?
Ja mam absolutne, głębokie przeświadczenie, że to akt ogromnej odwagi i otwartości Czechów. Mam porównanie do innych stanowisk, które obejmowałam. Oprócz wypełniania zwykłych obowiązków dyrektora polegających na prowadzeniu instytucji zgodnie z prawem, zbudowaniu interesującego i relewantnego programu, dodatkowo nie chciałabym zawieść zaufania, jakim mnie obdarzono. Jestem jednak gotowa na to wyzwanie i bardzo się z niego cieszę.
Zawsze chciałam spróbować swoich sił w innym otoczeniu prawnym. Myślałam o zatrudnieniu się w muzeum w Wielkiej Brytanii albo w Holandii. Kiedy usłyszałam o tym konkursie, pomyślałam, że to jeszcze lepiej. Czesi chcą zmiany, a ja w przeprowadzaniu zmiany w instytucjach muzealnych czuję się najlepiej.
Do tej pory konieczność przeprowadzenia zmiany była pochodną procesów inwestycyjnych (Muzeum Chopina, Muzeum Polin, Muzeum Śląskie). W Galerii Narodowej w Pradze jest nieco inna sytuacja. Instytucja ma wprawdzie w planie projekt nowych magazynów muzealnych, a następnie Veletržní palác, ale zmiany będą musiały nastąpić wcześniej.
Podczas konferencji prasowej wspomniała pani, że po pandemii muzea będą musiały się zmierzyć z nową rzeczywistością? Czy mogłaby Pani rozwinąć myśl, z czym muzea będą musiały się zmierzyć i w jaki sposób?
Po pierwsze muzea będą musiały zmienić sposób interakcji. W muzeach narracyjnych nasyconych multimediami wszystkie rozwiązania techniczne idą do kosza. Może się pojawić nowy wirus i nie wiemy, czy będzie szczepionka na COVID-19.
Zainwestowaliśmy w muzeach mnóstwo pieniędzy w audio-przewodniki. To również są urządzenia, z których bardzo duża liczba zwiedzających nie chce korzystać w obawie przed niedokładnym zdezynfekowaniem. Kolejnym problemem jest ograniczona liczba zwiedzających, szczególnie w małych muzeach, w których budżet oparty jest na przychodach z biletów.
Warto dodać, że latem, kiedy można było zwiedzać muzea i galerie, obserwowaliśmy frekwencje na poziomie 30% w stosunku do ubiegłego roku. Osoby pragnące aktywnie spędzić czas wakacyjny wybierały instytucje z parkiem lub na wolnym powietrzu. Muzea plenerowe przeżywały niespotykane dotąd oblężenie.
Cały wywiad jest dostępny w najnowszym numerze Zwrotu.
Tagi: Alicja Knast, Galeria Narodowa w Pradze, muzealnictwo