Beata Tyrna
E-mail: indi@zwrot.cz
Zbliżają się wakacje. A te wielu małym i dużym często kojarzą się z morzem. Jak więc jest na polskim wybrzeżu teraz, tuż przed sezonem i tuż po spowodowanych ogłoszonym stanem epidemii ograniczeniach? Sprawdziliśmy. Krótka trzydniowa samochodowa wycieczka rekonesansowa fragmentem wybrzeża Bałtyku od Międzyzdrojów po Kołobrzeg może posłużyć za inspirację lub mini przewodnik.
Kurort Międzyzdroje
Pierwsza spośród nadmorskich miejscowości, do której dotarłyśmy, to sławne Międzyzdroje. Sława wczasowej miejscowości dała się we znaki tuż po wjeździe doń. Parkingi 5 zł za godzinę. Ale są też miejskie, taniej, 3,50 za godzinę. Czyżby to była ogólna miejska cena? Tego samego dnia przekonałyśmy się, że opłata za korzystanie z miejskiej toalety jest dokładnie taka sama.
Na wyszukanym w sieci kempingu doba zaczyna się od 15. A tu raptem 11. Trzeba więc skorzystać z parkingu. Parkomat przyjmuje tylko monety, i to wyliczone. Dzięki uprzejmości pani z sąsiedniego sklepiku udaje się pozyskać potrzebne 14 zł w monetach i można iść zwiedzać te sławne Międzyzdroje.
A dokąd skierować swe pierwsze kroki, jak nie na plażę. Nie jest zbyt ciepło, ale nie na tyle zimno, by zdjąć buty i w krótkich spodenkach pochodzić w morskiej wodzie.
Plażowiczów wydaje się całkiem sporo jak na to, że jest poza sezonem i wcale nie upalnie. Później w „Głosie Szczecińskim” przeczytam, że takich pustek w Międzyzdrojach branża nie odnotowywała.
W tym samym „Głosie Szczecińskim” miejscowy samorząd chwali się też bezpiecznymi boksami na plaży. „Pierwszy w Polsce plażowy sektor bezpieczeństwa ma 36 boksów o powierzchni 16 metrów kwadratowych (4m x 4m). Będzie w nim mogła wypoczywać cała rodzina lub grupa znajomych z zachowaniem bezpiecznych odległości” – czytamy w dodatku do „Głosu Szczecińskiego” – „Głos nad morzem”.
Faktycznie boksy ustawione z miejskich parawanów są. Są też plażowicze. Sprawiają wrażenie, jakby strój dostosowywali do okoliczności, a nie do panujących aktualnie warunków atmosferycznych. Nawet córa nie mająca najmniejszego problemu z tym, by wejść do kolan w chłodne fale Bałtyku, spogląda zdziwiona na wczasowiczki w bikini, zastanawiając się, czy naprawdę jest im aż tak ciepło.
Mnie raczej przypomina się opowieść mojej świętej pamięci babci, jak to u nich w mieście przyjął się zwyczaj, że panie na Wszystkich Świętych idą na cmentarz w futrze i nawet jak 1 listopada był akurat upał, to większość ociekała potem pod wystawnymi futrami…. Ale byli też spacerowicze w kurtkach.
Międzyzdroje to nie tylko morze i plaża. To kurort pełen atrakcji, które trzeba zobaczyć. Zaliczamy więc molo, z którego roztacza się bezkresny widok na morze aż po horyzont.
Budki z goframi i lodami stoją tu gęsto. Otwarta mniej więcej co trzecia. Część zamknięta, część właśnie przygotowywana jest do nadchodzącego sezonu.
Ceny gofrów na całej tej części wybrzeża, którą przejechałyśmy – od Międzyzdrojów do Kołobrzegu są akurat takie same. Czego bynajmniej nie można już powiedzieć o rybach. Za tą samą wędzoną makrelę można zapłacić 8 lub 28 zł…. Wszystko najwyraźniej zależy od tego, jak znana i sławna jest dana nadmorska miejscowość.
Z molo schodzi się na dość paskudny zadaszony pasaż handlowy. Trzeba przezeń przejść, by znaleźć się na całkiem sympatycznym ryneczku. Otoczony budami małej gastronomii, na środku mnóstwo drewnianych ławek. Jest więc gdzie przysiąść z plastikowym kubkiem zakupionej obok mrożonej kawy, by poobserwować życie w centrum miejscowości. A jest ono dość barwne.
Rynek otula muzyka ulicznego grajka. Podpita para ochoczo rusza w tany. On zdaje się być miejscowym menelem, ona już trudniejsza do zaszufladkowania – czy miejscowa towarzyszka jego nalewkowych eskapad, czy też turystka próbująca w tym nadmorskim kurorcie muzyką i nalewką leczyć swą obolałą duszę z jakichś rozterek. Odtańczywszy kilka kawałków, chwiejnym krokiem ruszają gdzieś, pewnie zbierać na następną nalewkę, bo opróżnioną butelkę po poprzedniej właśnie wrzucili do kosza.
Tak, mimo wyglądu i aktualnego niezbyt eleganckiego stanu potrafią zachować się jak należy i wiedzą gdzie jest miejsce na śmieci. Niestety nie można tego powiedzieć o wielu odwiedzających miejscowość kuracjuszach. Ślady po ich nadbrzeżnych biesiadach dowodzą, że choć stać ich było na nieco droższe trunki, to nijak nie potrafili się zachować.
Trudno się więc dziwić konieczności ochrony wydm przed kuracjuszami. Przypuszczam, że ich ilość w sezonie jest tak ogromna, że nawet gdyby wszyscy potrafili należycie się zachować (a niestety nie potrafią o czym świadczą już przed sezonem walające się śmieci) i tak niechcący po prostu zadeptaliby cenne przyrodniczo obszary. Nie ma się zatem co dziwić, że dojścia do plaży są ogrodzone, wydmy i las pomiędzy miasteczkiem a plażą są ogrodzone, a spacerować można jedynie drewnianą promenadą zbudowaną w lesie wzdłuż brzegu.
Będąc w Międzyzdrojach, koniecznie trzeba być na słynnej Alei Gwiazd. Nawet jeśli nie jest się pasjonatem polskiej kinematografii, obowiązkowo trzeba zaliczyć promenadę, na której swe dłonie odcisnęły sławne postaci polskiego kina. No to, by spełnić turystyczny obowiązek, wędrujemy i tam.
Noc na kempingu 24. Obsługa miła, można było teraz, jak jest przed sezonem i nie ma tłoku, podjechać wcześniej i zapytać, czy można zostawić samochód. Pewnie miły pan z recepcji nie miałby z tym problemu, bo na całym kempingu zaledwie kilka kamperów. Naprawdę nie ma najmniejszego problemu z zachowaniem wymaganego dystansu społecznego.
Niestety obozowanie uprzykrzają komary. Wpierw rezygnujemy z rozbicia namiotu w urokliwym „sektorze leśnym” kempingu myśląc, że to tam jest siedlisko tnących niemiłosiernie owadów. Niestety tną również i w innych częściach kempingu. Pozostaje szczelnie się ubrać i posmarować oliwką myśliwską choć częściowo odstraszającą brzęczących krwiopijców.
Żeby nie psuć renomy kempingu dodam, że komary tną już na wspomnianej drewnianej ścieżce spacerowej rozpostartej wśród drzew wzdłuż linii brzegu.
c.d.n.
(indi)
Tagi: Bałtyk, Bałtyk w czasie pandemii, morze, polskie morze