Widowisko „Z życia drzew” nie było jedynym zaolziańskim akcentem na Międzynarodowym Festiwalu Folklorystycznym Strażnica 2019. Na festiwalu występowali też Suszanie. Prezentujemy rozmowę z kierowniczką zespołu Barbarą Mračną.
Dlaczego występ na festiwalu w Strażnicy traktują nasze zespoły jako wyróżnienie?
Dla każdego zespołu, który ma okazję pokazać się na tym prestiżowym festiwalu, to ogromny zaszczyt, bo normalnie bardzo trudno się tam dostać. Udaje się to tylko tym zespołom, które zostają zaproszone przez organizatorów – tak było w naszym wypadku, albo są częścią jakiegoś komponowanego programu i pasują do prezentowanego tematu jego autorowi – tak było w przypadku ZF Bystrzyca i poszczególnych kapeli czy solistów w programie „Z życia drzew” Chrystiana Heczki.
Od kiedy byli Suszanie w Strażnicy? Mieliście okazję oglądać program „Z życia drzew”?
Suszanie byli w Strażnicy od piątku 28.6. do niedzieli 30.6.2019. Piątek przeznaczyli na oglądanie wieczornych programów w amfiteatrze „Zahrada”, w tym dopingowanie swych kolegów w premierze programu „Z życia drzew”. W sobotę mieli popołudniową próbę wraz z dalszymi dziewięcioma zespołami reprezentującymi niektóre mniejszości narodowościowe w RC w programie „Domovina” przygotowanym przez dr. Jana Krista. Z tego powodu nie uczestniczyli w korowodzie, który przebiegał właśnie w tym czasie.
Jak występowało się Suszanom w Strażnicy?
Program „Domovina” był zaplanowany na sobotę na godz. 20:30 i przebiegał również w amfiteatrze „Zahrada”. Chociaż konkurencja programów przebiegających równolegle na innych scenach była wielka, to widownia była zapełniona do ostatniego miejsca, oblegana była nawet trawka koło zajętych ławeczek. A co dopiero atmosfera, którą stworzyli widzowie! Było po prostu wspaniale – dla wszystkich ogromne przeżycie! W naszym programie wybranym przez dr. Krista przedstawiliśmy wiązankę „dolańską” od Orłowej i Bogumina. Na tancerzach i kapeli było widać, jak bardzo zależy im na tym, by dobrze wszystko wyszło i wg. reakcji widzów też tak było. Szkoda tylko, że nie udało się nam po skończeniu naszego programu obejrzeć w amfiteatrze „Zamek” programu w wykonaniu Sľuku i Ondráša (wraz z naszymi kolegami Wojtkiem Kadłubcem i Romkiem Olszarem), bo po prostu amfiteatr był przepełniony i kolejnych widzów już niestety nie wpuszczano. Z relacji tych, co mieli szczęście i dostali się, dowiedzieliśmy się, że atmosfera była jak na meczu piłkarskim z najwyższej półki. Oglądnęliśmy przynajmniej program zagranicznych zespołów „Z krajin za obzorem” w amfiteatrze „Bludnik”, który też był bardzo fajny.
A niedziela na festiwalu?
Niedziela była dla zespołu bardziej kameralna, spędziliśmy ją prawie w całości w skansenie, skorzystaliśmy z jego pięknego położenia i starych zabudowań i zrobiliśmy sobie parę pięknych zdjęć w strojach. Uciążliwy był tylko upał. Pobyt zakończyliśmy występem w części skansenu nazwanym „vinohradnický areál” (z typowymi zabudowaniami i wyposażeniem) wraz z innymi zespołami w programie nazwanym „Jaké si to uděláte, takové to budete mět”.
Może się pani podzielić z nami prywatnymi wrażeniami po pobycie na festiwalu?
Fantastyczne jest widzieć w jednym miejscu tylu ludzi młodych, rodzin z małymi dziećmi, którzy kochają folklor i przyszli specjalnie po to, by wchłaniać tę atmosferę, którą da się wyczuć tylko na takich festiwalach, jakimi są Strażnica czy Východná. A Chrystianowi można pogratulować bardzo dobrego pomysłu, świetnych momentów w programie, doboru kapeli, solistów i zespołu. Z własnego doświadczenia wiem, jak trudno jest z sensem zrobić program na parę minut, a co dopiero na 90 minut. A jemu się to z powodzeniem udało!
