Halina Szczotka
E-mail: halina.szczotka@zwrot.cz
Był taki okres w historii, kiedy Królestwo Polskie z powodzeniem nazwać można było światowym imperium. I ten właśnie wycinek dziejów naszej Ojczyzny opisał w swej książce zatytułowanej „Polskie imperium” cieszyński historyk Michael Morys-Twarowski.
A było to imperium nie lada, o czym się właściwie dzisiaj już zapomina. Rzeczpospolita w XVI i XVII wieku, w okresie swojego największego zasięgu terytorialnego, liczyła prawie milion kilometrów kwadratowych, a co dwudziesty mieszkaniec Ziemi był poddanym polskiego monarchy.
Hetman Stanisław Żółkiewski w 1610 roku zdobył Moskwę. Wprawdzie długo Polacy w niej nie rządzili, jednak wart uwagi jest fakt, że w historii Rosji byliśmy jedynym narodem, który okupował Kreml.
Polska sięgała od Bałtyku po Morze Czarne (w 1392 roku dotarli tam nasi mołdawscy poddani). Przez pewien czas miała dostęp także do Adriatyku. Stało się tak, kiedy w 1524 roku odeszła z tego świata matka Bony Sforzy Izabela Aragońska (na syfilis zmarła, czego nie pominął na kartach swej książki Twarowski), która była księżną Bari i miasto to zaczęło podlegać polskiej królowej, a więc i Rzeczypospolitej.
Słowem nie tyle autor wydanej przez znane krakowskie wydawnictwo „Znak” publikacji był 17 czerwca bohaterem spotkania w Książnicy Cieszyńskiej, ile raczej – a może przede wszystkim – zapomniane imperialne tradycje państwa polskiego.
– Gdyby Robinson Crusoe rozbił się 50 lat wcześniej, to można by powiedzieć, że wylądował na terenie Rzeczypospolitej. Tobago w początkowym okresie było kolonią kurlandzką, a sama Kurlandia (obecnie jedna z krain historycznych Łotwy) była lennem Rzeczypospolitej – wspomniał Morys-Twarowski, akademicki historyk, który nie stroni od przybliżania historii w sposób popularny czytelnikom spoza kręgów uniwersyteckich.
A „Polskie imperium” jest lekkie w odbiorze, opisując fakty historyczne, autor podaje je w formie wspomnianych wyżej ciekawostek.
(indi)
Tagi: Michael Morys-Twarowski., Polskie imperium