Halina Szczotka
E-mail: halina.szczotka@zwrot.cz
MOSTY KOŁO JABŁONKOWA / W tym roku na bal szkolny sprzedano mniej biletów wejściowych niż zazwyczaj, ale zgodnie z opinią wielu przybyłych, im więcej miejsca na parkiecie, tym lepiej można się wyszaleć. Organizatorzy mosteckiego balu, w tym prężne grono rodziców dołożyło wszelkich starań, żeby całość była dopięta na ostatni guzik. „Do funkcji” nikogo nie trzeba było zmuszać, wszyscy chętnie pomagali.
Uroczystość zainaugurowała pani dyrektor szkoły o urodzie Kleopatry – Maryla Hlávka Kraina. Przywitała wszystkich gości i życzyła dobrej zabawy aż do białego rana – wyszło dosłownie, w dzień balu w Mostach sypnęło śniegiem, przykrywając wioskę białą pierzyną.
Subtelną, niezbyt krzykliwą dekorację sali w PZKO wykonano w patriotycznych barwach biało – czerwonych, choć wg niektórych, to nie kolory flagi państwowej, tylko klubu HC Oceláři Třinec.
A tymczasem w kuchni trwały przygotowania, panie krzątały się szybko, żeby zdążyć na czas z wydaniem kolacji dla wszystkich gości, próbowałam rozejrzeć się, zrobić zdjęcia, niestety po chwili musiałam wyjść – A sio mi stąd ! – usłyszałam, podkuliłam ogon i uciekłam.
Wszystkie gadżety balowe wyprzedano zaraz po pojawieniu się na stoiskach. Koło 23:00 rozpoczął się szał kupowania kotylionów, które z kolei napędzały sprzedaż róży. Za każdy otrzymany kwiatek należało się odwdzięczyć się kotylionem i odwrotnie.
W pewnym momencie zabrakło ręcznie robionych broszek w kształcie kwiatków przypinanych na znak sympatii nie tylko swoim partnerom, ale każdemu, kto z nami zatańczył, porozmawiał lub po prostu okazał nam życzliwość.
W podobny sposób potraktowano losy do loterii – kupowano je hurtowo, po dziesięć, dwadzieścia, a nawet więcej. Goście rzucili się na bilety z takim zapałem, że koleżance omal nie zabrano biletu do szatni – wyglądał identycznie, jak pozostałe losy, tylko zamiast znaku rozpoznawczego w postaci wiewiórki lub stempla z nazwą szkoły miał symbol czapki, ale kto by się przejmował szczegółami – bilet, to bilet.
Bal mostecki bez wątpienia można nazwać międzynarodowym, losy zamawiano w języku polskim, czeskim, po naszymu, ale słyszałam również słowackie „Desať si želám”.
Dobór programu artystycznego, uświetniającego każdy rodzaj balu na Zaolziu, podyktowany był względami praktycznymi – wedle słów pani dyrektor, nikogo nie można obrazić ani zgorszyć. Na parkiecie wystąpiła zatem para z TK Elán Třinec z serią tańców latynoamerykańskich. Marek i Kasia reprezentują Trzyniec w konkursie ogólnopaństwowym.
W barze wódkę, wino oraz piwo serwowali młodzi absolwenci szkoły, roczniki 94/95 – klub młodych przy PZKO działa w Mostach bardzo prężnie, sami organizują różne imprezy, a przede wszystkich pomagają w przygotowaniu cyklicznych wydarzeń kulturalnych, m.in. Górolskim Święcie lub balu.
Ulubiony DJ balów szkolnych, Jan Młynek, po północy zaczął puszczać Balcanicę i Gorana Bregovića, czym roztańczył wszystkich zgromadzonych. Muzyka bałkańska wróciła na salony.
Przechodząc koło wszystkich stołów po kolei, prosiłam o zgodę na zrobienie zdjęcia – Jasne, będziemy w Hutniku? – padało pytanie. – Nie – wyprowadziłam ich z błędu – będziecie w Zwrocie.
(EC)
Tagi: bal szkolny, Dom PZKO Mosty koło Jabłonkowa, kotyliony, Maryla Hlávka Kraina - dyrektor szkoły, TK Elán Třinec