Czesława Rudnik
E-mail: redakcja@zwrot.cz
Z dziennika zaolziańskiej studentki
13.12.1981 W niedzielny poranek można by pospać, gdyby nie to radio za ścianą. Ale dlaczego w kółko grają hymn? Włączyłyśmy nasze radio i słyszymy: „Kierując się potrzebą zapewnienia wzmożonej ochrony podstawowych interesów państwa i obywateli… Rada Państwa wprowadziła stan wojenny”. Słuchałyśmy kilkakrotnie tego obwieszczenia, nie pojmując, co ono oznacza. Czyżby weszli „sojusznicy” ze wschodu? Wojna? Na ulicach Krakowa tłumy. I do ostatniego miejsca zapełniły się kościoły. Długie kolejki do konfesjonałów. A na koniec mszy wszyscy już zgodnie śpiewali: „Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie”.
14.12. Huta strajkuje, zgromadziło się w niej ponad 13 tys. osób i ok. 500 studentów. To wiedzą w Krakowie wszyscy, mimo że telefony nie działają. Zamknięto szkoły, nie ma zajęć na uczelni.
15.12. Planowałyśmy w akademiku choinkę, a zamiast tego w pośpiechu pakowałyśmy się i przygotowywały do wyjazdu. Trzeba jak najwięcej rzeczy zabrać do domu lub przechować u znajomych. Po naszym wyjeździe pokój ma zostać zaplombowany. Kierowniczka powiedziała nam, że może miasteczko studenckie zamienione zostanie na koszary. Wtedy przepadnie wszystko, co pozostało w pokoju.
16.12. Wróciłam z Krakowa do domu. Łzy leciały mi podczas drogi przez Cieszyn i Czeski Cieszyn. Bo nie wiadomo, kiedy ponownie będzie można przekroczyć granicę.
17.12. Poszłam na zakupy, ludzi, jak to przed świętami, więcej. Z zaopatrzeniem sklepów nie jest najgorzej, chociaż np. proszków do prania nie uświadczysz. W polskim radiu podano, że są pierwsze ofiary zamieszek z milicją, sytuacja wygląda coraz groźniej. W radiu Waszyngton usłyszałam, że huta w Krakowie jeszcze się trzyma, ale jak długo może wytrwać, jeśli nie ma kto przyjść z odsieczą.
18.12. Wieczory spędzam przy radiu, słucham różnych rozgłośni, by jak najwięcej wiedzieć o sytuacji w Polsce. Oglądam początek dziennika telewizyjnego, ale nigdy nie dotrwam do końca. Dobija mnie też to, że nie ma żadnej możliwości, by dowiedzieć się, co dzieje się z najbliższymi po tamtej stronie granicy.
19.12. W radiu piosenki żołnierskie, w telewizji mundury, a jeśli każą żołnierzom strzelać?
21.12. Słuchając tylko polskiego radia, można uwierzyć w cuda. Rozpoczęła się nowa era propagandy sukcesu.
29.12. Poszłam do koleżanki na urodziny. Zebrało się trochę towarzystwa z różnych stron Zaolzia. I zaczęły się także dyskusje polityczne. Przeraziły mnie poglądy większości osób na temat Polski. Można by je streścić w jednym zdaniu: Wreszcie wzięli się za tę Solidarność.
30.12. Byłam na zakupach, ale nie kupiłam za wiele, nie lubię stać w kolejkach. Po nowym roku na nastąpić podwyżka cen różnych artykułów, mówi się o tym do dawna, chociaż oficjalnie tego oczywiście nie podano.
5.1.1982 Usłyszałam w polskim radiu, że uczelnie wyższe za trzy dni rozpoczynają pracę, na razie dla studentów ostatnich lat i studiów podyplomowych. Powiedzieli też, że jakiś kierownik w Ministerstwie Nauki, Szkolnictwa Wyższego i Techniki rozwiązał Niezależne Zrzeszenie Studentów. Niech sobie rozwiązuje, czego nie zawiązał.
13.1. Miesiąc stanu wojennego.
18.1. Pytałam na poczcie, czy można wysłać telegram do Polski, nie, nie można, zatelefonować też nie można. Pozostają te idące ślimaczym tempem listy. Rozcięte z boku, z pieczątką „ocenzurowane”.
27.1. Jestem w Krakowie! Na granicy oprócz dokumentów trzeba było pokazać legitymację studencką z aktualną pieczątką, ale w końcu przekroczyłam granicę bez większych problemów.
14.2. Przez radiocentrum miasteczka akademickiego przemawiali rektor i prorektor AGH, w reakcji na wczorajszą akcję Niezależnego Zrzeszenia Studentów. Mianowicie między godz. 21 a 21,15 w ramach solidarności z więzionymi wszyscy na miasteczku mieli pogasić światła. I rzeczywiście, mało było okien, w których nie zgasło światło. Byłaby fajna akcja, gdyby jacyś idioci nie zaczęli rozrabiać, gwizdać, krzyczeć. I zrobiono z tego huligański wybryk.
15.2. Po tej hecy wprowadzono na miasteczku zakaz odwiedzin osób spoza niego. A po wypadkach w Poznaniu wzmocniono też patrole w mieście, łazi tej milicji i wojska co niemiara.
16.2. Niewesoło, podobno w DS 4 kogoś aresztowano, u nas na I piętrze też, mówił kolega, że na AGH wszędzie przy wejściach do budynków sprawdzają dokumenty.
22.2. Odwołano na miasteczku zakaz odwiedzin, godzina milicyjna trwa nadal. Kto chce poruszać się po mieście w godzinach nocnych, musi mieć świstek z zezwoleniem lub ważny bilet np. na nocny pociąg.
3.3. Jestem w domu. Wzięłam do ręki czeską gazetę i oto, co wyczytałam o sytuacji w Polsce: Kontrarewolucję zduszono, sytuacja się normalizuje, z czego cieszy się cały naród, lecz pozostała jeszcze pewna instytucja, z którą trzeba sobie poradzić, to Kościół, należy się z nim rozprawić, bo mało, że przez cały czas popierał kontrarewolucjonistów, to nawet jeszcze teraz propaguje hasła antysocjalistyczne i antyradzieckie.
13.3. Mija kolejny miesiąc stanu wojennego, a końca nie widać. Człowiek powoli przyzwyczaja się do godziny milicyjnej, wielkiej ilości mundurów na ulicach, opancerzonych samochodów, jak u nas w 1968 r. Tylko że wtedy to był okupant ze wschodu, a teraz to wojna z własnym narodem. Na szczęście nie cały naród popadł w letarg. Burzy się zwłaszcza każdego trzynastego. I wtedy idą w ruch armatki wodne, w miejscach starć z ZOMO długo utrzymuje się duże stężenie gazu łzawiącego.
(„Zwrot” 2011 nr 12)
Tagi: godzina milicyjna, huta strajkuje, Niezależne Zrzeszenie Studentów, stan wojenny, ZOMO