Z poczty redakcyjnej
E-mail: info@zwrot.cz
W sobotę 18 października w Teatrze im. Adama Mickiewicza w Cieszynie odbył się uroczysty koncert z okazji jubileuszu 60-lecia Reprezentacyjnego ZPiT Olza (ZG PZKO). Przez zespół przewinęły się setki tancerzy. W chwili obecnej kierownikiem artystycznym jest Roman Kulhanek. Jego siostra Renata Milerska wznowiła działalność Rytmiki, która kształtuje narybek Olzy.
Jubileusz to nie tylko wspaniały koncert, ale też sporo nerwów organizatorów, by wszystko się udało.
Roman – To prawda, bez stresu się nie da. Przed dziesięciu laty, tydzień przed koncertem z okazji jubileuszu 50-lecia „Olzy”, miałem bardzo dziwny sen. Obudziłem się, patrzę na budzik i przerażony myślę: „Zaspałem, za chwilę zaczyna się koncert, co na to powie Otek Jaworek?” Wybiegam przed dom, mieszkaliśmy w Sibicy, i nagle mnie oświeciło – przecież ja umiem latać! Wzbiłem się więc w górę, postanowiłem lecieć wzdłuż torów – by się nie zgubić. Na dole widzę kolegów z zespołu, jak w strojach chodzą po rynku. Wylądowałem, i kamień spadł mi z serca – zdążyłem! Poszedłem więc ubrać się w strój, wychodzę przed budynek na ulicy Bożka, patrzę a tu deszcz. I nagle sobie przypomniałem, że na balkonie w domu wisi bielizna zespołu i że zmoknie. Ale skoro potrafiłem latać, to nie było problemu. Szybko wzbiłem się w górę, leciałem z powrotem do domu, do Sibicy. Już z daleka widziałem nasz blok i dostawioną do okna drabinę wozu strażackiego. A tam na naszym balkonie Otek Jaworek ściąga tę bieliznę, by nie zmokła.
Jak zaczęła się wasza przygoda najpierw z Rytmiką a potem z Olzą? Wasz pierwszy wspólny występ to solówka kujawiaka?
Renata – Tak, byłam wtedy w pierwszej klasie. Nawet nie pamiętam, jak to się stało, że wybrano mnie do tego tańca. Nie chodziłam wtedy jeszcze na zajęcia z Rytmiki. Roman tańczył już w zespole a ja przychodziłam tylko na próby tego tańca, które były po zakończeniu zajęć.
Roman – Pani Nina ciągle mi powtarzała, że mam się uśmiechać do partnerki a nie mieć taką ponurą minę. A jak ja się miałem uśmiechać, skoro kazali mi tańczyć z siostrą. W tym wieku, to był obciach przecież.
…
Kiedyś przyciągały tancerzy do zespołu wyjazdy a teraz?
Roman – Myślę, że teraz magnesem jest paczka kolegów, z którymi można spędzać wolny czas. No i do zespołu przychodzą ludzie, którzy kochają taniec, folklor.
Renata – Nie tylko tańczymy, ale też organizujemy najróżniejsze towarzyskie spotkania. Robimy wspólne tematyczne Sylwestry. W poniedziałek wielkanocny chłopcy w strojach jeżdżą nas oblewać wodą. Pamiętam jeden taki śmigus, który był akurat pierwszego kwietnia. Umówiłyśmy się z dziewczynami, że zrobimy chłopakom dowcip i spotkamy się wszystkie u tej ostatniej, którą mają odwiedzić. Nie wiem, o czym wtedy myślałyśmy, ale wcale nie byłyśmy przygotowane na to, że nas obleją, żadnych ubrań rezerwowych, nic. Tylko czekałyśmy z kilkoma butelkami wody, wiadrem i jakimś wężem z wodą. Po paru sekundach już byli wszyscy mokrzy, chyba z godzinę biegaliśmy i oblewaliśmy się nawzajem. Niesamowita zabawa.
Roman – Co roku też odwiedzamy Otka Jaworka. Jesteśmy z nim związani. Zrobił bardzo wiele dla zespołu i dla nas.
Renata – Byliśmy z nim wtedy, kiedy zmarła jego żona Danka, kiedy musiał się troszczyć o swoją chorą mamę. Ale jak poprosiliśmy go, by pomógł nam zrobić jakieś układy, to zawsze mogliśmy na niego liczyć.
Roman – Otek dał nam podstawy do naszej pracy i to bardzo solidne podstawy. To na podstawie tego, czego nas nauczył, przygotowujemy wszelkie układy tańców cieszyńskich.
Całą rozmowę można przeczytać w październikowym numerze „Zwrotu„.
„Zwrot” można równiż kupić w sekretariacie redakcji „Zwrotu” (ul. Strzelnicza 28, Cz. Cieszyn), w Księgarni i Klubie Polskiej Książki (ul. Czapka 7, Cz. Cieszyn), w Trzyńcu (kiosk przy dworcu autobusowym obok apteki DR. MAX), w Bystrzycy (kiosk obok Tesco), w Gródku (sklep gospodarstwa domowego), w Nawsiu (kiosk na dworcu kolejowym), w Jabłonkowie (kiosk na rynku).
Czytaj również: Olza świętowała w wielkim stylu (zdjęcia)