Beata Tyrna
E-mail: indi@zwrot.cz
Od lat święta dla wielu były okazją do większych rodzinnych spotkań z tymi, z którymi nie ma okazji widywać się zbyt często w zabieganej codzienności. Coraz popularniejsze stawały się też świąteczne wyjazdy turystyczne czy choćby spędzanie wielkanocnego poniedziałku na stokach narciarskich.
I nagle sanitarne obostrzenia sprawiły, że musimy z tego wszystkiego zrezygnować, a czas świąt spędzić w tylko gronie domowników. Z Łucją Dusek rozmawiamy o tym, jak, zamiast ubolewać nad tym faktem, dobrze go wykorzystać.
Kultywowanie góralskiej tradycji jest dla Ciebie ważne. Czas okołoświąteczny był w kulturze tradycyjnej szczególnie wypełniony rozmaitymi zwyczajami, obrzędami. Jak odnajdujesz się w związku z obecnymi, dziwnymi czasami pełnymi nieznanych wcześniej obostrzeń i przepisów?
W tym czasie pandemii to tak trochę, jakbyśmy cofnęli się w czasy, kiedy w święta najważniejsza była rodzina. W Niedzielę Wielkanocną nie wychodziło się wcale z domu, spędzało się ten dzień w gronie rodzinnym. Dopiero w lany poniedziałek wychodziło się do rodziny i najbliższych sąsiadów, z którymi w tamtych czasach żyło się na wsi jak w rodzinie.
A więc, zamiast ubolewać nad sytuacją pandemicznych obostrzeń, lepiej doszukać się możliwości dobrego wykorzystania czasu świąt…
Jasne! Doszukać się w tym możliwości zadbania o relacje rodzinne z najbliższymi. Może odbudować jakieś więzi, może zacieśnić te więzi. Bo przecież jak teraz zamknęli wszystkich w swoich domach, to mamy tak, jak było w święta dawniej.
No tak, wtedy siedzieć w domu nakazywała tradycja, teraz przepisy…
Tak. Ale efekt podobny. Jak wszyscy mieszkali w jednej izbie, to musieli się pogodzić. I zupełnie inaczej w tamtych czasach wyglądały relacje w najbliższej rodzinie. Więc jedynym plusem sytuacji, jaką mamy teraz, jest to, że stwarza okazję, żeby wzmocnić więzy rodzinne. Skoro już nie możemy wychodzić, spotykać się w większym gronie, to warto wykorzystać ten czas na odbudowanie relacji z najbliższymi.
No tak, tylko wtedy rodziny były wielopokoleniowe i chyba nie było zbyt wielu takich, którzy mieszkali sami…
Owszem. Nie było też komercyjnej otoczki świąt, mediów społecznościowych, w których ludzie teraz spędzają czas zamiast ze sobą. Wtedy z powodu tradycji i zwyczajów siedzieli w jednej izbie i wszystko inaczej się odbywało.
No tak… teraz może być tak, że domownicy będą siedzieć razem w domu, a każdy z nosem w swoim smartfonie…
No może. A może właśnie rodziny wykorzystają to inaczej. Żeby zrobić razem pisanki, spędzić wspólnie czas. Jak tak patrzę teraz choćby ze swojej własnej perspektywy, jak szkoły, przedszkola zamknięte i jestem z dziećmi cały czas, to jak już mam więcej czasu dla dzieci, to staram się wykorzystać ten czas z nimi. Zosia (2 klasa szkoły podstawowej) uczy się zdalnie, Bartuś też ma zamknięte przedszkole, więc chcę ten czas przedświąteczny i świąteczny dobrze spędzić z nimi, na co wcześniej nie było tyle czasu.
Czyli jak już jest, jak jest, to starasz się z tej sytuacji wyciągnąć coś pozytywnego dla siebie i rodziny.
Dokładnie. Wykorzystać ten czas na zacieśnienie więzi.
I innym doradzałabyś to samo.
Jak najbardziej. Jest teraz dobry czas, by zauważyć problemy dzieci, rodziców – zależy z kim się mieszka. I zwrócić większą uwagę na tego drugiego człowieka, z którym na co dzień jesteśmy, a nie do końca zawsze mieliśmy czas, by poświęcić mu czas i uwagę.
Jak ktoś ma dużą rodzinę, to ten czas spędzał jeden dzień jadąc tam, drugi dzień tam i nie miał tego oddechu, odpoczynku, zatrzymania się. I czasu spędzonego w najbliższym rodzinnym gronie. Zawsze było szybko, szybko. Jak nie pogoń za pieniądzem, to za spełnieniem wszystkich towarzyskich zobowiązań. A życie uciekało. Bo trzeba odwiedzić tego i tamtego. A teraz nie trzeba, teraz nawet nie wolno.
Ja teraz też tak na to patrzę, że ani się człowiek obejrzy, jak dzieci urosną i wybędą z domu, a ja zostanę w tym samym miejscu. Więc staram się wykorzystać czas i cieszyć się z dzieci, póki są takie, bo wiem, że za chwilę mi już to ucieknie. Jakie my mamy wspomnienia z dzieciństwa, a jakie będą mieć nasze dzieci: covid, maseczki, dystans i nauka przez komputer. Więc niech chociaż to domowe dzieciństwo mają dobre i relacje z najbliższymi prawdziwe…
Ludziom łatwo teraz odejść od Boga, bo przecież to usprawiedliwione, że nie trzeba iść do kościoła. Dzieci nie mają kontaktu z rówieśnikami, często już sąsiadami czy dalszymi krewnymi. Niech ten straszny okres pandemii nie złamie w nas zwyczajnej sympatii wobec drugiego człowieka. Wykorzystajmy wiedzę i spuściznę naszych przodków do pielęgnowania tradycji i szacunku do ziemi. Ja staram się ten czas wykorzystać na poznanie tych wartości i przekazanie ich moim następcom.
(indi)
Tagi: koronawirus, święta w czasie pandemii, Łucja Dusek