Krzysztof Rojowski
E-mail: krzysztof@zwrot.cz
CIESZYN / Aż 86 lat książka Pawła Hulki-Laskowskiego „Śląsk za Olzą” musiała czekać na ponowne pojawienie się w sprzedaży. Tę opowieść o ludności polskiej mieszkającej przed wojną na Zaolziu postanowił ponownie wydać Kongres Polaków w Republice Czeskiej, a spotkanie promocyjne odbyło się w środę (20 listopada) w kawiarni Kornel i Przyjaciele w Cieszynie.
W dyskusji o wydawnictwie udział wzięli Remigiusz Okraska (redaktor odpowiadający za wznowienie publikacji), Mariusz Wałach (prezes Kongresu Polaków w RC) oraz Krzysztof Szelong (dyrektor Książnicy Cieszyńskiej). Rozmowę moderował Adam Miklasz, krakowski redaktor, pisarz i publicysta.
„Wiedziałem, że trzymam w ręku klejnot”
„Śląsk za Olzą” to wręcz epokowe dzieło, które pokazuje życie Polaków na Zaolziu w ostatnich latach przed II Wojną Światową. Paweł Hulka-Laskowski, jako przybysz z dalekich stron, odwiedzał wszystkie miejscowości w tym regionie i rozmawiał z ludźmi, a potem opisywał swoje wrażenia. Książka ukazała się jednak w niewłaściwym momencie historycznym – w przededniu globalnego konfliktu, po którego zakończeniu została skazana na zapomnienie przez władze komunistyczne.
Skąd w ogóle wziął się pomysł na przypomnienie wydawnictwa, które wydane zostało w 1938 roku? Dość osobistą historią na ten temat podzielił się prezes Mariusz Wałach – jego krewnym był bowiem Karol Kaleta, znany przedwojenny fotograf z Bystrzycy. – Pewnego dnia pokazał mi książkę i powiedział „to jest moje największe osiągnięcie”. Była to książka gruba, ponad 500-stronicowa. Mówił: „duża część tych fotografii, a jest ich kilkaset, to moje fotografie”. Tytuł tego wydawnictwa brzmiał „Śląsk za Olzą”. Ja jej wtedy nie znałem. Paweł Hulka-Laskowski – również pierwszy raz słyszałem. Stwierdziłem, że muszę ją poznać, bo widziałem piękną kaligraficzną dedykację od autora. Gdy tylko zacząłem czytać fragmenty, wiedziałem, że trzymam w ręku klejnot – wspominał.
Jak dodał, musiało minąć ponad 30 lat, by „Śląsk za Olzą” pojawił się na półkach księgarni ponownie. Spora w tym zasługa byłego współpracownika „Zwrotu” – Jarosława „Jota” Drużyckiego.
– Brakowało czasu, by się zająć tą książką, ale cały czas chodziła mi po głowie. Kilka lat temu jednak Jarosław Jot Drużycki przyszedł do mnie z pomysłem. Chciał odwiedzić wszystkie te wsie, w których był Hulka-Laskowski, a potem po raz drugi wydać „Śląsk za Olzą” jednak z porównaniem współczesnej sytuacji. Niestety, z przyczyn niezależnych ten pomysł nie został zrealizowany, ale gdy zostało założone Centrum Polskie Kongresu Polaków to było jasne, że trzeba wydanie trzeba wznowić. Bardzo się cieszę, że się udało i że postać Pawła Hulki-Laskowskiego została znowu odkryta – opowiadał szef Kongresu Polaków w RC.
Hulka-Laskowski – ekspert polsko-czeski, pisarz, tłumacz, publicysta. Jak trafił na Zaolzie?
O przybliżenie sylwetki Pawła Hulki-Laskowskiego został poproszony Remigiusz Okraska, który podzielił się bardzo interesującą opowieścią o życiu tego pisarza, tłumacza, intelektualisty, bibliofila czy społecznika z Żyrardowa. Chociaż znany jest przede wszystkim z pierwszego polskiego przekładu słynnych „Przygód dobrego wojaka Szwejka” Jaroslava Haška, to w czasach międzywojennych – z uwagi na swoje czeskie pochodzenie – uchodził za eksperta od relacji polsko-czeskich, pracował nawet przez pewien czas dla ambasady polskiej w Pradze.
A jak to się stało, że napisał „Śląsk za Olzą”? – [W drugiej połowie lat 30. – dop. red.] z kręgów rządowych – nie jest do końca jasne, od kogo konkretnie – Hulka-Laskowski otrzymał zlecenie na opisanie losów społeczności polskiej na Zaolziu. To wtedy dość głośny temat – opinia publiczna w Polsce uważa, że decyzja o podziale geograficznym była niesprawiedliwa. Co więcej, polskie władze już wtedy zaczynały podejmować pewne kroki w kierunku rozważanej rewizji tych granic. Co ciekawe, ów żal za utraconym Zaolziem jest wtedy w Polsce powszechny i występuje ponad podziałami politycznymi – wyrażany jest od lewa do prawa. Nasz bohater zlecenie przyjął i wiosną 1936 roku przyjechał na Śląsk Cieszyński – wyjaśniał Okraska.
Książka jako element polskiej „soft power”
Dyrektor Książnicy Cieszyńskiej pytany był o inne pozycje dotykające tematyki Polaków na terenach przygranicznych. – Pojawienie się książki Pawła Hulki-Laskowskiego nie było wydarzeniem incydentalnym. Można to nazwać elementem budowy polskiej „soft power” w okresie międzywojennym. Wszystko zaczęło się od Melchiora Wańkowicza, który w 1936 roku opublikował znakomity tom reportaży „Na tropach Smętka”, która doczekała się aż dziewięciu wznowień. Książka, która jest rodzajem reportażu krajoznawczego połączonego z esejem historyczno-kulturalnym, świetnie wydanym i bogato ilustrowanym – to sposób na przypomnienie o Polakach na kresach, zwłaszcza tych słabo osadzonych w historycznej świadomości – mówił Krzysztof Szelong.
Szelong przypomniał też o książce „Na Śląsku Opolskim” autorstwa Stanisława Wasylewskiego, która powstawała na zlecenie Instytutu Śląskiego. – Gdybyśmy szukali siły sprawczej [stojącej za wydaniem „Śląska za Olzą” – dop. red.], to z pewnością był nią wojewoda śląski Michał Grażyński, który stał za tą inicjatywą Instytutu Śląskiego. W 1937 roku ukazuje się świetnie napisana i wydana „Na Śląsku Opolskim”, a w tym samym czasie powstaje już „Śląsk za Olzą”. To nie może być zbieg okoliczności – wnioskował.
Jest wydanie drukowane, jest też audiobook
„Śląsk za Olzą” można zakupić w między innymi cieszyńskiej kawiarni „Kornel i Przyjaciele”, w siedzibie Kongresu Polaków w Republice Czeskiej, czy w sieci – choćby na portalu taniaksiazka.pl.
Dostępny jest także audiobook – 1,5-godzinny fragment można odsłuchać na Youtube poniżej, a pełną wersję można znaleźć m. in. na audioteka.com.