Renata Staszowska
E-mail: renata@zwrot.cz
BYSTRZYCA / W Strefie Kibica, którą w Parku PZKO zorganizowała gmina razem z Miejscowym Kołem Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego Bystrzyca i SC Bystrzyca, by kibicować Markowi Gryczowi podczas olimpiady, obecny był również ojciec Marka Roman Grycz. Jest on nauczycielem trzynieckiej polskiej szkoły podstawowej oraz trenerem Sportowego Centrum w Bystrzycy.
Od kiedy rozpoczęła się twoja przygoda trenerska?
Swoją przygodę jako trener pięcioboju nowoczesnego rozpocząłem, towarzysząc Markowi w jego pierwszych krokach w tym sporcie. Od samego początku byłem obecny na treningach, cierpliwie śledząc jego postępy i zmagania. Moje zaangażowanie i pasja nie umknęły uwadze trenera Ivo Konvički, który zaproponował mi dołączenie do zespołu trenerskiego. Tak rozpoczęła się moja fascynująca podróż jako trenera pięcioboju nowoczesnego, pełna wyzwań i satysfakcji z pracy z utalentowanymi zawodnikami.
Jakie emocje towarzyszyły ci jako ojcu, gdy dowiedziałeś się, że twój syn Marek zakwalifikował się na olimpiadę?
Kiedy dowiedziałem się, że Marek zakwalifikował się na olimpiadę, moje serce wypełniła mieszanka dumy, radości i wzruszenia. To była jedna z tych chwil w życiu, które trudno wyrazić słowami. Kiedy widziałem, jak jego pasja i ciężka praca przynoszą owoce, poczułem ogromną dumę, ale także pewne wzruszenie. To jakby nagroda nie tylko dla niego, ale i dla mnie jako ojca, który starał się wspierać go na każdym kroku. To niesamowite uczucie widzieć, jak spełniają się marzenia mojego dziecka.
Dlaczego zdecydowałeś się nie jechać do Paryża na olimpiadę?
Nie pojechałem do Paryża, bo uznałem, że jak już mam przeżywać te wszystkie emocje, to lepiej robić to w domowym zaciszu. Serce biłoby mi pewnie jak oszalałe, a wolę jednak, żeby takie stresy przeżywać w znanym mi otoczeniu. Trzymałem kciuki z daleka, a emocji i tak nie brakowało!
Jak oceniasz inicjatywę gminy Bystrzyca, która zorganizowała Strefę Kibica?
Jestem bardzo zadowolony, że Bystrzyca zorganizowała Strefę Kibica. To świetna promocja dla pięcioboju i doskonały sposób na docenienie nie tylko Marka, ale również ciężkiej pracy jego trenera. Dzięki takiej inicjatywie więcej osób może zobaczyć, ile wysiłku wymaga ten sport, i jak wiele emocji dostarcza.
Jakie emocje towarzyszą Ci, gdy oglądasz swojego syna walczącego na olimpiadzie?
Jestem niesamowicie dumny, bo wiem, ile wysiłku i pracy włożył w to, by dotrzeć do tego momentu. Jego awans jest w pełni zasłużony, czerpię ogromną radość z tego, że mogę być świadkiem jego sukcesu. To uczucie, którego nie da się do końca opisać – coś wyjątkowego, co pozostanie ze mną na zawsze.
Jak przeżywałeś wczorajszy pojedynek szermierczy twojego syna?
To było niesamowite uczucie, widzieć mojego syna walczącego na olimpijskiej arenie. Byłem dumny i pełen emocji, widząc go w akcji, wiedząc, ile pracy włożył w przygotowania. Choć wynik nie był taki, jakiego byśmy wszyscy pragnęli, to i tak uważam, że to ogromny sukces. Sam fakt, że dotarł do tego poziomu, jest czymś wyjątkowym i zasługuje na największe uznanie.
Jakie masz zdanie na temat wprowadzenia toru przeszkód jako nowej dyscypliny w pięcioboju nowoczesnym?
Mam mieszane uczucia co do tej zmiany. Z jednej strony, parkur był bardzo elegancką, wręcz królewską częścią pięcioboju. Był jak ukoronowanie całych zawodów, a dla wielu zawodników, zwłaszcza młodszych, stawał się symbolem pełnoprawnego pięcioboisty. To właśnie po opanowaniu wszystkich pięciu dyscyplin, w tym parkuru, sportowiec czuł, że osiągnął pełnię swoich możliwości.
Z drugiej strony, parkur bywał źródłem wielu problemów – finansowych, logistycznych, a także tych wynikających z pechowego losowania koni, co mogło decydować o wyniku całych zawodów.
Jako trener muszę jednak przyznać, że tor przeszkód to zmiana, która może przynieść sporo korzyści. Dzieci uwielbiają go trenować, często nawet nie zdając sobie sprawy, że ćwiczą. Z entuzjazmem podchodzą do przeszkód, a to może być świetnym sposobem na zachęcenie ich do pięcioboju. Mimo to, trudno nie wspomnieć z sentymentem o elegancji parkuru, zwłaszcza że Marek szczególnie lubił tę dyscyplinę.
Wynik Marka podsumował jego trener Ivo Konvička tutaj.