Już w najbliższą niedzielę 17 grudnia odbędzie się ostatni z tegorocznych Koncertów Adwentowych Telewizji Czeskiej. Tym razem charytatywny koncert poświęcony będzie hospicjum domowemu Medica Trzyniec. Na temat misji i pracy trzynieckiego hospicjum domowego rozmawiamy z jego dyrektorką Andreą Szymeczek.

Czym się zajmuje Medica?

Są właściwie dwie organizacje Medica, niezależne finansowo. Pierwsza działa od 2007 i w jej ramach oferujemy pomoc w opiece domowej nad przewlekle chorymi lub osobami starszymi. Druga organizacja to Medica Trzyniec, która powstała w 2016 roku i działa jako hospicjum domowe. W jej ramach oferujemy nie tylko opiekę medyczną w domu nad chorymi terminalnie, ale też opiekę dla całej rodziny. Naszym celem jest zapewnić komfort rodzinie w momencie, gdy pacjent zdecyduje się, że chce do końca swych dni zostać w domu.

Co w takim razie zapewniacie?

Zapewniamy opiekę medyczną – zatrudniamy dwóch lekarzy i pięć pielęgniarek. W takich zwykłych czynnościach, jak mycie i przebieranie chorego, karmienie, pomagają pracownice opieki społecznej. Współpracujemy z psychoterapeutą, księdzem ewangelickim i osobami, których zadaniem jest wspieranie członków rodziny w żałobie. Mamy też zaplecze ze sprzętem do wypożyczenia: łóżka, materace, koncentratory tlenu i wszystkie inne przyrządy niezbędne do opieki w domu. Pomagamy też w załatwianiu wszelkich formalności. Mamy miejsce do ćwiczeń – pomieszczenie urządzone jak zwykły pokój w mieszkaniu, w którym jest łóżko rehabilitacyjne. W ten sposób pokazujemy, że specjalne łóżko szpitalne mieści się nawet w niewielkim pokoju i nie należy się go bać.

Idea hospicjum domowego w Czechach zadomowiła się stosunkowo niedawno, porównując na przykład z Polską…

Tak, pierwsze hospicja domowe formowały się pod koniec lat dziewięćdziesiątych i na początku dwutysięcznych. W tym momencie w Czechach jest około czterdziestu hospicjów domowych, które mają podpisaną umowę z ubezpieczalnią. W województwie morawsko-śląskim istnieją trzy: Ondrašek, Strom života i Medica Trzyniec. Każda z nich obejmuje swoim zasięgiem teren w promieniu mniej więcej trzydziestu kilometrów od swojej siedziby – żeby móc szybko dojechać, gdy jest taka potrzeba. My obsługujemy teren mniej więcej od Mostów po Gnojnik.

A czy wasza działalność jest wystarczająca na potrzeby tego terenu?

Trudno powiedzieć. Ciągle borykamy się z tym, że ludzie nie wiedzą, że jest taka możliwość, żeby skorzystać z hospicjum domowego. Staramy się ciągle przekazywać tę informację, że nie trzeba się bać, że wystarczy do nas przyjść, sprawdzić i potem dopiero się decydować. Bo dla wszystkich ludzi jest to trudna decyzja, czy chcą opiekować się w domu z naszą pomocą swoim bliskim w momencie, gdy są to jego ostatnie dni.

Powiem od siebie, że poczułam ulgę, gdy dowiedziałam się, że jesteście. W razie potrzeby jest gdzie zadzwonić…

Często słyszymy od rodzin, którym pomagamy, że opieka nad umierającym bliskim była właściwie łatwa, bo trzymaliśmy wszystkich za rękę…

To chyba jest ważne, jak człowiek odchodzi i jak się z nim żegnamy, bo ten moment zostaje z nami do końca życia…

Tak. To jest jak z porodem. Człowiek pamięta ten moment przez całe życie. Są to bardzo silne przeżycia – zarówno początek, gdy na świecie pojawia się człowiek, jak i koniec, gdy odchodzi. Tak samo, jak mamy przygotowują się do porodu, każdy z nas może przygotować się do momentu odejścia kogoś bliskiego. Te możliwości są, tylko trzeba o nich wiedzieć.

Co zrobić, jeżeli wiemy, że nasz bliski jest śmiertelnie chory i chcielibyśmy być przy nim do końca?

Wystarczy do nas zadzwonić. Potem zapraszamy do siebie, na spokojnie rozmawiamy w pokoju treningowym, wyjaśniamy wszystkie wątpliwości, bo na początku jest ich bardzo dużo. Potem rodzina na spokojnie podejmuje decyzję, czy chce skorzystać z pomocy hospicjum domowego. Omawiamy, co jest potrzebne, czy łóżko, czy inne wyposażenie. Rodzina jest w stałym kontakcie z pielęgniarką, która albo przyjeżdża na miejsce, albo dzwoni, w zależności od tego, jaka jest potrzeba.

Pomagacie we wszystkim. Jeżeli pacjent lub opiekunowie przeżywają trudne chwile, też ich wspieracie?

Staramy się. Każdy człowiek i każda rodzina potrzebują czegoś innego. Staramy się wsłuchać w ich potrzeby i oferować pomoc tam, gdzie jesteśmy w stanie. W hospicjum opieka jest nie tylko do momentu śmierci pacjenta, ale staramy się być w kontakcie z rodzinami również po śmierci. Wokół naszego hospicjum tworzą się również grupki wsparcia. W tym roku tak się zdarzyło, że mieliśmy pod opieką dużo młodych rodzin. Wdowy po śmierci swoich mężów założyły nieformalną grupę, poznały się, zaprzyjaźniły i zaczęły ten nowy etap życia wspólnie. Raz w roku staramy się też zrobić spotkanie w kościele, na które zapraszamy wszystkie rodziny. Jest to ważny moment nie tylko dla nich, ale też dla naszych pielęgniarek i pozostałych pracowników hospicjum, którzy opiekowali się daną rodziną. Mogą oni wtedy zobaczyć, że życie płynie dalej. Opuszczamy naszych podopiecznych zazwyczaj w momencie największego smutku, jest to więc dla nas ważne, żeby widzieć, że żałoba w końcu mija.

A jak wygląda opieka hospicjum od strony finansowej?

Zależy nam na tym, żeby móc tę usługę zaproponować wszystkim. Od rodzin nie pobieramy żadnych opłat. Gwarantujemy kompleksową opiekę, więc te koszty są spore. Jeżeli chodzi o hospicjum domowe, jesteśmy finansowani częściowo z ubezpieczalni w wysokości od trzydziestu do pięćdziesięciu procent całej kwoty, ale tylko przez trzydzieści dni. Resztę finansów staramy się pozyskać z najróżniejszych źródeł.

Czy to jest trudne pozyskać resztę finansów?

Nie zawsze jest to łatwe (śmiech). Mamy świetnych pracowników, którzy zawsze starają się zdobyć pieniądze. Co miesiąc trzeba wysłać pensje, trzeba zapłacić za lekarstwa. Ale dzięki naszym darczyńcom możemy robić to, co robimy.

Czy hospicjum domowe opiekuje się tylko chorymi na raka?

Nie. Jest to jeden z mitów, że hospicjum opiekuje się tylko chorymi na raka. Mamy bardzo duży zakres diagnoz. Na raka choruje mniej więcej połowa pacjentów. Druga połowa choruje na inne choroby terminalne. Trafiają do nas pacjenci, u których kończy się możliwość całkowitego uzdrowienia.

Nad iloma rodzinami w ciągu roku sprawujecie opiekę?

W tym roku mieliśmy pod opieką osiemdziesiąt jeden rodzin, a przeciętnie opieka trwała dwadzieścia pięć dni. Najkrótsza opieka trwa jeden dzień – czasami tak się stanie, że chory przyjeżdża do domu i umiera. Najdłużej opieka trwa kilka miesięcy.

Jak to jest w Czechach? Chorzy wolą być do końca w szpitalu, czy jednak w domu?

Były takie badania kilka lat temu, z których wynikało, że osiemdziesiąt procent respondentów mówiło, że chciałoby umrzeć w domu, ale tylko dwudziestu procentom chorych terminalnie się to udaje. Być może teraz ten stosunek jest inny.

Dlaczego tak się dzieje?

Trudno powiedzieć. Często są to obawy tych rodzin, że nie podołają, że będą w tym same, że nikt im nie pomoże w opiece nad chorym.

Mało kto wie, że w Czechach można wziąć wolne na opiekę na chorym członkiem rodziny…

W Czechach jest ustawa, która umożliwia pobieranie zasiłku z tytułu długoterminowej opieki na chorym członkiem rodziny. Zasiłek można pobierać przez trzy miesiące. Jest to jedna z pierwszych informacji, którą przekazujemy rodzinie, żeby wiedziała, jak planować kolejne dni i miesiące. Dokumenty potrzebne do uzyskania zasiłku pomagają wypełniać już nasze pracownice.

Rodzina w związku z opieką nad swoim bliskim boi się, że nie podoła. A czego się obawiają pacjenci, decydując się na powrót do domu?

Strasznie trudne pytanie. Pacjenci boją się, że w domu nie będzie takiej możliwości, żeby łagodzić ból. To jest też dla nas priorytet. O to się pytamy zaraz na początku, czy pacjenta coś boli? Gdy ból jest pod kontrolą, resztę symptomów można łatwiej złagodzić. Subiektywny ból jest dla pacjenta największym lękiem.

Na końcu życia pojawiają się też wszystkie te sprawy, które człowiek jeszcze tam gdzieś w głowie ma. W każdej rodzinie jest to coś innego. Dzisiaj czytałam wywiad z panią Kataríną Vlčkovą, ordynatorką hospicjum w Pradze „Cesta domu”, która mówiła, że w każdej rodzinie są potrzebne trzy rzeczy: trzymać się za rękę, wybaczyć i pozwolić odejść. I w tym momencie jest wszystko tak, jak ma być. To jest naturalne, że człowiek się boi, ale dzięki tym trzem bardzo prostym rzeczom, przez cały ten ból można przebrnąć wspólnie.

Co oznacza umrzeć w godnych warunkach?

Mamy takie motto, że każdy człowiek potrzebuje swojego łóżka, swojego kubka i swoich bliskich. Staramy się, aby człowiek mógł żyć dobrze aż do końca.

Jak wygląda opieka paliatywna w Czechach? Z tego, co wiem, ciągle zdarza się, że pacjentów terminalnie chorych próbuje się leczyć na siłę do samego końca, przedłużając ich cierpienie. Dlaczego tak się dzieje?

Chodzi o nastawienie całego społeczeństwa. Codziennie słyszymy o tym, jakich cudownych odkryć dokonano na polu medycyny. Jakoś tak chcemy wierzyć, że medycyna zawsze sobie poradzi. Często lekarze potrafią przedłużyć życie, ale pytanie jest, co jest ważniejsze – jakość czy długość? Myślą przewodnią hospicjum jest, że ważniejsza jest jakość życia. Chodzi o to, żeby człowiek do końca decydował, jak chce żyć. To jest dla nas ważne. Ideą naszej opieki jest to, że słuchamy pacjentów, czego oni chcą.

Wasze hospicjum musi mieć niezwykły zespół pracowników…

To jest najważniejsze. Pracują u nas złoci ludzie, bez których nic byśmy nie zrobili. W hospicjum trzeba pracować sercem. To nie jest zwykła praca. Wszyscy nasi pracownicy to anioły bez skrzydeł, bo w innym przypadku nie daliby rady.

Porozmawiajmy teraz o koncercie. Już w najbliższą niedzielę odbędzie się ostatni z Koncertów Adwentowych Telewizji Czeskiej, podczas którego będą zbierane pieniądze między innymi na wasze hospicjum.

Bardzo się cieszymy, że udało nam się wziąć udział w tym projekcie. Pieniądze zebrane podczas czterech koncertów trafiają do jednej puli, a potem są dzielone pomiędzy cztery organizacje. Każda organizacja ma możliwość w jedną niedzielę przedstawić siebie – my taką możliwość będziemy mieli w najbliższą niedzielę – 17 grudnia. Na żywo koncert będzie transmitowany w telewizji. Dodatkowo dla mieszkańców Trzyńca koncert będzie puszczony na telebimie przed „Trisią”.

Jak można was jeszcze wesprzeć poza oglądaniem koncertu, wpłacaniem pieniędzy i wysyłaniem w trakcie koncertu esemesów?

Można również przyjść na jedną z naszych imprez, na przykład na „Bieg dla hospicjum”. W 2024 roku planujemy bieg w Ligotce Kameralnej, Łomnej i Trzyńcu. Dla nas jest bardzo ważne nie tylko jednorazowe wsparcie, ale cykliczne, żeby móc planować. Mamy stałą zbiórkę na Darujeme.cz. Jeżeli ktoś zdecyduje się nas wesprzeć pięćdziesięcioma koronami i my wiemy, że możemy się liczyć z tą sumą, możemy coś planować, wiemy, że możemy kogoś zatrudnić. Dary jednorazowe nam bardzo pomagają, ale nie pozwalają nam się rozwijać. Mała suma, ale wpłacana regularnie, jest dla nas ważniejsza niż duża, jednorazowa.

Komentarze



CZYTAJ RÓWNIEŻ



REKLAMA Reklama

REKLAMA
Ministerstvo Kultury Fundacja Fortissimo

www.pzko.cz www.kc-cieszyn.pl

Projekt byl realizován za finanční podpory Úřadu vlády České republiky a Rady vlády pro národnostní menšiny.
Projekt finansowany ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ramach konkursu pn. Polonia i Polacy za granicą 2023 ogłoszonego przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów.
Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/autorów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie im. Jana Olszewskiego