Beata Tyrna
E-mail: indi@zwrot.cz
TATRY / Ostatnia wycieczka Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Sportowego „Beskid Śląski” w Republice Czeskiej zorganizowana w ramach cyklu wycieczek „dla młodych duchem” okazała się być wyprawą iście wielopokoleniową. Pomiędzy najmłodszą i najstarszą uczestniczką była sześćdziesięcioletnia różnica wieku. — Wycieczkę poprowadził Dawid Szkandera. Brało w niej udział dużo średniaków, poniżej 40-50 lat. Niezmiernie mnie cieszy, że „Beskid” stać na trasy ambitne i ma w swoich szeregach też ludzi młodszych — mówi Wanda Farnik, wiceprezes do spraw turystyki PTTS „BŚ”.
Grupa 21 osób związanych z „Beskidem” spędziła w Tatrach 4 dni. Całą wyprawę przygotował i prowadził Dawid Szkandera.
Dzień pierwszy – Kriváň
W pierwszym dniu (czwartek 29.06) turyści z Zaolzia wyszli na Kriváň. — Było słonecznie, zapowiadał się pogodny dzień, chociaż cel naszej wyprawy o poranku skrywał się w chmurach. Wspinaliśmy się powoli najpierw lasem, potem kosodrzewiną, wreszcie z otwartej przestrzeni śledziliśmy ścieżkę na szczyt i poruszające się po niej postacie. Na szlaku zaczynało być tłoczno. Lekko po południu szesnastu z nas w luźnych grupkach stanęło na szczycie Kriváňa, a ponieważ wiatr rozdmuchał chmury, można było się delektować widokami. Trasa zejścia dla kierowców samochodów była jasna. Natomiast reszta mogła się zdecydować na zejście od rozdroża Pod Kriváňem do punktu wyjścia lub na Štrbskie Pleso wprost do miejsca zakwaterowania — relacjonuje Wanda Farnik.
I dodaje, że na koniec dnia wszyscy byli zmęczeni, ale bardzo zadowoleni. – Szczególny podziw wzbudzają dwie nasze turystki najmłodsza i najstarsza. Dotarły na szczyt w imponującym czasie! – opisuje Wanda Farnik.
Dzień drugi — Rysy. I w lipcu dobrze było mieć raczki
Drugiego dnia wyprawy „Beskidziocy” zdobyli Rysy. – Rysy to jedyny szczyt w Tatrach Wysokich, który można przejść, nie wchodząc i schodząc po tym samym szlaku. Trójka Beskidzioków postanowiła wejść na Rysy od strony Morskiego Oka, a zejść na stronę słowacką, co związane było z przemieszczeniem się na Łysą Polanę i dziesięciokilometrowym podejściem do schroniska na Morskim Oku. Reszta „szturmowała” górę ze strony słowackiej, czyli trasą Popradské pleso, Žabie plesa, chata pod Rysmi, sedlo Váhy, Rysy i zejście tą samą drogą. Pogoda nad wyraz dopisała. Słonecznie, lekki wietrzyk, imponujące widoki i kwitnące górskie zbocza. W kilku miejscach trzeba było przechodzić przez pola śniegowe. Szczególnie wielkie i strome były pod i nad schroniskiem „Pod Rysmi”, tu dobrze było mieć raczki.
Wieczorem siedzieliśmy przed schroniskiem na Štrbskim Plesie, dzieliliśmy się przeżyciami i wrażeniami i doszliśmy do wniosku, że jedyny mankament tej wyprawy, to tłumy turystów na szlakach… – relacjonują „Beskidziocy”
Dzień trzeci — odpoczynkowy – wejście na Predné Solisko
— Jako że prognoza pogody była niespecjalna, w godzinach popołudniowych miały nadejść opady deszczu, a od rana szczyty chowały się w chmurach, uznaliśmy, że będzie to dzień relaksowy — relacjonuje Farnik. I tak ktoś wybrał się do Tatranskiej Lomnicy, ktoś inny na Popradskie Pleso, jeszcze inni postanowili przejść się koło Štrbskiego Plesa, a reszta spokojnym tempem przez Dolinę Furkotną poszła na Przednie Solisko.
— Poranną kawę czy piwo piliśmy w pustym schronisku przy górnej stacji kolejki linowej na Solisku. Ponieważ wyszliśmy wcześnie, byliśmy prawie pierwszymi gośćmi. A z Przedniego Soliska widoki niespecjalne… Powoli zeszliśmy więc w dół. Taki całodniowy relaks całkowicie nam odpowiadał — przyznaje Farnik.
Dzień czwarty — Doliny Młynicka i Furkotna, Bystra Ławka
Ostatni dzień wyprawy był właściwie dniem rozjazdowym. Niektórzy wracali już rano do domu, inni postanowili odwiedzić Tatralandię lub pospacerować w okolicy Štrbskiego plesa. Dziesiątka „beskidzioków” udała się Doliną Młynicką koło wodospadu Skok i tatrzańskich jeziorek Koziego i Capiego do przełęczy Bystra Ławka, a stamtąd Doliną Furkotną z powrotem na Štrbskie Pleso. — To była bardzo widokowa trasa, pomimo że nie stanęliśmy na żadnym wybitnym szczycie — zachwyca się Wanda Farnik.
— Żegnając się, życzyliśmy sobie kolejnych wyjazdów i spotkań w górach. Dziękowaliśmy sobie nawzajem za towarzystwo i fajną atmosferę. A szczególne podziękowania należą się Dawidowi! – podkreśla Farnik nie kryjąc radości z faktu istnienia i aktywnego działania w szeregach PTTS średniego pokolenia.
(indi)