„To nie media są źródłem wszelkich nieszczęść, a niewłaściwy sposób ich wykorzystania” – rozwiń i uzasadnij powyższy cytat. Tak brzmiało pytanie na jednym z egzaminów z przedmiotu „wiedza o mediach”, jaki przyszło zdawać mi na studiach. Dlaczego przypomniałam sobie to po latach?

    Od dnia, kiedy padło na egzaminie takie pytanie minęło ze 20 lat. Odkąd powstał powyższy cytat (niestety nie pamiętam, kto był jego autorem) – dużo więcej. Kiedy cytat powstawał, nowością były zapewne takie media, jak radio i telewizja. Kiedy siedząc w ławce Uniwersytetu Śląskiego „produkowałam się” nad rozwinięciem i uzasadnieniem tego cytatu, Internet dopiero raczkował, a skrzynkę mailową chodziło się sprawdzać do kafejki internetowej.

    Dziś powszechną normą jest smartfon w kieszeni stale podłączony do internetu. Długo się przed tym broniłam, a w naszym zespole redakcyjnym byłam istnym „dinozaurem”, który oprócz prywatnego telefonu i służbowego smartfona (z wyłączonym internetem) ma w kieszeni papierowy kalendarz, w którym notuje piórem lub ołówkiem zadania do wykonania, woli czytać papierową gazetę, aniżeli portal, a już na pewno nie na smartfonie itp.

    Do czasu. Któregoś dnia szefowa zarządziła, że mamy mieć stale włączone dane komórkowe w smartfonach i być stale w sieci. Jakkolwiek nie w smak było mi takowe rozwiązanie, cóż było robić – zarządzenie szefowej należy wykonać.

    Kilka miesięcy wystarczyło, by wyłączyło się w mym mózgu normalne myślenie, a włączył się tryb bezmyślnego korzystania z internetu…

    Jakież było moje zdumienie, gdy raptem po kilku miesiącach łażenia całymi dniami z podłączonym stale do internetu smartfonem przyłapałam się, a raczej zostałam przyłapana na tym, jak szybko mój mózg dał się ogłupić technologicznej nowince… Raptem kilka miesięcy wystarczyło, by wyłączyło się w mym mózgu normalne myślenie, a włączył się samoistnie tryb bezmyślnego korzystania z internetu…

    Otóż szłam sobie ze znajomymi po górach. Gdy dochodziliśmy do przystanku autobusowego, oznajmiłam, że tu się z nimi pożegnam, zostanę i poczekam na autobus powrotny. Mówiąc to, jednocześnie sięgałam do kieszeni. „Po co chcesz to sprawdzać na telefonie, jak tu jest rozkład?” – zapytał kolega i nim ja zdążyłam wyciągnąć z kieszeni nieszczęsny smartfon, on zdążył już, rzuciwszy okiem na zegarek i słupek z rozkładem jazdy, oznajmić, że autobus jedzie mi za 14 minut.

    To nie internet jest źródłem wszelkich nieszczęść, ale niewłaściwy sposób jego wykorzystania

    Podziękowałam, pożegnałam się i zostałam na przystanku ze swoimi myślami. A te nie były optymistyczne. Niesamowite, że wystarczyło kilka miesięcy noszenia stale przy sobie smartfona z internetem, by zatracić zdrowy rozsądek i dać się ogłupić technicznej nowince… Przecież jeszcze kilka miesięcy wcześniej idąc do przystanku, miałabym ten sam, co kolega odruch spojrzenia na zawieszony tam rozkład jazdy.

    Ba! Jeszcze całkiem niedawno siedząc w domu przy komputerze i planując następnego dnia wyjazd np. do Ustronia czy Wisły, do głowy mi nie przychodziło, by szukać rozkładu w internecie. Wstawałam od biurka, wkładałam buty i szłam sprawdzić rozkład na znajdującym się 3 minuty od mojego domu przystanku…

    Parafrazując wspomniany na wstępie cytat: to nie internet jest źródłem wszelkich nieszczęść, ale niewłaściwy sposób jego wykorzystania… Korzystając z wszelkich technicznych udogodnień, warto jednocześnie nie wyłączać własnego mózgu…

    (indi)

      Komentarze



      CZYTAJ RÓWNIEŻ



      REKLAMA Walizki
      REKLAMA
      Ministerstvo Kultury Fundacja Fortissimo

      www.pzko.cz www.kc-cieszyn.pl

      Projekt byl realizován za finanční podpory Úřadu vlády České republiky a Rady vlády pro národnostní menšiny.
      Projekt finansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2023-2024.
      Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie im. Jana Olszewskiego.