Beata Tyrna
E-mail: indi@zwrot.cz
BOGUMIN – SKRZECZOŃ / W sobotę 25 lutego odbyła się w skrzeczońskim Domu PZKO trzecia edycja Jarmarku Wielkanocnego. Na stoiskach można było znaleźć pięknie zdobione pisanki, ręcznie robione ozdoby wielkanocne, świąteczne kulinarne specjały. Można było się także spotkać w działającej tam cały dzień kawiarence, porozmawiać.
Jak podkreśla Czesław Gałuszka — prezes Miejscowego Koła Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego w Boguminie-Skrzeczoniu jarmark to nie tylko okazja do zakupów, ale także do spotkania. — Chodzi nie tylko o to, żeby tu coś kupić, ale przede wszystkim chodzi o spotkanie. Żeby ludzie mogli się spotkać przy kawie i ciasteczku, porozmawiać. Myślę, że to jest ważne — mówi Gałuszka.
Jarmark to okazja, żeby pokazać, że PZKO i Polacy tutaj istnieją
Na skrzeczoński jarmark tłumnie przychodzą bowiem osoby spoza PZKO i spoza polskiej społeczności. — Kiedyś robiliśmy w naszym kole imprezę „Powitanie wiosny”. Była to jednak typowa impreza wewnętrzna, dla naszych członków. A przed kilku laty wpadliśmy na pomysł, żeby to powitanie wiosny połączyć z jarmarkiem wielkanocnym – wyjaśnia organizator.
Na organizowany przez MK PZKO jarmark przychodzi sporo obywateli Skrzeczonia czeskiej narodowości. I — jak z zadowoleniem relacjonuje Gałuszka — przychodzą nie tylko po to, by zrobić zakupy na stoiskach, ale także posiedzą w kawiarence, porozmawiają ze spotkanymi tu znajomymi.
— Bo jarmark to dla nas okazja, żeby uwidocznić nasze koło i PZKO w Boguminie. Pokazać, że PZKO i Polacy tutaj istnieją, działają. I pokazać ludziom, że to działalność nie tylko dla Polaków, ale dla całej lokalnej społeczności. Po prostu musimy pokazać Skrzeczoniakom, że tu Polacy są — wyjaśnia Gałuszka.
— Jarmarki w większości odbywają się na zewnątrz. A u nas wszystko jest pod dachem. Dzięki temu jesteśmy niezależni od pogody — dodaje Beata Grzebień, wiceprezes MK PZKO.
Jarmark odwiedziły tłumy
Jarmark cieszy się ogromnym powodzeniem nie tylko wśród miejscowych, ale także gości z okolicy. — Już przed otwarciem przed Domem PZKO stało sporo osób i czekało, kiedy otworzymy i udostępnimy stoiska. Szczególnie z polskimi wędlinami, ale nie tylko — relacjonuje prezes MK.
Na jarmark do Skrzeczonia przybywają sąsiedzi z Bogumina, Lutyni, Orłowej, Hawierzowa.
Oprócz stoisk w dwóch dużych salach i kawiarenki funkcjonował także bufet, w którym można było zjeść żurek, karkówkę lub chleb ze smalcem.
Zajęcie na jarmarku znaleźć mogli także najmłodsi
Ciekawą propozycją był także zorganizowany przez Klub Młodych kącik zabaw plastycznych dla dzieci. — Jest to pomysł innowacyjny. Chodziło o to, by dzieci mogły się czymś zabawić, a rodzice w tym czasie mogli spokojnie posiedzieć w kawiarence i porozmawiać ze sobą — wyjaśnia Czesław Gałuszka.
Nietypowa kronika
Obok kącika zabaw dla dzieci wisiało na ścianie ogromne jajo wycięte z twardego papieru. Każdy, nie tylko dzieci, mógł zostawić tam swój wpis niczym w kronice. — Był to pomysł na to, żeby gości nie wpisywać do tradycyjnej kroniki, a zrobić notatkę z dzisiejszego jarmarku w bardziej nietypowej formie — wyjaśnia Gałuszka. I dodaje, że jeśli się to przyjmie, to pomysł takiej nietypowej formy kronikarskiej pamiątki z jarmarków będzie kontynuowany na następnych wydarzeniach, a w przyszłości zostanie zrobiona wystawa tych jaj-kronik.
(indi)