Beata Tyrna
E-mail: indi@zwrot.cz
REGION / Sześciu wolontariuszy z Fundacji „Świetlik” i czterech ze Stowarzyszenia „Wołyński Rajd Motocyklowy” przez cały tydzień, od 1 do 7 sierpnia, porządkowało zaolziańskie cmentarze. Wolontariusze na Zaolzie trafili dzięki współpracy ze Stowarzyszeniem „Olza Pro”. Anna Kujawka z Fundacji „Świetlik” podkreśla, że ich działania to żywe lekcje historii.
Podobnie jak przy realizacji zeszłorocznego projektu, bydgoska fundacja zyskała na inicjatywę „Historia za Olzą…” dofinansowanie z Narodowego Instytutu Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą POLONIKA. O całym przedsięwzięciu – o wyjeździe na Zaolzie, jak i ogólnej działalności Fundacji – rozmawiamy z Anną Kujawką, wolontariuszką Fundacji „Świetlik”.
Przyjechaliście aż z dalekiej Bydgoszczy. Jak tu trafiliście?
Dzięki nawiązaniu współpracy ze stowarzyszeniem „Olza Pro”. W internecie przeczytałam wywiad ze Stanisławem Kołkiem, który pytał: co dalej z polskimi grobami na Zaolziu? Zaciekawiło nas, wolontariuszy „Świetlika”, jak wygląda dziedzictwo polskie na Zaolziu. Skontaktowaliśmy się ze Stanisławem i porwał on nas swoją pasją do wspólnego działania. Opracowaliśmy projekt, a Instytut Polonika zaakceptował ten projekt i dofinansował go.
Kto tworzy Fundację „Świetlik” i jakie są jej cele?
Łączymy starszych i młodszych. W naszych projektach chodzi głównie o szukanie śladów polskości, dokumentowanie ich i przekazanie tych materiałów na edukację młodzieży. Chodzi o to, by zapewnić młodym ludziom żywe lekcje historii, a nie tylko lekcje w formie podawczej, książkowej.
Żywą lekcją historii jest sam fakt zobaczenia tych nagrobków, a przy okazji ich posprzątanie. Czy coś jeszcze?
Po pierwsze, to i my odbieramy tę lekcję historii poprzez spotkania, rozmowy z osobami, które są tutaj na miejscu. Magia, którą Stanisław Kołek stworzył, opowiadając o tutejszych kopalniach, sprawiła, że zupełnie inaczej patrzymy na historię.
Po drugie – sprzątamy.
Ale tu znów mogę powiedzieć, że im więcej sprzątania, tym lepiej. Bo wtedy ta wiedza się nam lepiej przyswaja. Bo emocje są też większe, gdy sprzątamy te groby, niż gdybyśmy je tylko oglądali.
Następnie dokumentujemy te groby. Czyli fotografujemy, opisujemy nagrobki, które znajdujemy. I później ta żywa lekcja historii przekłada się na prezentacje materiałów, które przygotowujemy po powrocie. Jesteśmy w stałym kontakcie ze szkołami, gdzie zebrane materiały prezentujemy.
Od jak dawna działacie?
Od 2016 roku.
A tutaj, na Zaolziu, jesteście po raz pierwszy?
Tak. W ubiegłym roku byłyśmy na Wołyniu. Ale też nie jest to jedyny obszar naszej działalności. Działamy na rzecz osób niepełnosprawnych, starszych, potrzebujących wsparcia, zagrożonych wykluczeniem społecznym. W tym wszystkim dla nas najważniejsza jest edukacja, bo wiemy, że to jest przyszłość. Że nie da się budować przyszłości bez zrozumienia i akceptacji przeszłości. Bez nauki tej historii, która warunkuje, żeby pewne rzeczy się nie powtórzyły albo żeby powtórzyły się inaczej. Bo przecież historia to nie tylko trudne tematy.
A więc rozumiem, że wiedzę o Polakach na Zaolziu będziecie przekazywać w głębi Polski, gdzie wiedza na ten temat jest niewielka.
Oczywiście. Taki jest zamysł. Żeby być, posprzątać, udokumentować, upamiętnić i przekazać dalej w formie, która się sprawdza. Są to formy interaktywne: prezentacje, konkursy, coś, co wymusza, żeby młodzi zajrzeli do tej historii i trochę jej dotknęli. Ale też robimy sprawozdania, reportaże, mini filmy.
A więc gdzie i w jakiej formie będzie można zobaczyć efekty waszej pracy?
Zapraszamy na stronę Fundacji „Świetlik” na Fecebooku. Tam na bieżąco relacjonujemy nasze prace. Na pewno wyniki pracy prześlemy też do organizacji będących naszymi partnerami, czyli do „Olzy Pro”. I do instytucji, które nas wspierają. A jest to Instytut Polonica, który jest otwarty na tego typu działania i już drugi raz nas wspiera. Więc na pewno te wszystkie informacje pójdą w świat. Materiały wysyłamy też do kuratorium oświaty oraz bezpośrednio do szkół, które z nami współpracują. Ale takim głównym źródłem informacji jest strona Fundacji na Facebooku.
Ile jest szkół, które z wami współpracują?
W ubiegłym roku mieliśmy sześć takich szkół. Były to szkoły polskie z Ukrainy oraz szkoły w Polsce. Teraz wiemy, że ten zakres się na pewno rozszerzy o miejscowości zupełnie odległe, jak na przykład Słupsk. Tamtejsza młodzież zaangażowała się w jedną z naszych akcji – wyplataliśmy siatki maskujące dla Ukrainy. I oni już są chętni, sygnalizują, że są w gotowości do wszystkich akcji.
To są szkoły podstawowe, średnie?
I podstawowe, i średnie. Ale są to również osoby niepełnosprawne w domach samopomocy, które – trochę łamiąc stereotyp – pokazują, że mogą też pomagać. Współpracujemy na przykład z takim domem „Sami Swoi” w Bydgoszczy.
Wracając do projektu, jaki realizujecie na Zaolziu. Kiedy planujecie tutaj znów przyjechać?
Bardzo byśmy chcieli kontynuować działania na Zaolziu w przyszłym roku, w wakacje. Wolontariusze są w gotowości i przyznam, że mamy już pomysł na kolejne działania. Zwłaszcza że bardzo miło wspominamy pobyt na Zaolziu. Praca tutaj była wielką przyjemnością, bo wszędzie spotkaliśmy się z otwartością i sympatią, zarówno ze strony środowisk polskich, jak i czeskich. Chcielibyśmy więc za pośrednictwem waszego portalu podziękować tym wszystkim, których tu spotkaliśmy i byli dla nas tak życzliwi.
Natomiast niedługo na naszej stronie pojawią się prezentacje edukacyjne, a jako ich podsumowanie konkurs artystyczny – zapraszamy do wzięcia udziału w nim wszystkich, młodszych i starszych. Jesteśmy otwarci na każdą odsłonę sztuki – poezję, malarstwo. Ważne, by „Historia za Olzą …” poruszyła odbiorców.
(indi)