Sylwia Grudzień
E-mail: sylwia@zwrot.cz
Moje najwcześniejsze wspomnienia z kalendarzem adwentowym wcale nie są takie wczesne, bo pierwszy swój kalendarz w kształcie stajenki z ponumerowanymi okienkami, za którymi kryły się czekoladki, dostałam w wieku 7 lat.
Moje dzieciństwo przypadało na okres kryzysu gospodarczego lat 80., więc takie dobra jak czekolada widywałam tylko dwa razy w roku w paczkach od wujka z Niemiec. Właśnie w jednej z nich moja mama znalazła to kolorowe cudo. I mogłam się wtedy nazwać szczęściarą. Kalendarz adwentowy będzie mi się już zawsze kojarzył nie tylko ze świętami Bożego Narodzenia, ale z oszałamiającym, kolorowych i pachnącym światem z zagranicy.
Skąd właściwie wziął się pomysł odliczania dni do Bożego Narodzenia za pomocą czekoladek? Okazuje się, że trop prowadzący za zachodnią granicę, jest dobry. Pomysł kalendarza pojawi się w kręgach protestanckich w Niemczech. Pierwsze kalendarze miały formę wieńców, w których zamiast świec umieszczano małe woreczki z drobnymi niespodziankami.
Dni do Bożego Narodzenia odliczano również za pomocą kresek rysowanych od 1 grudnia na drzwiach. Dziś te zabiegi wydają nam się zabawne, ale w czasach, gdy większość ludzi była niepiśmienna, takie rozwiązanie było słuszne.
Pierwsze kalendarze nie miały okienek z czekoladkami
Pierwsze drukowane na masową skalę kalendarze adwentowe pojawiły się na początku XX wieku w Hamburgu i Monachium. Za jego wynalazcę uważa się Gerharda Langa (1881-1974). Ilustratorem był Richard Ernst Kepler. Pierwsze kalendarze drukowano wyłącznie w Niemczech w formie obrazków z numerkami bez okienek z czekoladkami.
I wojna światowa zahamowała proces ich popularyzowania. Po wojnie zainteresowanie nimi znacznie wzrosło, szczególnie po 1926 roku, gdy po raz pierwszy dodano do niego kawałki czekolady. Jednak tradycja kalendarza adwentowego przyjęła się na stałe w Europie i Stanach Zjednoczonych dopiero po II wojnie światowej.
Dzisiaj można kupić przeróżne komercyjne kalendarze adwentowe dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Te najbardziej popularne są w kształcie rozbudowanej stajenki z okienkami i czekoladkami. Ale można również kupić kalendarze adwentowe z produktami kosmetycznymi, z przedmiotem w częściach do samodzielnego złożenia, z różnego rodzaju gadżetami, skarpetkami, biżuterią, z małymi zabawkami dla dzieci.
Są również dostępne dość osobliwe kalendarze z piwem – pewnie dla tych, którzy wyjątkowo źle znoszą okres oczekiwania na Boże Narodzenie.
Kalendarz to nie tylko radość, ale i dydaktyka
Bardzo popularne jest robienie kalendarzy we własnym zakresie. Na przykład mamy szyją dla swoich pociech specjalne kalendarze z kieszonkami, do których wkładają czekoladki, zabawki, spinki i inne drobnostki lub przygotowują dwadzieścia cztery ozdobnie zapakowane prezenty, które wieszają na żerdce.
Można również przygotować kalendarz ze zdrowszą wersją słodyczy lub z łakociami dostosowanymi do diety naszego dziecka. Tatowie mogę się natomiast pokusić o zbicie kalendarza adwentowego w formie domku z półeczkami. Niewątpliwą zaletą takiego kalendarza jest to, że starczy on na kilka pokoleń.
Tak czy inaczej, warto sprawić taki prezent naszym dzieciom. Oprócz radości, którą będziemy oglądać każdego dnia, w przypadku najmłodszych osiągniemy dodatkowo sukces dydaktyczny. A nuż, widelec nasz czterolatek nauczy się liczyć do 24?
Poza tym sprawimy, że nasze dziecko przez ten niecały miesiąc będzie musiało nauczyć się cierpliwości w oczekiwaniu na kolejną niespodziankę. Ponadto będzie miało poczucie sprawczości. Nie będzie się musiało nas pytać, kiedy będą święta? Wystarczy, że spojrzy na swój kalendarz i będzie miało namacalny obraz tego, kiedy one w końcu nadejdą. Myślę, że dla malucha taka odpowiedź jest zdecydowanie bardziej satysfakcjonująca, niż nasze, rzucone w przelocie: „za 15 dni”.
(SG)
Tagi: adwent, Boże Narodzenie, kalendarz adwentowy, tradycje