REGION / Za nami piękna, słoneczna niedziela urokliwie mieniąca się przepięknymi barwami jesieni. Wymarzony wprost czas, by wybrać się na wycieczkę w góry. Tymczasem wirus szaleje, podawane są wciąż rosnące statystyki, a co za tym idzie, apele o pozostawanie w domach. Jak zatem wyglądała miniona niedziela na beskidzkich szlakach?

    W Beskidach jak zawsze

    – Normalnie. Jak zawsze. Chodzi dużo ludzi. Sama może pani zobaczyć, ilu ich jest – skwitował pan wydający posiłki i napoje z okienka schroniska na Ostrym. Nie miał wiele czasu na rozmowę, bo kolejka faktycznie była pokaźna, choć zgodnie z zasadami – ludzie w niej stojący zachowywali spore odstępy. Czasem ktoś się zapomniał, to pan wychylał się z okienka i upominał, że należy stać w dwumetrowych odstępach.

    Klienci odchodzili z jedną z dwóch zup do wyboru w plastikowej misce, oraz – krzywiąc się najczęściej i pomstując – z plastikowym kubkiem grejpfrutowego birela.

    – Ja nie narzekam, mam się dobrze. Różnicę widzę tylko w tym, że muszę przestrzegać więcej przepisów – rzucił pośpiesznie pomiędzy skokiem po kolejną porcję zupy, a nalaniem kolejnego napoju. I dodał, że wiosną było dokładnie tak samo.

    Ludzie odchodzą od okienka i rozglądają się. Trudno znaleźć wolne miejsce przy stole. A każdy jednak stara się siadać, jeśli już dosiada się do kogoś, z kim nie przyszedł, w pewnej odległości.

    Przy stołach rozmowy. O tym, co zwykle, ale i o obecnej sytuacji. – Jak to masz chytnąć, tak to chytniesz w Cieszynie w Kauflandzie – wyrokuje jakiś głos.

    – Kto ma dezynfekce? – zapytuje inny, i jakoś z kontekstu trudno było stwierdzić, czy właściciel owego głosu faktycznie spragniony jest natarcia rąk płynem dezynfekującym.

    Tłoczno było tam, gdzie zawsze jest tłoczno

    Podobnie dużo ludzi było także na Filipce. Z tą różnicą, że tam schronisko było zamknięte. Samochody, których ogrom nie zmieścił się na parkingu, stały zaparkowane na poboczu, wzdłuż drogi.

    Również na szlakach turystycznych w paśmie granicznym, na tych najbardziej popularnych szczytach: Stożku i Czantorii, turystów było sporo. Jak zawsze zresztą.

    Czeska Telewizja podaje informacje z Łysej Góry, gdzie było naprawdę bardzo tłoczno.

    Wystarczyło wybrać mało popularny szlak, by bezpiecznie cieszyć się świeżym powietrzem

    Wystarczyło iść gdziekolwiek indziej, niż najbardziej popularnym krótkim odcinkiem szlaku prowadzącym najkrótszą drogą od parkingu do jakiegoś schroniska, by nacieszyć oczy pięknymi widokami, a płuca świeżym powietrzem, nie tłocząc się wśród innych turystów.

    Pomiędzy Ostrym a Kozincem minąć można było rodzinne grupki w ilości umiarkowanej.

    – A to miniemy i pójdziemy dalej, mamy swoje kanapki – stwierdziła koleżanka zmierzająca z mężem w stronę Ostrego na wieść o tym, że tam tłoczno. Późnym popołudniem była na Jaworowym, gdzie, jak relacjonowała, trochę ludzi było.

    Przy dawnym schronisku na Kozińcu mnóstwo samochodów. Ale już na dalszym odcinku, na szlaku prowadzącym z Kozińca do Oldrzychowic, już tylko jedna rodzina. Tak samo byłoby zawsze, w innych czasach.

    Góry są naprawdę wystarczająco duże, by każdy mógł pójść na spacer nie tłocząc się w jednym miejscu.

    – Kazali siedzieć ludziom w domach, a ci później nie będą mieć odporności. Moim zdaniem nie tędy droga – denerwował się ojciec, który zabrał w góry żonę i kilkuletniego syna.

    – Ruch na świeżym powietrzu to samo zdrowie. Góry są naprawdę wystarczająco duże, by każdy mógł pójść na spacer czy wycieczkę na miarę swojej kondycji i możliwości, nie tłocząc się w jednym miejscu. Wystarczy tylko zabrać własny termos z herbatą, kanapki i pójść na jakikolwiek inny szlak, niż te kilka najpopularniejszych.

    (indi)

    Tagi: , , , , ,

      Komentarze



      CZYTAJ RÓWNIEŻ



      REKLAMA Reklama

      REKLAMA
      Ministerstvo Kultury Fundacja Fortissimo

      www.pzko.cz www.kc-cieszyn.pl

      Projekt byl realizován za finanční podpory Úřadu vlády České republiky a Rady vlády pro národnostní menšiny.
      Projekt finansowany ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ramach konkursu pn. Polonia i Polacy za granicą 2023 ogłoszonego przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów.
      Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/autorów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie im. Jana Olszewskiego