Halina Szczotka
E-mail: halina.szczotka@zwrot.cz
Piosek / W sobotę 27 czerwca po raz trzeci siano starą odmianę żyta w Piosku-Jaworzi. Uprawa krzycy przez stulecia wiązała się na terenie Karpat z gospodarką żarową – prymitywnym systemem nawożenia popiołem, ręczną obróbką ziemi i sprzętem plonów przy użyciu sierpa.
Uprawę zaniechano w Beskidach około 100 lat temu z powodu łatwego wypadania ziarna i ciemnego koloru mąki. Tradycję siania krzycy starają się przywrócić członkowie Klub Miłośników Historii i Tradycji w Piosku. Pierwszą próbę podjęli trzy lata temu.
Jak co roku honory czynił Jan Michalik, który siał krzycę na boso, przy akompaniamencie skrzypiec i gajd. Z tej okazji przyszło kilkadziesiąt osób. Goście wysłuchali krótkiego wykładu Karola Kurzysza, posmakowali domowego chleba i bundzu z mleka krowiego, a na koniec udali się na biesiadę przy ognisku do pobliskiego lasku, który miejscowi nazywają Rzepi. Nazwa pochodzi od porastającej go niegdyś rośliny ‘rzepi’ (pol. dziewięćsił bezłodygowy, czes. pupava bezlodyžná).
Impreza przebiegała w rodzinnej atmosferze. Choć zaproszono wielu gości z Polski, nie mogli oni przybyć z powodu zamkniętej granicy. Nie mógł również przyjechać prof. Daniel Kadłubiec, który obiecał jednak, że pojawi się w czasie koszenia.
Trudne początki
– Organizatorem przedsięwzięcia jest Klub Miłośników Historii i Tradycji w Piosku. Pierwszą krzycę udało nam się zasiać w 2018 roku. Znaleźliśmy odpowiedni kawałek poletka, wycięliśmy i wypaliliśmy rosnące tam drzewa i krzaki, i w tym miejscu spróbowaliśmy zasiać pierwszą krzycę. Z tej okazji zeszło się 30-40 osób. Niestety pierwsze żyto mało wykiełkowało, było rzadkie. W zeszłym roku zasialiśmy je w kilku miejscach, i wyrosło piękne zboże wysokie na ponad 2 metry. Dzisiaj zeszliśmy się po to, aby poopowiadać, dlaczego to robimy i zasiać kolejne poletko. W zeszłym roku w wieńcu dożynkowym znalazło się już kilka kłosów krzycy po stu latach przerwy – powiedział Karol Kurzysz.
W pracę zaangażowana jest cała rodzina
Choć pierwsze oficjalne sianie krzycy odbyło się w Piosku trzy lata temu, okazało się, że nie była to pierwsza tego typu próba. Od siedmiu lat prastare żyto sieje pani Muchowa. Pierwsze nasiona zamówiła ze Stowarzyszenia „Gengel”.
Zboże tak się rozrosło, że dzisiaj zasiewa dość wielkie pole. W pracę zaangażowana jest cała rodzina, również dzieci, aby w razie potrzeby, wiedziały jak mogą przeżyć. Wszystko wykonują tak jak pradziadowie – ręcznie sieją, koszą kosą, młócą sierpami, sami robią sienniki.
Pokora wobec przodków
Podczas imprezy głos zabrał także Jan Michalik: „Wszyscy się przy tym namęczyliśmy, i młodzi, i starzy, bo to była naprawdę ciężka praca. Parę lat pracy z krzycą dało mi wiele pokory do tego, co ci wszyscy ludzie przed nami musieli ręcznie zrobić, aby mieć, co jeść. Sam również próbowałem zasiać krzycę w wyrębisku pod Bagińcem, w miejscu gdzie robotnicy leśni wypalali gałęzie. W październiku skopałem w tym miejscy ziemię, zagrabiłem i zasiałem. Już widać w tym miejscu pierwsze kępki. Wyrosły bez problemu, zwierzęta tego nie zjadły. Jak tamtędy będzie przechodził leśniczy, to będzie się zastanawiał, skąd się to tam wzięło?”.
I dodał: „Ciągle się uczymy, bo sami dobrze nie wiemy, jak to robić, żeby się udawało. I choć już coś wiemy, to i tak jeszcze wiele nas czeka. Wierzę, że te nasiona nie będą tylko dla nas. Jakby ktoś chciał i miał ochotę, to chętnie się podzielimy. Będziemy się cieszyć, gdy ktoś jeszcze się tym zajmie”.
Wywiad z Karolem Kurzyszem ukaże się w lipcowym numerze „Zwrotu”.
Tagi: Jan Michalik, krzyca