CIESZYN/ Aleja Łyska w Cieszynie tętniła życiem targowym nie tylko w środy i soboty, kiedy ruch był jeszcze większy, aniżeli na co dzień. Tłumy pieszych wędrujących od straganu z ciuchami do warzywnego, samochody wciskające się w każde wolne miejsce przy nadbrzeżnych straganach, by załadować worek ziemniaków, kapusty czy ogórków.

    Każdy lokal, łącznie z olbrzymią byłą halą produkcyjną „Juwenii” zajęty był przez sklepy przez które przewijały się tłumy klientów. Chcąc jedynie przejechać pomiędzy ulicami 3 Maja a Zamkową, lepiej było się tamtędy nie pchać.

    Tak było do marca. Teraz ulica zamarła. Na całej jej długości pomiędzy mostami Wolności i Przyjaźni spośród kilkudziesięciu otwarte są dwa sklepy odzieżowe i jeden stragan warzywny.

    Ruch na ulicy – tak samochodowy, jak pieszy – żaden. Ścieżką nad Olzą przemyka rowerzysta, biegnie jakiś biegacz, dwie panie idą z kijkami. Po stronie sklepów młody człowiek pakuje do granatowego samochodu worek cebuli. Oprócz niego – żywej duszy.

    – Cały mój interes prosperował opierając się na Czechach. Polacy raczej nie są nauczeni, żeby kupować tutaj na targu – mówi młody sprzedawca z jedynego na całej ulicy otwartego straganu warzywnego opatrzonego z obu stron wielkim szyldem „levne brambory”.

    – Lepiej coś robić, niż w ogóle nic nie robić. Kilku klientów na dzień z polskiej strony przyjedzie. Tu zawsze mało było klientów z Polski, przede wszystkim na zakupy przychodzili z Czech. Polaków była garstka, a teraz z nich trzeba wyżyć – smutno mówi sprzedawca handlujący w tym miejscu czwarty rok.

    – Dziś była jedna klientka, która nic nie kupiła – przyznaje koło południa ekspedientka jednego z dwóch otwartych w sobotę sklepów odzieżowych. – 99,9 procent naszych klientów przychodziło z Czech – dodaje druga. Obie panie z nudów wystawiły sobie krzesła na chodnik przed sklep. Siedzą, palą papierosy, patrzą w nurt Olzy i starają się nie myśleć o przyszłości.

    – Coś posprzątałyśmy, poukładałyśmy i czekamy na otwarcie granic. Bez Czechów nie istniejemy. Nie mamy tutaj w ogóle po co stać – kwitują krótko i bez najmniejszego zawahania w głosie. Co by było, gdyby granice nie zostały ponownie otwarte?
    – Upadłość. Trzeba byłoby zamknąć interes – nie mają wątpliwości.

    (indi)

    Tagi: ,

      Komentarze



      CZYTAJ RÓWNIEŻ



      REKLAMA Reklama

      REKLAMA
      Ministerstvo Kultury Fundacja Fortissimo

      www.pzko.cz www.kc-cieszyn.pl

      Projekt byl realizován za finanční podpory Úřadu vlády České republiky a Rady vlády pro národnostní menšiny.
      Projekt finansowany ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ramach konkursu pn. Polonia i Polacy za granicą 2023 ogłoszonego przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów.
      Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/autorów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie im. Jana Olszewskiego