W związku zaistniałą sytuacją, możemy zaproponować wam choć wirtualny spacer.

    Uwagę przechodniów idących ulicą Frysztacką w Cieszynie przykuwa kapliczka domkowa – odnowiona, murowana, z blaszanym dachem.

    Kapliczka pochodzi z 1654 r. Zachował się stary kamienny krzyż z wyrytą datą budowy (data świadczy o fundacji kapliczki w okresie kontrreformacji). Wewnątrz, za kutą ręcznie kratą z datą 1818, znajduje się rzeźba ukrzyżowanego Chrystusa.

    Krzyż podobny jest do krzyży pokutnych z tamtego okresu. Z kapliczką tą związana jest legenda przekazywana przez okoliczną ludność, którą opisał Robert Danel w „Głosie Ziemi Cieszyńskiej”.

    Nieopodal granicy Cieszyna i Boguszowic, nieopodal dzisiejszego osiedla „Karolinka”, stoi przydrożna kapliczka, jakich wiele w Cieszyńskiem i Polsce całej. Jej historię tak lud opowiada:

    W połowie XVII wieku stał w tym samym miejscu dom bogatego rzeźnika z okazałym sklepem, dalej od ciągnącego w kierunku miasta traktu natomiast, tuż przy przepływającym w pobliżu potoku – obszerne zabudowania gospodarcze. Sam rzeźnik uwijał się zwykle wraz z czeladnikiem po podwórzu, doglądał wyrobu kiszek i kiełbas, wędzenia smakowitych szynek i grubych połci słoniny. Pani domu gotowała w tym czasie strawę i sprzątała, sklepem zaś zajmowała się jedyna córka gospodarzy.

    Urodziwej i tryskającej zdrowiem dziewuszce nie zbywało no admiratorach, przyjeżdżał specjalnie do boguszowskiego sklepu nawet ten i ów młodzian z Cieszyna, choć nie brak było w mieście rzeźników, ale panna, dla wszystkich uprzejma, specjalnymi względami nie wyróżniała nikogo.

    Nikogo za wyjątkiem czeladnika. Przygarnięty dzieckiem prawie, stał się w ciągu wielu lat nieomal członkiem rodziny. Jako kilkunastoletni chłopak był towarzyszem zabaw dziewczyny, później powiernikiem dziecięcego serduszka, wreszcie przedmiotem cichej i odwzajemnionej miłości. Młodzi nie kryli się ze swymi uczuciami, zyskali dla nich aprobatę rodziców. Ustalono nawet datę ślubu i zawarto rodzaj niepisanego kontraktu, w myśl którego cały rzeźnicki interes prowadzić miał zięć, teściowie zaś ograniczyć się zamierzali do uprawy kawałka gruntu i pielęgnowania ogrodu.

    Los chciał jednak inaczej – zamiast przed ślubny ołtarz, pociągnął młodzian w obce kraje, przywdział żołnierski mundur. Czekaj na mnie trzy lata – powiedział na pożegnanie do narzeczonej – Bóg da to wrócę i pobierzemy się, jeśli sądzone mi wszakże zginąć, nie marnuj młodych lat i wychodź za innego.

    Wolno wlokły się dziewczynie dni, tygodnie, miesiące. Zachodził czasem jakiś obieżyświat, opowiadał losy dalekich bitew, ale o narzeczonym przez cały czas najmniejszej wieści. – Radzibyśmy was widzieć pożenionych – mówili nie mniej od córki zmartwieni rodzice – ale oto już trzy lata upływają, jak powędrował chłopak na wojnę, tu ani słychu, ani dychu… Starzejemy się z matką, coraz nam ciężej, więc jeśli kawaler nie wróci, przyjdzie ci posłuchać jego rady…

    Minął ustalony termin, dziewczyna zalała się gorzkimi łzami, namowom rodziców ani coraz bardziej natarczywym zalotom opierać się jednak nie miała siły. W parę tygodni później wyprawiono huczne weselisko, pięknej dziewczynie zdjęto z głowy wianek i włożono czepek. Życie potoczyło się po dawnemu…

    Aż któregoś wieczora zjawił się we wsi z obca ubrany mężczyzna. Zatrzymał się przed domem rzeźnika, uniósł rękę, by zastukać w oświetlone okno, spojrzał i – cofnął się w najwyższym zdumieniu. Na wpół przytomny, powlókł się niepewnym krokiem w stronę sąsiedniego gospodarstwa. Poprosił o gościnę, począł rozpytywać o wiejskie nowiny. W parę pacierzy znał wszystkie szczegóły zalotów, które skończyły się ślubem jego narzeczonej.

    Około północy, gdy pogasły wszystkie światła we wsi, zrozpaczony żołnierz opuścił cicho gościnną komórkę, po omacku odszukał topór, który zoczył już z wieczora i chyłkiem wymknął się z chaty. Skierował się w stronę znanego domostwa, wyłamał okno i wtargnął do małżeńskiej sypialni. Na szerokim łożu, w pozie, o której często marzył, leżała ukochana, a obok korpulentny mężczyzna…

    Czeladnik znał dobrze swoje rzemiosło. Trysnęła krew, uleciały dwa życia. W drzwiach stanął przerażony rzeźnik, za nim, z łojówką w ręku, jego małżonka. Ich również nie ominęła zemsta zaślepionego kochanka…

    Całą tę tragiczną historię próbował opowiedzieć w wiele lat później anonimowy artysta, autor naturalistycznego obrazu, który to obraz jeszcze przed kilku laty wisiał wewnątrz kapliczki. Opowiadają też, że w kalenicy sąsiedniego domu przez kilkaset lat tkwiła siekiera, która posłużyła za narzędzie zbrodni.”.

    Kapliczka znajduje się przy ulicy Frysztackiej, w połowie drogi pomiędzy sklepem a rondem.

    (indi)

    Tagi: , ,

      Komentarze



      CZYTAJ RÓWNIEŻ



      REKLAMA Těrlické Filmové léto
      REKLAMA
      Ministerstvo Kultury Fundacja Fortissimo

      www.pzko.cz www.kc-cieszyn.pl

      Projekt byl realizován za finanční podpory Úřadu vlády České republiky a Rady vlády pro národnostní menšiny.
      Projekt finansowany ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ramach konkursu pn. Polonia i Polacy za granicą 2023 ogłoszonego przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów.
      Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/autorów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie im. Jana Olszewskiego