Beata Tyrna
E-mail: indi@zwrot.cz
Właśnie na rynku wydawniczym ukazały się rysunki satyryczne znanego czytelnikom zaolziańskiej prasy Bronisława Liberdy. Tym razem jednak w zwartym wydawnictwie książkowym. Wydana przez wędryńskie wydawnictwo „Beskidy” publikacja ma 182 strony, twardą okładkę i wstęp, który stanowi wywiad – rzeka z rysownikiem autorstwa Jarosława jot-Drożyckiego.
Bronisław Liberda tworzyć satyryczne grafiki zaczął w latach 60. XX wieku. – Nie tworzyć, tylko odtwarzać to, co się dzieje w około – poprawia artysta. – Zaczynałem mając 35 lat w Zwrocie – wspomina.
– W latach sześćdziesiątych można było rysować politycznie. Później, w czasach normalizacji to się skończyło – wspomina. Po dwudziestoletniej przerwie, po „aksamitnej rewolucji” wrócił do rysowania. – Ale moje rysunki są zebrane w formie książkowej po raz pierwszy, dzięki Bronkowi Ondraszkowi. To on mnie do tego namówił – cieszy się artysta, którego pojedyncze prace przez te wszystkie lata rozproszone były w prasie oraz w dwu kilkunastostronicowych broszurach wydanych jedna przez Zenona Wirtha, druga przez Renatę Putzlacher. Te jednak zawierały wybór jedynie kilkunastu grafik.
– Ale to jest pierwsza taka prawdziwa książka, w twardej okładce, do której można wpisać dedykację, którą się można pochwalić. I daje mi wiele radości, poczucie, że coś w tym życiu zrobiłem, satysfakcję. Rysunki są zebrane, a tak były porozrzucane w gazetach. Jest to to samo, co pojawiało się w gazetach, ale jednak inaczej się to przegląda, jak jest razem zebrane. Osobiście bardzo mnie cieszy, że te rysunki satyryczne są stale aktualne, tak jak czterdzieści lat temu. Czyli to znaczy, że trafiałem w sedno – nie kryje radości artysta.
Cieszy się też wydawca. – Jak zorientowałem się, że Bronek Liberda ma osiemdziesiąte urodziny, to chciałem mu sprawić radość. Chętnie daję takie podarunki ludziom, których lubię. I myślę, że ten człowiek sobie zasłużył na to, żeby wyszła porządna książka o nim i z jego twórczością – mówi imiennik artysty Ondraszek, wydawca książki.
I podkreśla, że każda książka, która wychodzi z „tego naszego małego światka”, ma znaczenie, bo dzięki niej kolejni czytelnicy w Polsce mają okazję dowiedzieć się o Zaolziu. Wydawca na polskim rynku w całym kraju spodziewa się rozprowadzić około stu, a może dwustu egzemplarzy.
– A i Zaolziacy nie wszyscy znają Bronisława Liberdę i jego twórczość, więc dzięki tej książce się dowiedzą. A dzięki temu, że nie są to tylko rysunki, ale też wywiad, to można się dowiedzieć i o jego twórczości i nawet o życiu prywatnym – dodaje Ondraszek.
Wstępem do książki jest bowiem obszerny wywiad, jaki z grafikiem przeprowadził Jarosław jot-Drużycki. – To jest pierwsza moja taka spowiedź, podczas której miałem możliwość wyspowiadać się z Zaolzia. Bo jednak już szmat czasu upłynęło, odkąd zacząłem patrzeć dookoła i rysować. Powiedziałem wszystko o sobie, a takiego wywiadu wcześniej nie było. Były wywiadziki z okazji okrągłych rocznic, bo artystę się zauważa, jak ma okrągłe rocznice. Potrzebowałem powiedzieć o niektórych sprawach, które tu na Zaolziu są jakoś zamilczane. Wtedy nie wolno było o niektórych rzeczach mówić. To było dwadzieścia lat, kiedy byliśmy na zupełnym marginesie. I gdyby dzisiaj dziennikarze sięgnęli do kronik, do prasy, to tam jest nieprawda. Bo musieli pisać to, co chciała partia. A co myśmy chcieli, cenzor skreślał. I dopiero teraz miałem okazją Jotowi powiedzieć, jak było – mówi artysta.
Co zatem Bronisław Liberda zdradził o sobie w tym wywiadzie? Zapraszamy do lektury. Książka dostępna jest m.in. w księgarni Zenona Wirtha w Czeskim Cieszynie.
(indi)
„Kością w gardło. Rysunki satyryczne Bronisława Liberdy”. Autor wywiadu z Bronisławem Liberdą Jarosław jot-Drużycki. Wydawnictwo „Beskidy”, Wędrynia 2019.
Tagi: Bronisław Liberda, Jarosław Jot Drużycki, wydawnictwo Beskidy, „Kością w gardło. Rysunki satyryczne Bronisława Liberdy”
Komentarze