Czesława Rudnik
E-mail: redakcja@zwrot.cz
CZESKI CIESZYN / W najbliższą sobotę 10 grudnia Scena Polska Teatru Cieszyńskiego w Czeskim Cieszynie zagra ponownie „Rajską jabłonkę” Andrzeja Niedoby. Przedstawienie przygotowane zostało na niedawny jubileusz Sceny Polskiej. Autorem inscenizacji jest Bogdan Kokotek, w roli głównej wystąpił Karol Suszka.
Poniżej recenzja spektaklu, która ukazała się w listopadowym „Zwrocie”.
Benefis pod jabłonką
Podczas obchodów jubileuszu Sceny Polskiej, jej sześćdziesięciopięciolecia, zagrał zespół „Rajską jabłonkę” Andrzeja Niedoby w inscenizacji Bogdana Kokotka. Nie mógł wybrać sztuki, która trafniej wpisałaby się w klimat tego jubileuszu. Zwłaszcza że chodziło też o swoisty benefis.
Główną rolę Ujca Francka zagrał związany z Teatrem Cieszyńskim przez całe niemal życie artystyczne Karol Suszka. Nie został po studiach aktorskich w Warszawie, nie przystał na propozycję reżysera i dyrektora Kazimierza Dejmka, wydawałoby się, nie do odrzucenia, dołączenia do zespołu Teatru Narodowego. A że były to lata sześćdziesiąte, być może czekała na niego rola w słynnych „Dziadach” Dejmka.
Pokonał pokusę i powrócił w rodzinne strony, by grać, reżyserować, wreszcie prowadzić Teatr Cieszyński, również nieprzeciętny, bo dwujęzyczny. Nieraz w czasie istnienia Sceny Polskiej, a zwłaszcza podczas kolejnych jubileuszy, kiedy dyskutowano o jej posłannictwie, podkreślano, że pełni też rolę teatru narodowego. Temat ten poruszył zresztą ze sceny podczas uroczystości sześćdziesięciopięciolecia także Karol Suszka.
Aktor posiada na swoim koncie niejedną ważną i wartościową rolę w sztukach znaczących autorów. Ujec w „Rajskiej jabłonce” ma jednak w jego karierze zawodowej szczególne znaczenie. Suszka gra beskidzkiego górala, sam z Beskidów pochodzi, może więc niemal całkowicie utożsamić się z postacią, powinna mu być szczególnie bliska.
Jego bohater jest człowiekiem z gór, zmęczonym nieco bogatymi przeżyciami, ale tym bardziej pełnym wyrozumiałości dla niedoskonałości tego świata. Postać cała w bieli wyróżnia się na tle innych. Tak być powinno, ponieważ jest ona zarazem narratorem. Stoi nieco z boku i opowiada o wydarzeniach swojego życia. Widz ogląda je bezpośrednio oraz słucha o nich w komentarzu narratora.
„Rajska jabłonka” została napisana gwarą i zadedykowana stryjowi autora Władysławowi Niedobie, który był jednym z założycieli Sceny Polskiej i jej wieloletnim kierownikiem artystycznym. Miał zresztą zagrać wraz z synem Pawłem, również aktorem Sceny Polskiej, w pierwszej realizacji scenicznej dramatu przed trzydziestoma laty, kiedy utwór powstał.
Jako jedną z przyczyn, dlaczego wtedy nie doszło do wystawienia sztuki, bo obecne przedstawienie jest prepremierą, podano kondycję fizyczną potencjalnego odtwórcy głównej roli. A że rola to trudna ze względu na dużą ilość tekstu i niemal ciągłą obecność na scenie, o tym nie ma dwóch zdań. Widać jednak metryka nie wszystko mówi o stanie ciała i umysłu człowieka, bo przecież Niedoba był wtedy mniej więcej w tym samym wieku co teraz Suszka.
Ale niezależnie od tego, jak czuł się aktor, ważniejszy wydaje się drugi powód, polityczny. Akcja sztuki dzieje się na przestrzeni kilkudziesięciu lat, od I wojny światowej do lat osiemdziesiątych minionego stulecia, i wydarzenia polityczne mają zasadniczy wpływ na podejmowane przez bohaterów wybory życiowe. Toteż trudno uwierzyć, by można byłoby przed trzydziestoma laty pokazać dramat tak, jak zrobiono to dziś.
Mowa jest w sztuce o czasach po II wojnie światowej, kiedy nie wszyscy zaakceptowali nowy podział polityczny i walczyli nadal z bronią w ręku. Ważnym wątkiem są też wydarzenia niedzieli trzynastego, jak subtelnie zostało nazwane w spektaklu wprowadzenie stanu wojennego w Polsce, i następstwa tej decyzji.
Opisywane dzieje dotyczą jednak II Rzeczypospolitej oraz PRL i tu zaolziański widz może poczuć się rozczarowany. Sam żył w nieco innej rzeczywistości, musiał zmagać się z wieloma przeciwnościami, które nie były udziałem mieszkańców Polski. Początek był dla wszystkich taki sam, gdyż, jak dowiadujemy się z opowieści, ojciec bohatera poległ za cesarza. Ale zaraz potem słyszymy, że „była Polska, ale nie było chleba”, po czym bohater zamiast ją budować, wyjeżdża za chlebem do Ameryki. Nie wszędzie jednak była wtedy Polska.
Tam, skąd pochodzili Niedobowie, którzy byli niejako pierwowzorem bohaterów sztuki, w Nawsiu, Polski nie było. Region przecięto granicą i po każdej z jej stron przeżywaliśmy odmienną historię. Wprawdzie po kilkunastu latach granicę przesunięto, co wtedy przyjęte zostało z entuzjazmem, jednak euforia nie trwała długo i do dziś tamten epizod dziejowy tu na Zaolziu odbija nam się czkawką, kiedy u zwycięskiej większości nie znajdujemy zrozumienia dla naszych racji.
„Rajską jabłonkę” rozpoczyna melodia pieśni „Ojczysty dom” w wykonaniu kapeli Lipka. Przestrzeń sceniczna zagospodarowana została bardzo oszczędnie. Długi podest, który w razie potrzeby zamienia się w stół biesiadny, jest przedłużeniem pnia tytułowej jabłonki, zarysowanej w tle. Pod nią stoi ławeczka, kolejny obok drzewka świadek historii i słuchacz zwierzeń. W tej scenerii pojawia się Ujec i rozpoczyna swoją opowieść.
Epizody jego życia są przez niego komentowane, ale też rozgrywane na scenie przez cały zespół Sceny Polskiej. Młodego i starzejącego się powoli Francka odtworzył prawdziwie Tomasz Kłaptocz, trafnie dawkując środki aktorskie. Odważnie sekundowała mu Joanna Gruszka, która dostała aż trzy role, Maryjki i Haniczki, czyli matki i córki, oraz Indianki Yanneh, i dobrze sobie z nimi poradziła.
Ważną postacią, która wpleciona została w akcję w poszczególnych jej etapach, jest też korzystający chętnie z uroków życia Lojzek Dariusza Waraksy, towarzysz młodzieńczych igraszek Francka. Pozostałe znaczące osoby dramatu to mniejsze role, Matka (Anna Paprzyca), Paulek (Cezary Łepek gośc.), Józek (Marcin Kaleta), Inżynier (Grzegorz Widera), Józkowa (Joanna Litwin), reszta to epizodyczne postacie, stanowiące razem zbiorowisko mieszkańców, grupę ludzi o wspólnych interesach czy po prostu gości lokalu gastronomicznego.
Zachowanie postaci sztuki najczęściej determinują wydarzenia polityczne, wydaje się wtedy, że biorą życie, jak leci, bez głębszej refleksji. Oprócz tej, która służy jako motyw przewodni, że każdy musi wrócić kiedyś do tego miejsca, skąd się wziął, gdzie może porozmawiać z najbliższymi, którzy już odeszli. Gwara wymusiła prostotę języka, na płycizny merytoryczne typu śląski patriota Indianin nie zwracamy szczególnej uwagi, odbieramy bowiem sztukę trochę jak sentymentalną baśń. Taka baśń powinna mieć dobre zakończenie.
Andrzej Niedoba to publicysta i pisarz, autor reportaży i sztuk teatralnych. Jest również autorem słów pieśni „Szumi jawor”, do której muzykę skomponował jego ojciec Adam. Pieśń ta stała się nieformalnym hymnem górali beskidzkich i wielu z nich zapewne nie wie, że powstała dopiero w latach sześćdziesiątych minionego wieku, napisana specjalnie dla prowadzonego przez Adama Niedobę w Wiśle zespołu regionalnego Wisła.
Autor „Rajskiej jabłonki” dopisał dla potrzeb współczesnej realizacji scenicznej końcową optymistyczną scenę przedstawienia. Wnuki wprowadzają w dobry nastrój, w ojczystym domu zaszumi jawor i osika. W ten niezamierzony pewnie sposób znalazł się w spektaklu symbol naszych najnowszych czasów. Wiele ogródków przydomowych w ostatnich latach zamieniono z uprawnych na typowo wypoczynkowe. Jabłonki wykarczowano, zastąpiły je jawory i osiki, a nawet jeszcze bardziej ozdobne gatunki klonów i topoli. I to one teraz cierpliwie słuchać będą naszych zwierzeń.
CR
Andrzej Niedoba „Rajska jabłonka”. Inscenizacja Bogdan Kokotek, kostiumy Agata Kokotek, muzyka kapela Lipka, konsultacja językowa Daniel Kadłubiec. Premiera: Scena Polska Teatru Cieszyńskiego, Czeski Cieszyn 24.9.2016.
Tagi: "Rajska jabłonka", Andrzej Niedoba, Bogdan Kokotek, Karol Suszka, Scena Polska Teatru Cieszyńskiego w Czeskim Cieszynie