Z poczty redakcyjnej
E-mail: info@zwrot.cz
NYDEK / Uczestnicy „Majstrowstw Góroli w strziganiu owiec” mogli zobaczyć w sobotę w Nydku, jak się strzyże owce. Impreza odbywała się na „posiónku nad forotami” pod Ostrym.
150 owiec Michała Milerskiego zostało pozbawionych wełny przez pięciu strzygaczy: Petra Šimečka, Pawła Szlauera, Jana Koždonia, Igora Sikorę i Vlastimila Bišopa za niespełna trzy godziny. Wszystko odbywało się pod namiotem otoczonym liczną grupą widzów.
Strzyżono nożycami lub maszynkami elektrycznymi. Pozbawione wełny owce zaraz wypuszczano na pastwisko. Przybywszy mogli całe popołudnie spędzić na łące w otoczeniu uroczego nydeckiego krajobrazu. Na miejscu znajdowała się również scena, na której po zakończeniu mistrzostw wystąpili zaproszeni wykonawcy: „Gorole” (MK PZKO Mosty koło Jabłonkowa), kapela „Wałasi” z Istebnej, „Trombitáši Štefánikovci” ze Słowacji oraz gajdosz Lubomír Tatarka ze Słowacji.
Posilić się można było plackami ziemniaczanymi z blachy przygotowanymi przez MK PZKO Nydek i baranim gulaszem ze stoiska Związku Hodowców Owiec i Kóz w RC (SCHOK v ČR).
Owce po sezonie trzeba porozdzielać i ostrzyc. – W ubiegłym roku stado Michała Milerskiego brało udział w Redyku Karpackim, a strzyżenie jego owiec odbyło się w Koszarzyskach – mówi Josef Straka ze spółki Koliba.
Stado Michała Milerskiego tworzą owce rasy wałaszka. Charakteryzuje się ona mniejszym wzrostem. – Może przebywać na hali od wiosny do zimy, ponieważ wytrzymuje w bardzo trudnych warunkach. Jest przyzwyczajona do wędrówki, nie przeszkadzają jej mrozy, dobrze czuje się w górach – wylicza Josef Straka.
– W Polsce powraca się powoli do sałasznictwa, dąży się też do tego, by odnowiły się stare rasy owiec, takie właśnie jak wałaszka – dodaje Józef Michałek ze Związku Podhalan, Oddziału Górali Śląskich.
Po strzyżeniu została olbrzymia ilość owczej wełny. Rodzi się więc pytanie, co z nią zrobić? Niestety, dzisiaj wełnę traktuje się jako odpad i nie wykorzystuje się jej sensownie. Hodowcy owiec nie mając odbiorców najczęściej wykorzystują ją sami dla własnych potrzeb.
– Wełnę trzeba wyprać, rozczepiyrzić, nakrympować, sprzynść, utkać. Zrobić sukno, pociąć go i uszyć wałaszczoki, brucleki, tak się to robiło kiedyś – mówi Josef Straka. Tegoroczną imprezę wraz ze spółką „Koliba“ zorganizowali: Ognisko Górali Śląskich, Związek Hodowców Owiec i Kóz w RC, gmina Nydek i Miejscowe Koło PZKO oraz nydeccy gazdowie.
(AM)
Tagi: Igora Sikora, Jan Koždon, Josef Straka, Józef Michałek, Michał Milerski, MK PZKO Nydek, Nydek, Paweł Szlauer, Petr Šimeček, strzigani łowiec, strzyżenie owiec, Vlastimil Bišop, wałaszka