REGION / Za kilka dni uczniowie, zarówno ci najmłodsi, jak i ci już niemal dorośli, wrócą do domów ze świadectwami szkolnymi. Jedni z dumą, inni z obawami, jak rodzice zareagują na gorsze stopnie, aniżeli od swoich pociech oczekiwali. Być może też ci pierwsi z oczekiwaniem nagrody, a ci drudzy ze strachem, jaka czeka ich kara.

    My tymczasem zapytaliśmy Martę Kmet’, dyrektor Centrum Pedagogicznego dla Polskiego Szkolnictwa Narodowościowego w RC w Czeskim Cieszynie, co sądzi o nagradzaniu i karaniu uczniów za oceny na świadectwie.

    Co Pani, jako pedagog, myśli o nagradzaniu za dobre oceny na świadectwie i karaniu za złe?

    Jest to najgorszy możliwy pomysł! Nie raz już wypowiadałam się na temat całkiem niezrozumiałych dla mnie akcji w księgarniach i innych sklepach na temat oceniania: „przynieś świadectwo, a za takie z samymi jedynkami dostaniesz książkę”. Tak więc uczeń, który lubi czytać, ale ma na świadectwie dwójki na przykład z fizyki, książki nie dostanie. To jest, moim zdaniem, zły pomysł.

    A więc z punktu widzenia pedagoga nagradzanie za dobre oceny na świadectwie wcale nie jest dobrym pomysłem?

    Absolutnie. Wówczas wewnętrzna motywacja tego ucznia jest zerowa. Jak uczeń uczy się, bo przykładowo dostanie od dziadka za każdą jedynkę dwadzieścia koron, albo od babci czekoladę, to nawet nie zastanawia się, dlaczego się uczy, do czego mu to jest potrzebne, dlaczego on to robi. To znaczy, uczy się dla tej obiecanej nagrody. Tylko że wówczas ma zerową motywację wewnętrzną.

    Każde dziecko zasługuje na szacunek, na docenienie swojej pracy. Dla mnie nagradzanie i karanie za stopnie to jest jakieś nieporozumienie. Uczeń, który nie ma na świadectwie samych jedynek, nie jest gorszym dzieckiem. Ma tylko gorsze oceny. Może ten z samymi jedynkami jest kujonem, a może łatwiej i szybciej mu do głowy wchodzi. A oceny nie pokazują energii, jaką uczeń włożył w naukę.

    A więc karaniu powinny podlegać nie same stopnie, a na przykład to, że komuś nie chciało się odrobić zadania domowego?

    Ja bym w ogóle nie wchodziła w system karania. Uważam, że wpierw trzeba by się zastanowić, dlaczego nie odrobił tego zadania? Może miał powód? A może nauczyciel zadał takie zadanie, które było totalnym nudziarstwem, tylko pracą odtwórczą? Zadania powinny być interesujące. Takie, które motywują do uczenia się przedmiotu, zaciekawią ucznia.

    Absolutnie nie należy stosować żadnych kar, a docenić pracę dziecka. Cóż, że w jakimś przedmiocie mu się gorzej udało. Takie jest życie. Nie każdy jest przysłowiowym Einsteinem. Są dzieci, które przychodzą do domu ze świadectwem ze strachem. A to dlatego, że ambicja rodziców przerasta możliwości dziecka. To rodzice powinni się zastanowić nad swoją, czasem „chorą”, ambicją.

    Mówi pani, że nie karać. A nagradzać?

    Że się powtórzę: docenić pracę dziecka, włożony wysiłek, ale nie nagradzać efektów w sposób przesadny. Pójść na lody, na pizzę, ale nie stawiać warunków: będą jedynki, dostaniesz coś tam, popraw stopnie, to może pogadamy o wymarzonym gadżecie…

    Na zakończenie roku książkę za przysłowiową koronę, czy darmowy wstęp na basen, bo i z takimi akcjami się już spotkałam, powinni mieć wszyscy uczniowie, a nie tylko ci, którzy na świadectwie mają same jedynki. Bo nagradzanie to jak metoda kija i marchewki. A jak tej marchewki na horyzoncie zabraknie, to uczeń nie będzie miał żadnej innej motywacji do nauki.

      Komentarze



      CZYTAJ RÓWNIEŻ



      REKLAMA Walizki
      REKLAMA
      Ministerstvo Kultury Fundacja Fortissimo

      www.pzko.cz www.kc-cieszyn.pl

      Projekt byl realizován za finanční podpory Úřadu vlády České republiky a Rady vlády pro národnostní menšiny.
      Projekt finansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2023-2024.
      Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie im. Jana Olszewskiego.