Z poczty redakcyjnej
E-mail: info@zwrot.cz
W piątek 28 lutego o godz. 17.00 w Książnicy Cieszyńskiej w Cieszynie odbędzie się spotkanie z mec. Jarosławem Żurkiem „Przechodniu, powiedz Polsce…”. Wyręczając historyków, dokumentuje on ofiary wojny polsko-czeskiej o Śląsk Cieszyński w styczniu 1919 roku. Swoimi ustaleniami dzieli się na łamach internetowego forum „Eksploratorzy” www.eksploratorzy.com.pl, prowadząc tam wątek „Śladami poległych w wojnie polsko-czeskiej w 1919 roku”. Podczas spotkania w Książnicy przedstawi przebieg swoich poszukiwań oraz poinformuje o ich dotychczasowym bilansie i dalszych planach badawczych.
W styczniu 2013 roku ukazała się na łamach naszego miesięcznika Zwrot rozmowa z Jarosławem Żurkiem.
– Pamiętam, że jako młodzieniec w wieku szkolnym – mówił wtedy – znalazłem wśród starych zdjęć mojego dziadka i babci cały plik zdjęć małoobrazkowych przedstawiających zajęcie Zaolzia w październiku 1938 roku, a dokładniej rzecz biorąc, wkroczenie wojsk polskich do Suchej Górnej, gdzie mieszkali wtedy moi dziadkowie – Władysław Żurek i Wanda Żurek, z domu Pietraszek. Ponieważ atmosfera święta narodowego, niesłychanej radości i spontaniczności, jaką zobaczyłem na tych zdjęciach, zupełnie odbiegała od mrocznego przekazu, jaki podawano wtedy w podręcznikach i szkołach, zacząłem zadawać mojej babci pytania. I wtedy właśnie, w kontekście zajęcia Zaolzia w 1938 r., pojawiła się informacja o wojnie w 1919 r., o napadzie czeskich wojsk na Polskę i o zaborze Zaolzia.
– Niewiele tego było, więc udałem się do mojego ojca z prośbą o przybliżenie mi tego tematu, a on wyciągnął z zakamarków swojej potężnej biblioteki przedwojenne wydanie książki Tomasza Janowicza „Czesi. Studjum historyczno-polityczne” i, wręczając mi, polecił szczególnej uwadze rozdział „Wojna o polski Śląsk Cieszyński”. I tak zaczęła się moja podróż w czasie i zainteresowanie tamtym krwawym epizodem najnowszej historii Polski, którym, mimo upływu czasu, zmiany władzy i ustroju, mało kto chciał się zainteresować.
– Największą przeszkodą w moich poszukiwaniach jest brak naukowej literatury dotyczącej wojny polsko-czeskiej z 1919 r., ale przede wszystkim brak zinwentaryzowanej dokumentacji źródłowej. Moje poszukiwania wyglądają trochę jak odnajdywanie drogi po omacku. Często zupełny przypadek decyduje, że można połączyć pewne fakty i ułożyć z nich ciąg logicznych zdarzeń, pozwalających zidentyfikować mogiłę tamtej wojny, i to często ze znakiem zapytania.
– Każde odkrycie, każde dotarcie do dokumentów źródłowych potwierdzających czyjąś śmierć, każde zidentyfikowanie i udokumentowanie okoliczności zgonu i miejsca pochówku jest, przynajmniej dla mnie, niezwykle ważne. Każde takie zdarzenie to prawdziwe przeżycie i to nie ze względu na to, że jest zwieńczeniem jakiegoś wysiłku, wielogodzinnych, wielodniowych lub wielotygodniowych poszukiwań, ale przede wszystkim dlatego, że jest dotarciem do prawdy.
– Zawsze tłumaczę moim dzieciom, które pytają mnie o sens tych poszukiwań, jak i w ogóle o sens poszukiwań zapomnianych lub nieistniejących cmentarzy i mogił, że istotą rzeczy jest swoisty rodzaj doświadczenia, które w największym uproszczeniu wiąże się z przywróceniem pamięci, zwykłej ludzkiej pamięci, która niesiona dalej pozwala nie umrzeć całkiem.
– To bardzo przykre, że pamięć o obrońcach Polski i polskości na Śląsku Cieszyńskim tak słabo funkcjonuje w pamięci społecznej, a Polska niepodległa nie robi dosłownie nic, aby przywrócić im pamięć i należne miejsce w historii, a przecież to nie kto inny jak Józef Piłsudski, do którego tak chętnie się dzisiaj odnosimy, powiedział, że „ojczyzna to pamięć i groby”.
– Sądzę, że nawet najbardziej bolesne zdarzenia w historii obu narodów, polskiego i czeskiego, nie powinny prowadzić do podziałów. Ale odnoszę wrażenie, że po stronie czeskiej nie ma wystarczającej determinacji, żeby uderzyć się w piersi i zbliżyć się do prawdy, w najgorszym wypadku do uzgodnienia stanowisk. A po polskiej stronie nikt nie chce i nie potrzebuje tematu Zaolzia, wygodniejsza jest bezproblemowa i cukierkowa przyjaźń polsko-czeska z punktu widzenia Warszawy, mimo tzw. lokalnych podziałów i nieporozumień, które przecież z tamtej perspektywy muszą się wydawać małostkowe i niedorzeczne. A przecież polskie kresy to nie tylko tereny na wschodzie.
Tagi: Jarosław Żurek, powiedz Polsce.., Przechodniu