Beata Tyrna
E-mail: indi@zwrot.cz
Takiej imprezy nie wymyśliliby najlepsi rekonstruktorzy historyczni! I o ile pod koniec roku 2019 nieśmiało zastanawiano się, co począć z rocznicą 100-lecia podzielenia Cieszyna i Śląska Cieszyńskiego granicą państwową, to takiej „imprezy jubileuszowej”, jaką zafundował nam los, nikt by nie był w stanie wymyślić i zorganizować.
1 maja miała rozpocząć się kolejna, 22. już edycja festiwalu filmowego „Kino na Granicy”. Festiwalu, który do tej pory odbywał się rokrocznie od 1999 roku. Na prelekcjach w kinach i plenerze po obu stronach granicznej Olzy prezentowano filmy fabularne polskie, czeskie i słowackie. Były też liczne wydarzenia towarzyszące.
A co zamiast wspólnego oglądania filmów tego roku? Machanie, pozdrawianie się i krzyczenie do siebie ciepłych słów ponad niemrawo szemrającym nurtem Olzy. Przerzucanie przy pomocy kamienia taśmy filmowej na drugi brzeg. Na drugi brzeg, na którym teraz nie można postawić stopy, a nieodłączną widownię wszystkich tego typu happeningów stanowią spoglądający z zabarykadowanych granicznych mostów żołnierze i policjanci z karabinami.
– W stanie wojennym moja mama z ciocią Bronią, ze swoją siostrą, spotykały się we wtorki o godzinie dwunastej i krzyczały do siebie przez rzekę. Wtedy nie było tak rozwiniętej techniki, w związku z czym nie było innej możliwości porozmawiania. Nigdy nie przypuszczałam, że te czasy wrócą. Nie myślałam, że takiego momentu dożyję, że będziemy musieli się tak spotykać – mówiła Jolanta Dygoś, dyrektor festiwalu Kino na Granicy.
Dodała też, że choć najtragiczniejsze jest rozdzielenie rodzin i pozbawienie możliwości pracy pracowników transgranicznych, jednak chciała upomnieć się także o kulturę. – Bo kultura też jest ważna. Kultura łączy nasze miasta, spowodowała nawiązanie przyjaźni – dodała.
Co będzie z tegorocznym festiwalem? Na razie pewne nie jest nic. Jednym z pomysłów jest zmiana terminu na 21-26.08.2020. Ale czy uda się w jakikolwiek sposób imprezę zrealizować w sierpniu, nie jest teraz w stanie przewidzieć nikt. Jeśli się nie uda, organizatorzy rozważają przeniesienie jej do sieci. Które rozwiązanie będzie realne – pokaże czas.
Na razie pozostaje krzyczenie do siebie przez graniczną rzekę, przerzucanie symbolicznych „mostów” z włóczki czy filmowej taśmy i niepewność, smutek i żal za utraconą jednością Śląska Cieszyńskiego i Cieszyna, do której przez lata istnienia Euroregionu tak wszyscy zdążyliśmy przywyknąć, że wydawała się nam równie naturalna i pewna, jak to, że woda w Olzie wciąż płynie. Tymczasem życie zafundowało nam najdoskonalszą z możliwych rekonstrukcję historyczną wydarzeń sprzed stu lat.
(indi)
Tagi: Cieszyn, festiwal filmowy „Kino na Granicy”, Jolanta Dygoś, koronawirus, zamknięta granica