indi
E-mail: indi@zwrot.cz
FILIPKA / Gdzie turyści, miłośnicy spędzania czasu na górskich szlakach mogą żegnać stary rok? Oczywiście w górach! Tradycją już stało się, że członkowie Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Sportowego „Beskid Śląski” w Republice Czeskiej w ostatni dzień roku wybierają się na Filipkę, by tam wspólnie pożegnać kończący się rok.
Przy trójstyku Gródku, Nawsia i Nydku zapłonęło ognisko. Opiekano kiełbaski, podsumowywano miniony rok, planowano turystyczne wyprawy na rok następny. A punktualnie o 12:00 w południe wystrzeliły symboliczne korki szampana.
Nie zabrakło młodzieży
Dzięki temu, że sylwestrową imprezę „Beskidziocy” organizują w południe, to członkowie i sympatycy Towarzystwa nie muszą wybierać pomiędzy spędzeniem sylwestra w górach, ze znajomymi i przyjaciółmi, z którymi dzielą turystyczną pasję, a w rodzinnym czy towarzyskim gronie w sposób bardziej, jak na sylwestra, konwencjonalny.
Potwierdza to też biorąca udział w sylwestrowym spotkaniu na Filipce młodzież. — Przyszłam tutaj, bo mój tata jest zaangażowany w organizację. Ale popołudniu będę w domu na tyle wcześnie, by się wykąpać, umyć włosy, przebrać i wybrać się na sylwestrową imprezę — cieszy się Tereza Kaleta.
Nastolatka przyznaje, że rano trochę jej się nie chciało wstawać wcześnie i iść w góry. — Ale się zmobilizowałam i teraz się cieszę. Jest bardzo fajnie, po drodze można było przewietrzyć głowę, a ta impreza tutaj jest na tyle wcześnie, że później będzie można obchodzić sylwestra — dodaje.
Sylwestrowe spotkania na Filipce stały się już tradycją
— Można powiedzieć, że jest to już tradycja. Spotykamy się tutaj, na Filipce w sylwestra w południe od kilku lat. W południe, bo turyści raczej po górach chodzą w dzień. I zawsze schodzi się liczna grupa. Nie prowadziliśmy dziś ewidencji, ale myślę, że było około siedemdziesięciu osób — mówi Halina Twardzik, prezes PTTS.
Skąd takie upodobanie „Beskidzioków” do Filipki? — Jest bardzo dogodna do organizowania tej imprezy. Jest stół pod dachem, na którym można zrobić turystyczną sylwestrową gościnę, jest miejsce na ognisko. A jakby ktoś chciał, to ma też w pobliżu schronisko. No i na Filipkę można przyjść wieloma różnymi trasami — wylicza zalety miejsca Twardzikowa.
— Zaczęli te spotkania nasi członkowie z Karwiny. Stopniowo dołączało się coraz więcej „Beskidzioków” z innych rejonów. A później powiedzieliśmy sobie z Dawidem Szkanderą, że fajnie byłoby zrobić tu ognisko wspólnie z harcerzami. Pomysł się sprawdził — cieszy się Wanda Farnik, wiceprezes PTTS do spraw turystyki.
























































Trzy dni wcześniej „Beskidziocy” zorganizowali przedsylwestrowy wymarsz na Kozubową
Trzy dni wcześniej, 28 grudnia, jak co roku, turyści zrzeszeni w PTTS „Beskid Śląski” i sympatycy Towarzystwa wyruszyli na Kozubową. Wyjść na szczyt i zejść można było trasami dowolnymi: z Koszarzysk (około 4,5 km), z Boconowic (około 7km), Nawsia (około 9km) czy z Łomnej Dolnej (około 5km).
Od godziny 10:30 w schronisku na Kozubowej Marian Sodzawiczny rejestrował uczestników na listę obecności. Na spędzenie poświątecznej a przedsylwestrowej soboty na górskim szlaku na Kozubową zdecydowała się spora grupa turystów – członków i sympatyków PTTS „Beskid Śląski”.
Tradycyjnie nie mogło zabraknąć odśpiewania „Szumi jawor”, życzeń, podsumowań i planów. A także okolicznościowego wierszyka autorstwa jednej z „Beskidzioczek”:
Góra Kozubowa w Beskidach się wznosi
I pod koniec roku na gościnę prosi.
Przychodzimy radzi wspominać te chwile,
Kiedy w pocie czoła zdobyliśmy tyle!
Wychylmy kielicha za te nasze nogi,
Niech nas długo noszą w te beskidzkie progi.
Życzmy sobie również rozumu zdrowego,
Żeby zawsze wrócić do domu swojego,
Żeby nas wypadki, choroby mijały,
A górskie wyprawy wigoru dodały.
Więcej ruchu, mniej słodyczy,
Tego mała Wanda życzy.












