Renata Staszowska
E-mail: renata@zwrot.cz
JABŁONKÓW / W jabłonkowskim ratuszu odbyło się wyjątkowe popołudnie wspomnień poświęcone Antoniemu Szpyrcowi – artyście, folkloryście i miłośnikowi regionu, który na stałe wpisał się w historię Jabłonkowa i Zaolzia. Spotkanie, zorganizowane niemal dekadę po jego śmierci, zgromadziło rodzinę, przyjaciół, a także mieszkańców miasta i okolic, którzy w pogodnej atmosferze wspominali tego niezwykłego człowieka. Organizatorem wydarzenia było Jabłonkowskie Centrum Kultury i Informacji w Jabłonkowie.
Antoni Szpyrc (1950–2014) był postacią wielowymiarową – artystą malującym na szkle, historykiem, etnografem i popularyzatorem kultury regionalnej. Urodził się w Jabłonkowie, mieszkał w Wędryni, gdzie w swoim ogrodzie stworzył niewielkie muzeum, stanowiące jednocześnie jego pracownię.
Artysta inspirowany tradycją
Szpyrc przez ponad trzy dekady zajmował się malarstwem na szkle, czerpiąc inspiracje z ludowych obrazków XVIII i XIX wieku. Jego prace, pełne kolorów, ukazywały życie codzienne, obyczaje, tradycje, a także charakterystyczne stroje i rzemiosło regionu jabłonkowskiego. Korzystając z archiwalnych fotografii, malował także sceny z przeszłości Jabłonkowa, oddając klimat przedwojennego miasteczka i czasów austriackich. Jest autorem książek o Jabłonkowie.
Wspomnienia córki Ireny
Ojciec pełen ciepła i miłości
Irena Kawulok z ogromnym wzruszeniem opowiadała o dzieciństwie u boku ojca, które było pełne ciepła, miłości i wspólnych przygód. – Tata był dla mnie inspiracją, przede wszystkim w tym, jak podchodził do ludzi. Zawsze otwarty, pełen szacunku i zrozumienia. Nigdy nie bałam się z nim rozmawiać, nawet gdy mieliśmy różne zdania. Wręcz przeciwnie, dyskusje z nim uczyły mnie wiele o życiu – wspominała.
Przyjaciel dzieci
Antoni Szpyrc szczególnie cenił sobie kontakt z młodymi ludźmi. Irena z uśmiechem opowiadała, jak ojciec zawsze chętnie uczestniczył w szkolnych wycieczkach, będąc ulubieńcem jej kolegów i koleżanek. – Dzieci go uwielbiały. Miał w sobie coś, co sprawiało, że młodzi czuli się przy nim swobodnie i dobrze. Do dziś moi znajomi wspominają te wycieczki z tatą jako coś wyjątkowego – mówiła.
Miłość do gór
Jednymi z najpiękniejszych wspomnień córki były wspomnienia wspólnych wędrówek po górach. – Tata miał niezwykłą zdolność dostrzegania piękna w przyrodzie. Nauczył mnie szacunku do natury i pokazał, że góry są miejscem, gdzie człowiek odnajduje spokój i siłę – opowiadała Irena.
Wieczór wspomnień o Antonim Szpyrcu: braterskie historie
Podczas spotkania poświęconego pamięci Antoniego Szpyrca w jabłonkowskim ratuszu głos zabrał jego brat, Władysław. Z nostalgią i uśmiechem opowiadał o wspólnych dziecięcych przygodach.
Zimowe olimpiady i rowerowe wyścigi
Władysław wspominał, jak zimą spędzali całe dnie na sankach i nartach, a w miejskim lasku organizowali własne „olimpiady”. – Były biegi, skok w dal, skok wzwyż, a nawet medale z drewna, które sami robiliśmy. Antoni zawsze dbał o to, żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik – opowiadał z uśmiechem. Latem pasją braci były wyścigi rowerowe, w których Antoni nie tylko brał udział, ale też organizował całe wydarzenia dla kolegów z sąsiedztwa.
Pierwszy krytyk jego twórczości
Z humorem Władysław opowiadał również o początkach artystycznej kariery Antoniego. – Jako jego brat byłem pierwszym krytykiem jego obrazków. Na początku malował bez postaci, a ja mówiłem: „Antoni, to takie martwe, jakby czegoś brakowało”. I wiesz co? Słuchał mnie! Potem zaczął dodawać postacie i te obrazy nabrały życia – wspominał.
Współpraca z Muzeum Śląska Cieszyńskiego
Podczas wieczoru wspomnień w jabłonkowskim ratuszu głos zabrała również Ilona Pavelková, pracownica Muzeum Těšínska. Z dużym uznaniem wspominała współpracę z artystą, który odegrał ważną rolę w tworzeniu stałej ekspozycji muzealnej.
– Pan Szpyrc miał niezwykle bogate archiwum – dokumenty, fotografie i inne materiały związane z historią Jabłonkowa i okolic. Dzięki jego pomocy mogliśmy wzbogacić nasze ekspozycje. Był nie tylko wielkim pasjonatem historii, ale także osobą, która chętnie dzieliła się swoją wiedzą i zbiorami – mówiła Pavelková.
Podkreśliła również, że Antoni Szpyrc był człowiekiem, na którego zawsze można było liczyć. Jego zaangażowanie i pasja w badaniu oraz dokumentowaniu historii regionu pozostawiły trwały ślad w pracy muzeum, a także w pamięci tych, którzy mieli okazję z nim współpracować.
Wspomnienie o Antonim Szpyrcu od Józefa Michałka
Głos zabrał również Józef Michałek, były prezes Górali Śląskich Związku Podhalan, który dzielił się wspomnieniami o swojej przyjaźni z artystą. Z pełnym szacunkiem opowiadał o tym, co łączyło ich przez lata – miłość do książek, starych rzeczy oraz tradycji.
– Mieliśmy bardzo podobne zainteresowania, a nasza pasja do historii, sztuki i kultury regionu sprawiała, że zawsze było o czym rozmawiać – mówił Michałek. Wspominał też, jak Antoni przyjeżdżał do niego, by wspólnie spacerować po ogrodzie. – Im więcej rozmawialiśmy, tym więcej planowaliśmy. Zawsze miał mnóstwo pomysłów, jak zachować i kultywować nasze tradycje, jak tworzyć coś nowego. Jego entuzjazm był zaraźliwy – mówił z uśmiechem.
Prezes Górali Śląskich Związku Podhalan podkreślił, że Antoni Szpyrc miał wyjątkową zdolność dostrzegania dobra w ludziach. – Zawsze potrafił dostrzec to, co najlepsze w innych. Cieszył się z ich sukcesów, nawet z drobnych osiągnięć, a jego radość była prawdziwa i szczera. Z takimi ludźmi jak on chciało się spędzać czas – dodał Michałek, zaznaczając, jak wielką wartość wniosła jego przyjaźń.
Wystawa w ratuszu
Wieczór wspomnień nie zakończył się jedynie na opowieściach. Dla gości przygotowano wystawę obrazów Antoniego Szpyrca, którą można oglądać w jabłonkowskim ratuszu do 18 grudnia 2024 roku. Prezentowane dzieła przypominają, jak ogromny wpływ miała twórczość artysty na zachowanie dziedzictwa kulturowego regionu.
Przerywniki muzyczne podczas wieczoru wspomnień
Na spotkaniu nie mogło zabraknąć bogatego programu kulturalnego. Chór Męski Gorol zachwycił tradycyjnymi pieśniami, a dzieci z jabłonkowskiej szkoły zaśpiewały gorolskie melodie. Krystian Dąbkowski wzruszył recytacją wiersza, Jakub Wiglasz zabawnie wspominał, jak to downi bywało – oczywiście w gwarze. Kapela Bukóń dodała klimatu, wykonując nasze pieśni, na zakończenie zagrał i zaśpiewał Blaf. Spotkanie prowadziły Gabriela Niedoba i Irena Jurgowa.