CIESZYN / Jednym z rzemieślników, którzy wystawiali na tegorocznym Jarmarku Piastowskim w Cieszynie był Rafał Bylica z Krakowa, specjalizujący się w produkcji ręcznie robionych desek do krojenia i pater z litego drewna. Zapraszamy do przeczytania rozmowy na temat pracy w drewnie.

    W co można zaopatrzyć się na pana stoisku?

    Wykonuję artystyczne deski do krojenia i patery z litego drewna. Wszystko, co robię, jest z jednego kawałka drewna. Nie używam chemii, nie kleję, nie maluję, nie bejcuję.

    Z jakiego drewna są te deski?

    Bazuję głównie na polskich gatunkach, takich jak dąb, jesion, orzech, czereśnia, buk. Najważniejsze jest to, że moje deski są nieklejone, z jednego kawałka drewna. Ja mam taką deskę po babci, która ma ze 140 lat. Jest z jednego kawałka drewna. I im jest starsza ta deska, tym piękniejsza. Drewno pięknie się starzeje.

    To ta deska po babci była dla pana inspiracją do rozpoczęcia tej działalności?

    To był raczej zbieg okoliczności. Deska po babci była tak piękna, że po jej śmierci przejąłem ją i nadal jest w moim domu. Zapewne po mojej śmierci przejmie ją moja córka. Bo to jest jeden kawałek drewna, który przetrwa wieki.

    Używacie tej deski czy już jest tylko ozdobą i rodzinną pamiątką?

    Oczywiście, że używana jest na co dzień.

    Widzę, że niektóre deski są ozdobione.

    Ozdabiam deski, które dla mnie są zwykłe, bez szczególnie ładnego rysunku słojów czy sęków. Bo na przykład orzech włoski – to są te ciemne deski – są tak piękne, że tutaj już natura zrobiła swoje i natury nie poprawiam. Czasem tylko uwydatniam piękno drewna. Natomiast zostawiam sęki, rysunki słojów.

    Jak należy dbać o taką deskę, by służyła latami?

    Deski należy od czasu do czasu olejować. Te deski, które ja sprzedaję, są już olejowane. Ale deskę się używa, myje i ta warstwa oleju z czasem się zmywa. Więc gdy deska robi się matowa, należy ją ponownie zaolejować. Używam do tego mieszanki olejów jadalnych. Bierzemy do tego taki olej, jaki mamy w domu. Ale olej, a nie oliwę. Deskę olejujemy i zostawiamy ją na noc. Ona sobie wypije tyle, ile potrzebuje. Rano należy zetrzeć ten nadmiar, jeżeli jakiś jest, i tyle. Trzeba powtarzać ten zabieg co jakiś czas. Warstwa oleju jest potrzebna, powoduje, że deska mniej chłonie wody, soków, zapachów i sprawia, że deska dłużej służy.

    Jak już jesteśmy przy pielęgnacji i konserwacji. Jak powinno się taką deskę myć?

    Myjemy ją normalnie, w ciepłej wodzie z płynem. Po umyciu nie stawiamy na ociekaczu, tylko trzeba ją od razu wytrzeć do sucha. Drewno nie lubi długo pozostawać mokre. A już na pewno nie można wkładać deski do zmywarki.

    Zawsze też uświadamiam ludziom, że deska ma dwie strony. Jednej strony używamy na co dzień krojąc na niej, a drugą – tą efektowniejszą – zostawiamy do serwowania.

    Skąd Pan przyjechał? Jest Pan po raz pierwszy na jarmarku w Cieszynie?

    Jestem z Krakowa. Byłem tu przed pandemią, a teraz wróciłem po dłuższej przerwie. Wystawiam się co tydzień w innym mieście w Polsce. Za tydzień będę na Jarmarku Rzemiosła w Starym Sączu.

    Ile czasu zajmuje zrobienie takiej deski?

    Zrobienie deski, niezależnie od jej wielkości, zajmuje około godziny. Jeśli ozdabiam deskę, wypalam na niej wzory lub graweruję, to zajmuje to więcej czasu, co wpływa również na wyższą cenę.

    Widzę, że na stoisku też Pan pracuje.

    Tak, gdy jest mniejszy ruch, lubię sobie coś strugać. To także okazja, by pokazać ludziom, skąd bierze się cena moich prac. Ludzie często nie zdają sobie sprawy, ile pracy i kosztów wiąże się z produkcją takich desek. Najpierw muszę zakupić odpowiednie drewno. Raz na tydzień jadę do tartaku, gdzie spędzam cały dzień i przerzucam mnóstwo drewna wybierając odpowiednie kawałki. Drewno na deski musi być sezonowane, a takie ma wyższą cenę. A później czas wykonania. Wszystko robię całkowicie ręcznie. Dlatego deska czy łyżka u mnie kosztuje kilkakrotnie więcej niż na innym stoisku, na którym oferowane są przedmioty wykonane na tokarce.

    Ile więc kosztują Pana wyroby?

    Ceny zależą od stopnia ozdobienia – od 80 do 140 złotych. Natomiast wielkość deski nie ma większego znaczenia, jeśli chodzi o czas pracy. Łyżki i widelce kosztują około 50 złotych. Zarabiam głównie na deskach. Sztućce, takie jak łyżki czy widelce, robię bardziej ot tak, dla urozmaicenia sobie pracy i sprzedaję je bez marży.

    Jakiego drewna używa pan do robienia sztućców?

    Najczęściej używam drewna czereśni. Uwielbiam śliwkę. Jednak śliwka jest trudniejsza do zdobycia, bo jak jest na tyle gruba, że można coś z niej zrobić, to najczęściej jest spróchniała.

    Jakimi narzędziami pan pracuje?

    Pracuję starymi narzędziami. Najczęściej kupuję je na targach staroci. Bo te narzędzia, które są teraz dostępne na rynku, mają się nijak do tych, które były dawno temu wykonywane. Są to zupełnie inne stopy metali, inna twardość, inna jakość wykonania narzędzia. Są zdecydowanie lepsze od współczesnych. Ja mam może dwa, trzy dłuta współczesne. Kupiłem je dlatego, że dawniej nie było takich dłut, o takim wyprofilowaniu. I tylko dlatego.

    Rozmawiała Beata Indi Tyrna

    Przeczytaj również o tegorocznym Cieszyńskim Jarmarku Piastowski:

      Komentarze



      CZYTAJ RÓWNIEŻ



      REKLAMA Reklama

      REKLAMA
      Ministerstvo Kultury Fundacja Fortissimo

      www.pzko.cz www.kc-cieszyn.pl

      Projekt byl realizován za finanční podpory Úřadu vlády České republiky a Rady vlády pro národnostní menšiny.
      Projekt finansowany ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ramach konkursu pn. Polonia i Polacy za granicą 2023 ogłoszonego przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów.
      Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/autorów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie im. Jana Olszewskiego