KOZUBOWA / Setki osób przybyły w niedzielę 21 lipca na polanę przed kaplicą pw. św. Anny, aby wziąć udział w corocznej mszy polowej i odpuście ku czci patronki kaplicy. W tym roku na górze nie zabrakło również członków Miejscowego Koła Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego w Milikowie-Centrum.

    W zeszłą niedzielę na Kozubowej odbył się tradycyjny odpust. Msze święte w języku czeskim i polskim celebrował ojciec Symplicjusz Ireneusz Sobczyk. Kapłan, choć dwa lata temu zakończył swoją posługę duszpasterską w parafii jabłonkowskiej, przyjechał na Kozubową specjalnie z tej okazji. – Zaprosił mnie ksiądz proboszcz Alfréd Volný, żebym poprowadził obie msze. To była dla mnie ogromna radość. Najbardziej sercem jestem związany z Jabłonkowem i z całym Zaolziem. To są jednak moi ludzie, moja parafia. To jest mój klimat, moja mentalność i mój język – wyznał naszej redakcji ojciec Symplicjusz, który sam pochodzi z Goleszowa.

    Niepowtarzalna okazja, by zobaczyć kaplicę na Kozubowej

    Po mszy świętej wierni, ale też turyści, mieli niepowtarzalną okazję, żeby zobaczyć kaplicę św. Anny wewnątrz, wyjść na wieżę kaplicy, z której roztacza się wspaniała panorama Beskidu Śląskiego, i zadzwonić dzwonem św. Joachima. Z tej okazji nie omieszkało skorzystać wiele osób.

    Odpust na Kozubowej jest wyjątkowy, ponieważ, żeby wziąć w nim udział, trzeba dostać się na górę o własnych siłach – wyjść lub wyjechać rowerem. Warto również zwrócić uwagę, że choć ogólnie przyjęło się, że kaplica św. Anny stoi na Kozubowej, to faktycznie nie znajduje się na samym szczycie, ale kilka metrów poniżej – na północny-wschód od samego wierzchołka (981 m. n.p.m.). Jeżeli więc ktoś chce przy okazji kolejnego odpustu zdobyć szczyt, musi przejść się jeszcze kawałek dalej.

    Po dziesięciu latach znowu na Kozubowej

    Po męczącej wędrówce na górę, można było posilić się i ugasić pragnienie przy straganach. W tym roku po raz pierwszy od kilku lat w odpuście wzięło udział Miejscowe Koło Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego w Milikowie-Centrum.

    – Jakieś dziesięć lat nas nie było na odpuście na Kozubowej. Postanowiliśmy odnowić tradycję. Przyszliśmy silną trzydziestoosobową grupą z Milikowa. Część osób właśnie jest na mszy, a część – tak jak my – zajmuje się obsługą na stoisku. W ofercie mamy bigos domowy, oscypek z grilla, kanapkę domowa, kołacze i ciasta, które upiekły panie z klubu kobiet, no i oczywiście jest kawa, lemoniada, piwo itd. – powiedział Bogdan Szpyrc z Miejscowego Koła PZKO w Milikowie.

    Niemy świadek historii

    Odpusty na Kozubowej odbywają się od 1937 roku, odkąd wzniesiono kaplicę pw. św. Anny w pobliżu schroniska Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Sportowego „Beskid Śląski” – schronisko wzniesiono osiem lat wcześniej. Głównym inicjatorem budowy kaplicy był ksiądz Rudolf Płoszek z Gnojnika – pierwszy wiceprezes „Beskidu”.

    Kozubowa była kiedyś nazywana Polską Górą. Polskie schronisko na Kozubowej spłonęło w 1973 roku. Kaplica pw. św. Anny jest więc jedynym zachowanym budynkiem z tamtego okresu – niemym świadkiem historii.

      Komentarze



      CZYTAJ RÓWNIEŻ



      REKLAMA Těrlické Filmové léto
      REKLAMA
      Ministerstvo Kultury Fundacja Fortissimo

      www.pzko.cz www.kc-cieszyn.pl

      Projekt byl realizován za finanční podpory Úřadu vlády České republiky a Rady vlády pro národnostní menšiny.
      Projekt finansowany ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ramach konkursu pn. Polonia i Polacy za granicą 2023 ogłoszonego przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów.
      Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/autorów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie im. Jana Olszewskiego