indi
E-mail: indi@zwrot.cz
CIESZYN, CZESKI CIESZYN / W ubiegłą niedzielę mieszkańcy i turyści mieli okazję zapoznać się z historią cieszyńskiego tramwaju. Pierwszą część spaceru — od ulicy Szersznika, przez Rynek i ulicę Głęboką do Mostu Przyjaźni poprowadził Maciej Dembiniok, drugą natomiast – od granicznego mostu do dworca kolejowego – Martin Podžorny.
Spacer szlakiem cieszyńskiego tramwaju rozpoczął się w Cieszyńskim Ośrodku Kultury „Dom Narodowy” od prezentacji realizowanego obecnie przez miasta Cieszyn i Czeski Cieszyn projektu „Szlakiem cieszyńskiego tramwaju”. Przedstawił go koordynator projektu Stanisław Kawecki.
W tym czasie dzieci miały możliwość złożenia papierowego modelu Ringhoffera – tramwaju, który od 1911 roku jeździł po ulicach wtedy jeszcze jednego Cieszyna, czyniąc go miastem nowoczesnym.
Wędrowali dawną linią tramwajową
Po prezentacji grupa ruszyła w teren szlakiem cieszyńskiego tramwaju. Przeszli odcinek dawnej linii tramwajowej od ulicy Szersznika w Cieszynie po dworzec kolejowy w Czeskim Cieszynie. Na wstępie Maciej Dembiniok wyjaśnił, że plany uruchomienia w Cieszynie linii tramwajowej sięgają 1903 roku. Ostatecznie zrealizowano je w 1911 roku. — Miasto wystąpiło o koncesję na budowę tramwaju elektrycznego w roku 1909. A nie było to wcale takie oczywiste. Przykładowo w roku 1911 w pobliskim Strumieniu powstał tramwaj parowy — wyjaśniał Dembiniok.
Podstawowym zadaniem linii tramwajowej było połączenie cieszyńskiego dworca kolejowego (obecnie w Czeskim Cieszynie) z centrum miasta oraz koszarami wojskowymi. Trasa cieszyńskiego tramwaju miała niecałe 2 km. Znajdowało się na niej 11 przystanków, w tym 4 na żądanie. W szczytowym okresie tramwajem cieszyńskim rocznie podróżowały ponad dwa miliony pasażerów.
Mleko się rozlało…
Przewodnik oprócz podawania różnych informacji dotyczących budowy i funkcjonowania cieszyńskiej linii tramwajowej opowiadał także o wypadkach, jakie miały miejsce, gdy kursował tramwaj. Wspominał przykładowo o sytuacji, gdy podcieszyński rolnik Górniak wiozący wozem konnym mleko nie ustąpił pierwszeństwa nadjeżdżającemu pojazdowi szynowemu. W wyniku zderzenia pojazdów oczywiście mleko się rozlało.
Były też znacznie groźniejsze wypadki. Na przykład ten, gdy pod nadjeżdżający tramwaj wpadło dziecko. — Natomiast cieszyński tramwaj miał specjalne urządzenie, które umożliwiało wychwytywanie niechcianych obiektów na torach — natychmiast uściślił relację Dembiniok. Wyjaśnił, że urządzenie to, zamontowane z przodu tramwaju na sprężynach, odbijało wszystko, co znalazło się przed pojazdem, by nie wpadło pod jego koła. Tak też stało się i ze wspomnianym dzieckiem, które dzięki temu wyszło z wypadku tylko poobijane.
Najczęstszym wypadkiem było natomiast wykolejanie się tramwaju z szyn. Najczęściej zdarzało się to na ostrym i stromym zakręcie — w miejscu, gdzie tramwaj jadąc w dół, skręcał z ulicy Głębokiej w lewo, w ulicę Zamkową, w stronę mostu przez Olzę.
Bywało jednak i tak, że tramwaj wypadał z szyn na skutek sabotażu miejscowych dorożkarzy. Ci, jako że pojazd odbierał im klientów, nierzadko próbowali wykluczyć konkurencję, podkładając na szyny kamienie czy cegły…
Pozostałości szyn w nadprożu
Prowadzący spacer Maciej Dembiniok wskazał także na pozostałości po cieszyńskiej linii tramwajowej do dziś widoczne w przestrzeni miasta. I bynajmniej nie miał tu na myśli kawałka szyny, którą symbolicznie umieszczono w nawierzchni remontowanej płyty Rynku. Na cieszyński Rynek wrócił bowiem fragment oryginalnych szyn tramwajowych o rozstawie toru 1000 mm, ułożono także spory fragment szyny mającej jedynie symbolizować i przypominać o jeżdżącym tamtędy niegdyś tramwaju.

Fragment oryginalnej szyny widoczny jest przykładowo w nadprożu jednej z kamienic przy ulicy Szersznika.
Innymi pozostałościami po linii tramwajowej, na które zazwyczaj nie zwracamy uwagi, chodząc ulicami miasta, są zachowane gdzieniegdzie rozety czy haki będące pozostałością po trakcji elektrycznej.
(indi)




















