Sylwia Grudzień
E-mail: sylwia@zwrot.cz
TRZYNIEC / Muzeum Miasta Trzyńca i Huty Trzynieckiej zorganizowało coroczną imprezę „Żywa szopka”. W miniony piątek 16 grudnia do muzeum przyszło około dwóch tysięcy zwiedzających. Tego jednego dnia można było zobaczyć przedstawienie świąteczne teatru lalkowego Korab z Brna, pogłaskać owce z żywej szopki i ozdobić lukrem pierniczki.
Rano muzeum odwiedzały grupy zorganizowane – uczniowie ze szkół z Trzyńca i okolic. Ogłoszono również wyniki konkursu dla dzieci na szopkę bożonarodzeniową. Po południu przychodzili indywidualni zwiedzający – najczęściej rodzice z dziećmi i dziadkowie z wnukami. Choć pogoda nie sprzyjała atrakcjom na wolnym powietrzu – tego dnia spadło bardzo dużo śniegu, a po zachodzie słońca zrobiło się jeszcze mroźniej niż za dnia – naprawdę warto było włożyć kolejną warstwę ubrań i skorzystać z atrakcji przygotowanych przez pracowników trzynieckiego muzeum.

Żywa szopka, kuglarze i spektakl
Tego dnia można było zobaczyć w zagrodach takie zwierzęta, jak owce, cielaki, lamy czy nawet wielbłądy. Po południu dzieci ozdabiały lukrem pierniczki. Każde dziecko otrzymało zwierzątko zrobione z balonów przez klaunów. Były również występ kuglarza i średniowiecznej tancerki. Ta sama grupa przygotowała też ekspozycję przedstawiającą starosłowiański stół wigilijny. Na stoiskach można było kupić wyroby z kości czy drutu. Zwieńczeniem wieczoru był spektakl świąteczny teatru lalkowego Korab, który specjalnie z tej okazji przyjechał z Brna.

Cieszę się, że to wszystko, co dajemy w muzeum ludziom, wraca do nas
O krótką rozmowę poprosiliśmy dyrektor Muzeum Miasta Trzyńca i Huty Trzynieckiej Evę Zamarską.
Wiem, że nie było prosto zorganizować dzisiejszą imprezę? Śnieg pokrzyżował państwu trochę plany…
Tak. Z powodu dużych odpadów śniegu w nocy przed imprezą zawaliły nam się namioty. Robiliśmy wszystko, żeby naprawić szkody. Udało nam się wszystko odśnieżyć, postawić namioty na nowo, tak, żeby nikt niczego nie zauważył. Jesteśmy wszyscy bardzo zmęczeni, ale też szczęśliwi. Było to dla nas dość obciążające emocjonalnie.
I jeszcze do tego wczoraj minęło trzydzieści lat, odkąd pani pracuje w Muzeum Miasta Trzyńca i Huty Trzynieckiej.
Tak. Wczoraj minęło trzydzieści lat, odkąd zaczęłam tutaj pracować. Moje dzieci były wtedy małe. Dzisiaj cała czwórka jest już dorosła. W muzeum nie chodzi o karierę, ale o powołanie. Cieszę się, że to wszystko, co dajemy w muzeum ludziom, wraca do nas.
Ilu przyszło dzisiaj gości zobaczyć żywą szopkę?
Rano było osiemset dzieci z samych szkół. W sumie wszystkich gości było około dwóch tysięcy. I to jest piękne! Cieszę się, że nam się udało mimo przeciwności losu. Teatr Korab, który wyjechał z Brna o czwartej rano, dojechał do nas po pięciu godzinach, bo były tak fatalne warunki na drodze. Wszystkie grupy, które zapewniły dzisiaj dzieciom atrakcje, dojechały. To są wspaniali ludzie – aktorzy, żonglerzy, klauni. Choć mieli problem z dojazdem, mówili nam, że mamy się nie przejmować, że dojadą i wszystko się odbędzie. Dzięki nim to się udało. Dzieci były szczęśliwe. A dla nas, pracowników muzeum, najlepszą nagrodą jest widzieć zachwyt w oczach dzieci.
Jakie muzeum ma plany na przyszły rok?
Przygotowujemy kilka wystaw, między innymi przyrodnicze, ponieważ współpracujemy ze szkołami i wiemy, że akurat tego typu wystawy będą odwiedzane – nauczyciele wykorzystują je podczas lekcji. Będą wystawy specjalistyczne, techniczne, ale też będzie przestrzeń do zabawy. Planujemy również coroczny pokaz mody, „Lato z muzeum” i oczywiście „Żywą szopkę”.
Aktualności można śledzić na stronach muzeum.
Do końca stycznia można zobaczyć wystawę „Fenomen Gorolskigo Święta, o której już pisaliśmy.
Komentarze