CIESZYN / W niedzielę 6 listopada w Cieszynie odbywać będą się Targi Staroci. Wydarzenie z kilkudziesięcioletnią tradycją po raz kolejny zorganizowane zostanie na targowisku rolno-spożywczym przy ulicy Stawowej. O cieszyńskich Targach Staroci rozmawiamy z Rafałem Połednikiem – kolekcjonerem i hobbystą, który od lat uczestniczy w targach.

    Targi staroci organizowane są w Cieszynie od lat 70. ubiegłego wieku. A jak długo ty w nich uczestniczysz?

    Jako handlujący od kilku lat. Natomiast jeśli chodzi o samo chodzenie na targi staroci, to odwiedzałem je już od małego. Oglądałem, czasami coś kupiłem. Bo trochę zajmuję się kolekcjonowaniem numizmatów. Czasem też kupowałem jakieś książki.

    Czym w ogóle są obecnie targi staroci? Ich rola chyba znacznie się zmieniła przez te lata?

    Przede wszystkim jest to okazja, by oferowane rzeczy zobaczyć bezpośrednio. A także porozmawiać ze sprzedającymi. Według mnie zawsze jest inaczej, kiedy ma się kontakt bezpośredni. I z przedmiotem, i z człowiekiem. Zwłaszcza, jeżeli kupuje się nie od handlarza, a od kogoś, kto może opowiedzieć ciekawą historię tego, jak wszedł w posiadanie danej rzeczy.

    No właśnie. Kto na Targach Staroci handluje? Czy to są hobbyści, kolekcjonerzy, czy częściej pojawiają się tam osoby, które chcą sprzedać przedmioty znalezione gdzieś na strychu?

    Różnie. Ale większość to jednak są osoby, które zajmują się tym regularnie.

    Skąd pozyskują starocie, którymi handlują?

    Często wystawiają się – nazwijmy to – zawodowi handlarze. Bywa, że prowadzą regularny antykwariat, a w niedzielę dodatkowo wystawiają na Targach Staroci. Są to więc handlarze, którzy się znają, wiedzą co ma jaką wartość, skupują starocie od sprzątających mieszkania czy w internecie.

    A kto w takim razie stanowi klientelę?

    Często pojawiają się oglądający, którzy przyjdą tylko popatrzeć. Ale równie często przychodzą osoby, które chcą coś kupić.

    Co jest więc takim najbardziej poszukiwanym asortymentem?

    Przykładowo w przypadku numizmatów ludzie szukają jakichś np. konkretnych banknotów. W przypadku książek też szukają konkretnych tytułów lub konkretnych rodzajów książek.

    A ty czym handlujesz?

    Głównie książkami.

    Masz jakieś obserwacje, co się przez te lata zmieniło w zainteresowaniach kupujących?

    Mogę powiedzieć, że na pewno coraz mniejszą popularnością cieszą się książki. To znam z własnego doświadczenia. I mogę też to powiedzieć po zmieniających się cenach książek. Myśmy nigdy nie sprzedawali książek na zasadzie handlowania nimi. To nie było dla nas źródło dochodu. Mieliśmy dużo książek i wiedzieliśmy, że już ich czytać nie będziemy. Żal byłoby je wyrzucać na makulaturę, bo to były często wartościowe literacko pozycje. Więc szliśmy je sprzedać choćby za kilka złotych.

    A więc taka była idea Targów Staroci na samym ich początku?

    Owszem. Czasem sprzedawaliśmy książki dosłownie za złotówkę. A handlarz, który handluje zarobkowo, nie będzie sprzedawał za złotówkę. Wiadomo, że to, co myśmy sprzedawali, to nie były żadne pozycje o wartości antykwarycznej. To były dobre w sensie literackim książki, ale nie wartościowe dla antykwariusza. Zawodowi handlarze po prostu takimi się nie zajmują.

    Powiedziałeś, czym zainteresowanie klientów zdecydowanie zmalało. A zaobserwowałeś jakiś rodzaj asortymentu, którym dawniej się klienci nie interesowali, a ostatnio zaczęli tego poszukiwać?

    Ostatnio rzuciło mi się w oczy, że ludzie kupują sprzęt elektroniczny. Jakieś stare radia, magnetofony szpulowe z lat 70., 60. Zauważyłem, że pojawiły się na targach staroci takie właśnie rzeczy.

    I cieszą się zainteresowaniem?

    Tak. Pojawiły się osoby z takim asortymentem, czego wcześniej jakoś nie zaobserwowałem. I też tacy, którzy kupują. Często widzę też ogłoszenia typu „kupię stare radia z lat 60., 70.”.

    Co jeszcze zauważyłem, że cieszy się powodzeniem, to… stare butelki po napojach z lat 50. czy 60. Niby drobnostki. Takich raczej nie znajduje się w antykwariatach. W antykwariatach, są, owszem, starsze butelki, ale to bardzo stare i bardziej wartościowe. Ale takie zwykłe butelki po oranżadzie czy piwie z lat 60. raczej nie bywają w antykwariatach.

    A potrafiłbyś z obserwacji określić tak statystycznie, kto przychodzi na targi staroci?

    Jeśli chodzi o wiek, to osoby w każdym wieku. U nas na stoisku kupowali i starsi, i młodzi. Kupują chyba więcej mężczyźni.

    To mówisz konkretnie o swoim stoisku. A jeśli chodzi o całość klienteli targów staroci?

    Też cała rozpiętość wiekowa. I mam wrażenie, że trochę więcej mężczyzn. Szczególnie jeśli chodzi o takie dziedziny, jak numizmatyka, kolekcje widokówek, cieszynalia.

    A kobiety, jak już się czymś interesują, to czym?

    Czasami też książkami. Ale najczęściej ceramiką, rękodziełem.

    Targi staroci w Cieszynie całe lata były na rynku. Kilka miesięcy temu się to zmieniło. Za wami kilka edycji targów organizowanych na miejskim targowisku. Jak oceniasz tę nową lokalizację?

    Pozytywnie. Choć obawialiśmy się na początku, że jest to zbyt daleko od centrum, to okazało się, że ludzie przychodzą. I są zadowoleni. Zadowoleni są też sprzedający. Zwłaszcza że są do handlowania odpowiednie warunki. Zadaszone stoiska są bardzo wygodne.

    Tak więc można powiedzieć, że pod względami technicznymi dla wystawców jest wręcz lepiej, niż na Rynku?

    Tak. A z tego, co mi również koledzy mówili, kupujący też nie narzekają, a wręcz chwalą.

    (indi)

      Komentarze



      CZYTAJ RÓWNIEŻ



      REKLAMA Walizki
      REKLAMA
      Ministerstvo Kultury Fundacja Fortissimo

      www.pzko.cz www.kc-cieszyn.pl

      Projekt byl realizován za finanční podpory Úřadu vlády České republiky a Rady vlády pro národnostní menšiny.
      Projekt finansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2023.
      Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie im. Jana Olszewskiego.