POLSKA /  Drugim punktem programu drugiego dnia zwiedzania wschodniej Polski był malowniczy i legendarny Kazimierz Dolny nad Wisłą.

    Zobaczcie, co zwiedzili uczestnicy wycieczki jubileuszowej Polskiego Towarzystwa Turystyczno Sportowego „Beskid Śląski”. A może odnajdziecie inspirację na wakacyjny wyjazd albo czerwcowy weekend?

    Autokarem przez świat lessu i Wisły

    Nałęczów od Kazimierza Dolnego dzieli tylko 25 kilometrów. Czterdziestominutowa droga była okazją do poznania wielu ciekawostek o przemierzanym regionie. Powoli wjeżdżaliśmy w świat lessowy. Less to miękka skała składająca się właściwie z pyłu.

    Pilot wycieczki wyjaśniał, skąd w dawnych dziejach brało się bogactwo tych ziem – żyznych, urodzajnych, z których zbierano obfite plony zboża. Właśnie dzięki rzece Wiśle, czyli traktowi handlowemu tamtych czasów, wygodnie można było zboże eksportować. Spławiano je Wisłą aż do Gdańska.

    Pola rzepaku

    Warto było też cały czas śledzić jakże odmienny, aniżeli znany nam z naszych stron, krajobraz za oknem autokaru. Choć pola rzepaku żółciły się jak wszędzie indziej o tej porze roku, to już ich szachownica na sięgających aż po widnokrąg wyżynach stanowiła ciekawą odmianę dla naszych oczu.

    Mijaliśmy kolejne miejscowości o dziwnie brzmiących dla nas nazwach: Niezabitów, Zofianka, Jeziorszczyzna, ale także i takich, jakie występują na naszym Śląsku Cieszyńskim, jak przykładowo Zaborze. W Wąwolnicy moją uwagę przykuł ustawiony przy drodze w centrum miejscowości jajomat.

    Gdy przejeżdżaliśmy przez tory kolei wąskotorowej, pilot wrzucił kilka ciekawostek na temat tej linii. O ulokowanym na wzniesieniu po prawej stronie cmentarzu nie miał już czasu mówić, gdyż zaczął snuć opowieść przygotowującą nas do zwiedzania Kazimierza Dolnego.

    Miasteczko urokliwych zabytkowych kamieniczek, psa, koguta i… – czyli Kazimierz Dolny

    ” Jak perła między wzgórzami
    Swoistym pięknem nam zabłysnął
    Ryneczkiem z kamienicami ” – śpiewał Marek Grechuta o Kazimierzu Dolnym nad Wisłą.

    Jeszcze w drodze do Kazimierza pilot wyjaśnił nam, że piosenkę tę Grechuta napisał, spędzając wspólnie z żoną pierwsze po ślubie wakacje właśnie w tym maleńkim, urokliwym miasteczku, do którego zmierzaliśmy.

    Legendy o psie, kogucie i studni

    Kędzior przybliżył legendę o psie, którego pomnik stoi nieopodal kazimierskiego rynku, a także o kogucie. Co kilka kroków bowiem wśród rozmaitych standardowych pamiątek kupić też można kazimierskiego koguta. Jest to wypiek z drożdżowo-maślanego ciasta wyplatany specjalnie według miejscowej sztuki.

    Drożdżowy kogut upamiętnia ptaka, który według legendy uratował miasto przed diabłem, który się tam zadomowił. Kogut kazimierski doczekał się nawet własnego muzeum – Muzeum Koguta i Tradycji Kulinarnych. A jak powstaje ten charakterystyczny dla miasta wypiek, podpatrzyć możemy tutaj:

    O psach w Kazimierzu natomiast, jak podaje portal miejski kazimierzdolny.pl, legend jest wiele i wciąż powstają nowe. Przeczytać o nich możemy tutaj.

    Jest też w Kazimierzu na rynku studnia. Związana z nią legenda nie jest już szczególnie oryginalna, gdyż podobne funkcjonują w wielu miastach z naszym Cieszynem włącznie. Otóż podobno kto napije się zeń wody, ten na pewno do Kazimierza wróci.

    – Ja jak byłem tutaj poprzednio, to wodę piłem i, jak widać, wróciłem – stwierdził nasz pilot. Cóż, trzeba przyznać, że jego praca jest taką, przy której powrót w odległe o 800 kilometrów miejsce jest zdecydowanie bardziej realny. Kto spośród uczestników jubileuszowej wycieczki PTTS, którzy wody się napili, do Kazimierza Dolnego wróci? Zobaczymy!

    Najbliższy pretekst ku temu, by wybrać się do Kazimierza Dolnego nad Wisłą, nadarzy się już w dniach 23-26 czerwca

    Na razie podpowiadamy miłośnikom folkloru, że najbliższy pretekst ku temu, by wybrać się do Kazimierza Dolnego nad Wisłą, nadarzy się już w czerwcu. Otóż w dniach 23-26 czerwca odbywać się tam będzie słynny na całą Polskę w środowiskach folklorystycznych Ogólnopolski Festiwal Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu Dolnym.

    Najstarsze w Polsce działające organy

    Przewodnik zwrócił uwagę na to, iż w kazimierskim kościele pw. św. Jana Chrzciciela i św. Bartłomieja znajdują się najstarsze czynne organy w Polsce. Instrument pochodzi z 1620 roku i nadal organista gra na nim do mszy. Odbywają się tutaj także koncerty organowe.

    Sam kościół król Polski Kazimierz Wielki ufundował w początkach XIV wieku. Badania wskazują na rok 1325. Później, po pożarze, odbudowano go i przebudowano w stylu renesansowym. Dziś świątynia znajduje się na Szlaku Renesansu Lubelskiego.

    Góra Trzech Krzyży

    Wspólnie z przewodnikiem chętni, a więc zdecydowana większość grupy, wspięli się na Górę Trzech Krzyży. Roztacza się zeń przepiękny widok. W dole miasto, w oddali zaś malownicza rzeka Wisła i sporo zieleni.

    Góra Trzech Krzyży ma śmieszną dla mieszkańca gór wysokość bezwzględną 190 m n.p.m. Jednak trzeba wspiąć się na nią pokonując 90 metrów przewyższenia, częściowo wręcz po schodach.

    Mewy atakują, czyli uroki rejsu statkiem po Wiśle

    Kolejną atrakcją był rejs statkiem pasażerskim po Wiśle. Zarówno malownicze miasteczko, jak i brzegi królowej polskich rzek prezentują się wyjątkowo ciekawie. Można było dostrzec i zabytkowy wiatrak w pobliskim Mięćmierzu, i w oddali pałac w Janowie. No i malowniczy, dziki brzeg rzeki.

    W drodze powrotnej natomiast doskonale widoczne były nie tylko Góra Trzech Krzyży oraz ruiny zamku, ale także spichlerze. Przy tej okazji pilot opowiedział o ich roli w handlu zbożem.

    Była też nieplanowana, dodatkowa atrakcja. Jeden z turystów rzucił kawałek kanapki przelatującej obok statku mewie. Wieść o tym w mgnieniu rozeszła się wśród ptasiej społeczności. Mewy nie tylko zaczęły podążać za statkiem, ale ku uciesze innych, zwłaszcza najmłodszych pasażerów, głośno dopominać się o więcej. Nie ujęty w programie wycieczki ptasi spektakl niewątpliwie dostarczył sporo wrażeń.

    Wąwóz korzeniowy

    Ostatnim miejscem, jakie tego dnia „Beskidziocy” zwiedzili, był lessowy wąwóz „Korzeniowy Dół”. Było to kolejne miejsce, w które wstęp jest płatny.

    Przejście 700 metrów w górę, po czym powrót tą samą trasą dostarczył niezapomnianych wrażeń. Nawet gdyby „Beskidziocy” nie spotkali w wąwozie „ducha”, to i tak wrażenia byłyby nie do opisania.

    Ścieżka prowadzi dnem wąwozu. Po obu stronach pionowe, lessowe ściany, z których zwisają korzenie drzew. Kędzior wyjaśnił, że do powstania wąwozu przyczynili się zarówno ludzie, jak i przyroda.

    – Kiedyś prowadziła tędy droga, którą chodzili mieszkańcy pobliskiej miejscowości. Płynąca wydeptaną przez ludzi ścieżką woda coraz to bardziej pogłębiała wąwóz – tłumaczył.

    Kraina Chmielu

    W drodze powrotnej do hotelu za oknem autokaru podziwiać można było inny nietypowy, jak na Polskę, choć spotykany w Czechach pejzaż. Jak objaśnił pilot, w gminie Wilków znajduje się połowa upraw chmielu istniejących w Polsce.

    Jak jubileusz, to musi być raut, śpiew i wspólnie spędzony czas

    Wieczór uczestnicy wycieczki jubileuszowej spędzili w sąsiadującej z hotelem stylowej karczmie.

    (indi)

    Tagi: ,

      Komentarze



      CZYTAJ RÓWNIEŻ



      REKLAMA Reklama

      REKLAMA
      Ministerstvo Kultury Fundacja Fortissimo

      www.pzko.cz www.kc-cieszyn.pl

      Projekt byl realizován za finanční podpory Úřadu vlády České republiky a Rady vlády pro národnostní menšiny.
      Projekt finansowany ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ramach konkursu pn. Polonia i Polacy za granicą 2023 ogłoszonego przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów.
      Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/autorów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie im. Jana Olszewskiego