Sylwia Grudzień
E-mail: sylwia@zwrot.cz
Moja znajoma wyraziła niedawno opinię, że nasza polska Wigilia jest dziwna, jakaś taka pełna niezrozumiałych zwyczajów, zadumy i skupienia, że o wiele lepsze jest świętowanie radosne jak w amerykańskim filmie. Przyznam, że wyznanie to mnie zaintrygowało.
Dotychczas byłam przekonana, że dla każdego wychowanego w polskiej tradycji Wigilia nie jest czasem świętowania na amerykańską modłę, ba!, Wigilia w ogóle nawet nie jest świętem. Czyżbym więc była świadkiem powolnych, ale jednak postępujących, zmian w polskiej tradycji? Moja dusza etnologa ożywiła się na całego.
W polskiej tradycji Wigilia to czas oczekiwania na przyjście Jezusa Chrystusa. Już sama nazwa wieczerzy poprzedzającej Boże Narodzenie na to wskazuje – ‘vigilia’ to po łacinie ‘czuwanie’. Jest to więc wieczór oczekiwania na przyjście Tego, który jest obietnicą Zbawienia, Tego, który sprawi, że chaos przemieni się w kosmos. W kulturze ludowej był to dzień pełen niesamowitości, przełomowy, graniczny, oddzielający czas powszedni od święta, sacrum od profanum, przez to niezwykły, ale też niebezpieczny.
Tego dnia wszyscy byli równi
W tym dniu, a w szczególności tego wieczora, nie obowiązywał zwykły porządek. Wszyscy stawali się równi – dorośli, dzieci, służba (na dworach), zwierzęta i zmarli. Wszyscy na tych samych zasadach brali udział w wyjątkowej wieczerzy. Wierzono, że w tym dniu wszystko jest możliwe, stąd między innymi przekonanie, że o północy zwierzęta mówią ludzkim głosem.
Wigilia była również momentem otwierającym nowy cykl w kalendarzu astronomicznym i gospodarczym. Zakazy i nakazy, których przestrzegano w tym dniu, miały zapewnić pomyślny przebieg całego roku. Stąd zachowało się nasze przekonanie, że cały przyszły rok będzie wyglądał tak jak nasza Wigilia.
Dlatego należało wstać wcześnie, dzieci miały być grzeczne. Wszyscy mieli być dla siebie życzliwi. Do Wigilii należało również pojednać się z wszystkimi, z którymi w minionym roku mieliśmy konflikty, aby nie wchodzić w nowy cykl z niezałatwionymi sprawami, żalem, oraz niepogodzeni z rodziną czy sąsiadami.
W Wigilię zmarli zasiadali do stołu razem z żyjącymi
Wierzono, że w tym dniu otwierają się wrota zaświatów, zarówno tych podziemnych, jak i niebieskich. Odwiedzają nas dusze zmarłych przodków, którzy w ten jeden dzień mogą usiąść ze swoimi bliskimi przy jednym stole. Stąd właśnie kultywowany w większości polskich rodzin zwyczaj zostawiania pustego nakrycia.
Wierzono, że w wieczerzy wigilijnej mogą wziąć udział święci, Chrystus czy sam Bóg Ojciec. Zmawiano również modlitwę za zmarłych, wspominano szczególnie tych, którzy odeszli niedawno. W niektórych regionach zapraszano do stołu wilka i czarownicę, aby najedli się w ten dzień i nie niepokoili gospodarzy przez cały następny rok.
Sama wieczerza przebiegała w określonym porządku i obostrzona była wieloma zakazami i nakazami. Niektóre z nich zachowały się do naszych czasów. Jak choćby zakaz wstawania od stołu w trakcie wieczerzy.
Po północy był czas na świętowanie
Wigilia miała charakter obrzędowy, zrytualizowane spożywanie określonych potraw jednoczyło ludzi siedzących przy jednym stole. Gdy spojrzymy na nią z perspektywy wierzeń zaduszkowych, nie będziemy mieć złudzeń, że Wigilia w kulturze ludowej nosiła znamiona uczty pogrzebowej, sięgającej swoimi korzeniami do wierzeń słowiańskich.
Oczywiście dziś już raczej nikt nie interpretuje w ten sposób znaczenia Wigilii, choć wypełniona jest reliktowymi zwyczajami, dziś dla większości niezrozumiałymi.
Kiedy jest więc czas na świętowanie? W tradycji ludowej momentem granicznym była północ. Po pasterce następował właściwy czas świętowania.
Tekst się ukazał po raz pierwszy 24 grudnia 2020 roku.
Tagi: Bóg, dawne wierzenia, przodkowie, stół, wieczerza wigilijna, Wigilia, wilk, zmarły przodek