CIESZYN / Członkowie sekcji miłośników gwary cieszyńskiej „Rzóndzymy, rozprawiomy, śpiywomy po naszymu i ni jyny” jak zawsze rozpoczęli swoje spotkanie w Domu Narodowym od odśpiewania pieśni „Szumi jawor”. Wtorkowe spotkanie było już sześćdziesiątym drugim z kolei spotkaniem grupy. Pieśń „Szumi jawor” można uznać za jej nieformalny hymn.
Miłośnicy gwary spotkali się w tym roku dopiero po raz drugi. W normalnych warunkach spotykają się co miesiąc, a na spotkania przychodzi koło trzydziestu osób, również z Zaolzia.
– Witóm Zaolzioków, kierzi fórt z nami do kupy dzierżóm. Na Zaolziu mówi się po naszymu, używa gwarowych słów i zwrotów – powiedział Henryk Nowak, założyciel sekcji i jej prowadzący.
Na spotkaniu czytano różne teksty gwarowe, między innymi tekst Anny Filipek z Łomnej Dolnej. Słowo czytane przeplatano piosenkami śpiewanymi w gwarze.
Wśród uczestników z lewego brzegu Olzy nie zabrakło pana Władysława Wrany z Olbrachcic, który uczestniczy w życiu sekcji od samego początku. Na listopadowe spotkanie przygotował opowiadanie własnego autorstwa zatytułowane Groch, fazole, poganka, bób – downe jodła, w którym wspominał, że w czasach jego młodości na roślinach strączkowych oparte były proste i zarazem smaczne i ekologiczne jedzenie.
Pożywne warzywa strączkowe
– Gotowany bób był pożywnóm przekónskóm, nosił żech go po kapsach i przigryzoł, a potym sie o nim zapómniało i kormili nim gynsi i babucie. Ale w ostatnim czasie zaś wraco do łask – wspominał Władysław Wrana. Przypominał również, że kiedyś zimą w domu schodziły się sąsiadki, by łuskać ziarna fasoli ze strączków, które wysychały na strychu. A było przy tym wesoło, śpiewano, opowiadano. Odmian fasoli było wiele, różniły się wielkością, kształtem lub kolorem. Niezapomniane były również grochówki, które w czasie wycieczek szkolnych w Beskidy gotowały mamy.
Swoimi wspomnieniami z czasów dzieciństwa i młodości Władysław Wrana dzieli się w kołach PZKO, Klubach Kobiet, domach seniora, również w różnych miejscach po polskiej stronie. Przyjeżdża wszędzie tam, gdzie go zapraszają. Przed ponad dziesięciu laty wydał książkę Prowdziwe starzikowe opowiadania. Od tego czasu powstało wiele nowych opowiadań pisanych po naszymu. – Powinniśmy być dumni z tego, że umiemy mówić gwarą, a nie wstydzić się jej – stwierdził.
Spotkania sekcji miłośników gwary są okazją do kultywowania gwary, wspominania dawnych lat. – Spóminómy stare czasy, jako my kiejsi mówili, ci młodzi już dzisio połówke tych słów nie rozumióm – stwierdził Henryk Nowak.
Tagi: Dom Narodowy w Cieszynie, miłośnicy gwary cieszyńskiej