Sylwia Grudzień
E-mail: sylwia@zwrot.cz
Wakacje to czas wypoczynku, beztroskiej zabawy i kąpieli w morzu. W tym roku na polskim wybrzeżu wypoczywa jeszcze więcej osób niż w ubiegłych latach. Warto pamiętać, że Bałtyk jest morzem, które stwarza liczne zagrożenia nie tylko dla przeciętnego plażowicza, ale również dla zawodowego pływaka.
Na temat bezpieczeństwa w czasie kąpieli morskich rozmawiamy z Tomaszem Kozakiem, instruktorem ratownictwa wodnego słupskiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Co trzeba zrobić, żeby bezpiecznie spędzić wakacje nad morzem? Gdzie i kiedy pływać, aby nie narażać siebie i bliskich na utratę zdrowia i życia?
Najważniejsze to pływać na kąpieliskach strzeżonych. Przed wejściem na plażę należy zapoznać się z regulaminem kąpieliska. W nim są wymienione wszystkie zasady korzystania z kąpieli. Bezpieczeństwo zapewniają ratownicy wodni, którzy strzegą danego akwenu. Kąpielisko strzeżone to odcinek plaży długości 100 metrów, oznaczony żółtymi tablicami na tzw. piachu. Dalej mamy koła ratownicze na biało-czerwonych trójnogach, to jest informacja, że tu zaczyna się i kończy stanowisko strzeżone. Przedłużeniem tych punktów są boje czerwone na głębokości do 1,3 m – to jest strefa dla osób nie umiejących pływać i osób korzystających ze sprzętu pływającego typu koła, dmuchane zabawki itd. Za bojami czerwonymi jest strefa wydzielona żółtymi bojami dla osób umiejących bardzo dobrze pływać. Natomiast osoby, które korzystają ze sprzętu typu windsurfing, kitesurfing, paddleboarding i są zaopatrzone w odpowiednie środku bezpieczeństwa typu kamizelki ratunkowe, stroje piankowe, pływają poza kąpieliskiem strzeżonym.
Wyjaśnijmy jednak, co to znaczy umieć pływać, bo mało kto zdaje sobie sprawę, co to tak naprawdę znaczy.
Umieć pływać to znaczy umieć swobodnie przepłynąć 100 metrów stylem dowolnym (stylem klasycznym, kraulem czy motylkiem) w warunkach, gdy stan morza wynosi 2, czyli jest lekkie zafalowanie. Jeżeli ktoś nie czuje się na siłach, aby pływać w strefie żółtej, może pływać w strefie wydzielonej przez boje czerwone, czyli do 1,3 metra. Tam spokojnie może przepłynąć dystans na miarę swoich możliwości, będąc bezpiecznym pod okiem ratowników. Pływacy wytrawni mogą pływać już na bojach żółtych, jak to się mówi w żargonie ratowniczym. Wydzielone bojami 100 metrów mogą pokonywać wielokrotnie w zależności od swoich umiejętności i temperatury wody.
Dlaczego temperatura wody jest tak istotna?
Woda w Bałtyku ma na dzień dzisiejszy 20 stopni. Jednak jest to wyjątkowa sytuacja, woda jest teraz bardzo ciepła. Bywa, że woda w Bałtyku ma 14 stopni i to jest graniczna temperatura, poniżej której kąpać się już nie wolno. Natomiast powyżej 14 stopni można pływać, ale trzeba być zahartowanym, ponieważ niska temperatura powoduje zagrożenie w postaci potencjalnej niewydolności krążeniowo-oddechowej u osób nie przystosowanych do takich warunków termicznych. Na pływalniach krytych mamy temperaturę wody w basenach pływackich rzędu 27-28 stopni. I to jest woda odpowiednia dla amatorów. W parkach wodnych baseny mają temperaturę ok. 30 stopni, żeby ludzie, którzy słabo sobie radzą, ale jednak pływają, mogli przepłynąć odległość 25 metrów. Natomiast sportowcy mają w basenie temperaturę 26 stopni. W morzu warunki termiczne są inne. Dlatego dobrze jest zapytać ratowników, jak korzystać z kąpieliska w danym dniu, ponieważ warunki atmosferyczne często się zmieniają, każdego dnia jest inna pogoda.
Czyli trzeba pamiętać o tym, że nawet jeżeli ktoś potrafi dobrze pływać na basenie, to jednak w morzu warunki są inne?
Tak, nawet wytrawni pływacy, sportowcy z licencjami pływackimi, kiedy przychodzą pierwszy raz nad morze, mają problem, aby się dostosować. Pływanie w morzu jest diametralnie inne niż na pływalniach krytych. Począwszy od tego, że temperatura wody jest niższa, a skończywszy na prądach wody, falach, które napływają na brzeg z impetem i trzeba wiedzieć, jak je pokonać. To jest szereg umiejętności, które nabywa się podczas pływania w morzu. Przychodzą one z czasem, tego w jednym dniu nauczyć się nie da. Nawet jeżeli jest to pływak, który wyczynowo uprawia pływanie, przychodząc tutaj, musi mieć respekt, pokorę dla tych warunków. Najlepiej zacząć pływać pod okiem ratowników lub dodatkowo ze sprzętem asekuracyjnym np. bojką typu SP II.
Czyli, gdy jest wywieszona czerwona flaga, należy bezwzględnie zrezygnować z kąpieli?
Nie należy wchodzić do wody, gdy na wieży jest wywieszona czerwona flaga. Dzisiaj mamy wywieszoną czerwoną flagę z uwagi na silne prądy boczne i wsteczne. Woda w takich warunkach płynie ok. 3 km na godzinę. To jest prędkość przeciętnego spacerowicza, który idzie energicznym krokiem brzegiem morza. Jest to też prędkość rzeki górskiej. Więc trzeba mieć respekt, bo żywioł litości nie zna. W Polsce od kwietnia do dnia dzisiejszego utonęło już ponad 200 osób, z czego kilkanaście nad morzem na plażach niestrzeżonych. Ostatni weekend był tego dobitnym przykładem, utonęli mężczyźni w Mielnie i w Łazach.
Trzeba też podkreślić, że toną również osoby potrafiące pływać?
Oprócz tego, że woda w morzu nie jest stojąca, dodatkowo w morzu dochodzi jeszcze element paniki. Jeżeli ktoś jest przyzwyczajony do wody na kąpieliskach krytych, w morzu w momencie zagrożenia przyjmuje pozycję nienaturalną, najczęściej pozycję pionową, wtedy najczęściej traci pływalność, ponieważ nogi opuszcza na dół. Dołem te prądy mają z reguły większą siłę. Prąd zaczyna ciągnąć w bok. Co jakiś czas te prądy boczne przekształcają się w prądy wsteczne, które ciągną w morze. No i wówczas taki człowiek jest wyczerpany, ponieważ wydatkuje cały zapas sił, chcąc się w jakiś sposób ratować. Następnie wystraszony i zmęczony, poddaje się i wtedy niestety żywioł go zabiera. Dzisiaj mieliśmy taki przypadek w Rowach, niedaleko stąd miała miejsce akcja, gdzie ratownicy reanimowali mężczyznę, który następnie został zabrany karetką do leczenia szpitalnego.
Proszę powiedzieć, czym są prądy wsteczne, które są częstą przyczyną utonięć? My, ludzie nie mieszkający nad morzem, nie mamy pojęcia o tym, że w ogóle coś takiego istnieje?
Woda napływa na linię brzegową falami. To są te fale, które wszyscy podziwiają i w których się bawią. Fala musi jednak wrócić i wraca przy dnie, zanim jednak wróci prostopadle w stronę morza, to żłobi rów zaraz przy linii wody. Są to rowy o głębokości od 1 do 1,5 metra. Ale to już jest wystarczająca głębokość, żeby kłopoty miał dorosły człowiek, a co dopiero dziecko. Mniej więcej co 50, 100, 200 metrów te rowy równoległe przekształcają się w rowy prostopadłe do linii brzegowej. Tam głębokość jest jeszcze większa, a siła wody wzmocniona. W ten sposób tworzy się prąd wsteczny, którego jego siła jest znacznie większa niż prąd boczny, ponieważ jest zasilony wodą z rowu równoległego. Nawet wytrawny pływak, który wie, jak zachować się w takich warunkach, jeżeli zacznie płynąć, to z reguły stoi w miejscu. Najważniejsze to nie walczyć z tym prądem, tylko po prostu przyjąć pozycję poziomą, leżeć na wodzie i oddychać, na ile się da, dać się zepchnąć przez prąd. Następnie w sposób naturalny człowiek wypłynie ze strefy prądu wstecznego i morze już z falą przybojową go samo wyrzuci na brzeg, można delikatnie pomóc sobie żabką pod wodą. Czyli w morzu najważniejsza jest technika i opanowanie.
Co zrobić, żeby zostać ratownikiem?
Trzeba skończyć kurs ratownictwa wodnego w jednym z ośrodków Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Trzeba mieć bardzo dobry stan zdrowia i umieć doskonale pływać. Sprawdzianem granicznym dla większości osób jest przepłynięcie 400 metrów sposobem dowolnym w czasie poniżej ośmiu minut. Jeżeli ktoś się zastanawia nad przystąpieniem do kursu, może sam na basenie sprawdzić, czy jest w stanie pokonać ten dystans w tym czasie. To jest ta umiejętność najważniejsza. Ratownik wodny musi umieć pływać. Musi być opalony i umieć pływać (śmiech).
Rozmawiała Sylwia Grudzień.
Tagi: bezpieczeństwo, morze bałtyckie, wakacje, Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe