Czesława Rudnik
E-mail: redakcja@zwrot.cz
– W tym naszym społeczeństwie ciągle się gotuje i gotuje, jak w jakim kotle.
– Tak powiadasz? A dlaczego w takim razie mamy tylu niedowarzonych i to na niebylejakich stanowiskach?
*
Pewien generał spoliczkował pewnego razu w uniesieniu swego ordynansa. Ten w porywie wściekłości chwycił pistolet i skierował lufę w stronę generała. Pistolet jednak zaciął się i nie wypalił.
– Sześć tygodni ścisłego aresztu! – ryknął generał. – Za nietrzymanie broni w należytym porządku!
*
Późną nocą wraca do domu jakiś pijany jegomość. W pewnej chwili zatrzymuje się przy latarni i zaczyna wołać na całe gardło: – Na pomoc!… Mordują!… Ratunku!
W ciągu minuty nadbiega policjant i rozejrzawszy się dokoła, zwraca się do pijaka: – Dlaczego pan się drze? Przecież tu nikogo nie ma!
– Ja wiem… – odpowiada pijany. – Ale ja mam… czkawkę, więc… chcę się przestraszyć, żeby… mi przeszła…
*
– Jaki pies jest najwierniejszy i nie opuszcza nigdy człowieka?
– Ten, na którego się schodzi.
*
– Dla jednej kobiety straciłem majątek!
– A ja głowę!
– To się pan wykręcił sianem…
*
– Jutro kurę poderżnę – mówi żona do męża.
– Jak to? Tak przez tydzień?
– Na czyś zapomniał, że jutro jest dwadzieścia pięć lat, jak jesteśmy razem?
– No dobrze, ale cóż temu biedna kura winna?
*
Pani Emska ma osiemnastoletnią córkę. Córeczka jest oczkiem w głowie rodziców. Pewnego razu pani Emska wchodzi do pokoju córki i zastaje ją w bardzo kompromitującej pozie z pewnym młodzieńcem.
– Jak pan śmie – woła oburzona. – Moja jedyna córka. Czy pan nie widzi, że okno otwarte. Przecież dziecko może się zaziębić!
*
– Były czasy, że i ja jeździłem własnym powozem…
– Kiedyż to było?
– Jak mię niańka woziła w wózku.
(Żarty z brodą. „Zwrot”, 2000, nr 12)
Tagi: Wydziobane, żart