Halina Szczotka
E-mail: halina.szczotka@zwrot.cz
LIGOTKA KAMERALNA / W ubiegłą sobotę Dom Kultury w Ligotce Kameralnej pękał w szwach. Zresztą nie tylko w sobotę, również w piątek na próbie generalnej najnowszej sztuki teatru MK PZKO Ligotka Kameralna były tłumy.
W piątek na próbie generalnej pojawiło się 200 osób, w sobotę na premierze było ich 280. – Ten fakt wskazuje na to, jak duże zapotrzebowanie jest na tego typu kulturę. Ludziom brakuje śmiechu – stwierdziła Eva Furtek, która tym razem nie pojawiła się na scenie, tylko pracowała jako suflerka w kulisach.
Ale nie tylko chęć spędzenia przyjemnego popołudnia przyciągnęła do Ligotki tyle osób. Na taką popularność zespół zasłużył sobie dziesięcioletnią pracą.
Na scenie można oglądać doświadczonych aktorów, dla których gra jest prawdziwą pasją, aktorów, którzy potrafią się poruszać po deskach scenicznych, potrafią grać nie tylko słowem, ale też gestem i ciszą. Tym razem oglądać można Pavlę i Andrzeja Sabelów, Mariannę Brych, Annę Brych, Józefa Szpyrca, Romana Literaka, Ericha Unuckę, Jola Russ i Anežkę Rychlą.
Spektakl nie jest przekrzyczany, wszystkie sceny są sprawnie skomponowane w taki sposób, by widza nie nudzić, ani nie przytłoczyć nadmierną ekspresją. Widoczny jest po prostu dobry warsztat reżyserski Aleksandra Przeczki, od którego moim zdaniem wielu innych instruktorów teatralnych mogłoby się uczyć. (Może jednak warto powrócić do idei warsztatów reżyserskich dla teatrów amatorskich PZKO?)
Na pochwałę zasługuje też dobór repertuaru. Artystom z Ligotki udało się sprawnie przerobić komedię francuskiego pisarza Georgesa Feydeau. I choć została ona napisana w roku 1884, sytuacje, które opisuje, wywołują śmiech również u współczesnego widza. Gwara nie razi czechizmami, za co podziękować należy Joannie Szpyrc i Marii Ševčík, które przetłumaczyły sztukę.
Jeśli więc zobaczycie, że teatr z Ligotki gra gdzieś „Krawca damskiego”, na pewno nie musicie się zastanawiać. Ten spektakl trzeba obejrzeć!
Tagi: Aleksander Przeczek, teatr z Ligotki Kameralnej