Halina Szczotka
E-mail: halina.szczotka@zwrot.cz
W minioną niedzielę cieszyński Rynek należał do rękodzielników. Na płycie centralnego placu miasta stanęły kramy z cudeńkami użytkowymi, ale też tymi wyłącznie ozdobnymi.
Żadnej odpustowej tandety, żadnego plastiku. Królowały naturalne surowce od tych najbardziej tradycyjnych, jak drewno, włóczka czy skóra, po bardziej wyszukane, jak choćby miedź. Wszystko, co oferowano, było wytworem ręcznej pracy rzemieślników i artystów.
Jarmark Piastowski zorganizowała już po raz piąty Pracownia Rękodzieła Artystycznego „Pat the Cat”. Organizatorzy nie kryją zadowolenia z frekwencji zarówno wystawców, jak i odwiedzających.
– Tym razem odwiedziło nas ponad 60 rękodzielników i pracowni rękodzieła z różnych części kraju. Tradycyjnie już najwięcej ze Śląska, ale też na przykład z Krakowa i innych województw. Pogoda nam dopisała, więc pojawiło się również wielu odwiedzających – nie kryje zadowolenia pomysłodawca i główny organizator imprezy Marcin Wieczorek.
– Ograniczona jestem dostępnymi materiałami, koralikami, które kupuję gotowe, ale kompozycje z nich już można tworzyć dowolnie. Wiadomo, jak ze wszystkim, zaczynałam skromniej, a teraz wzorów mam coraz więcej i robię też biżuterię ze skóry – powiedziała naszej redakcji Katarzyna Kwiatkowska z Bystrej koło Bielska.
Z kolei Jacek Majerczak specjalizuje się w biżuterii z żywicą. Są więc maleńkie kolczyki i większe wisiory. A wszystkie to zatopiony w żywicy świat natury.
Oprócz tradycyjnie wykorzystywanych w rękodzielnictwie surowców, zawsze bardzo wdzięcznych i urokliwych, na cieszyńskim jarmarku spotkać można też było istne perełki oryginalności.
Niesamowite wrażenie robi biżuteria, która powstała z liści roślin pokrytych miedzią. – Pokochałam ten metal – wyznaje Lucyna Pociecha Wiaterek. Po studiach chemicznych cztery lata temu założyła pracownię rękodzieła, w której łączy swą wiedzę chemiczną z artystyczną pasją.
– To jest listek, który jest pokryty galwanicznie miedzią. Czyli przygotowuję roztwór, w którym zanurzam odpowiednio przygotowany listek, podłączam prąd i pod jego wpływem cząsteczki miedzi przechodzą na dany przedmiot. Osadzają się i powoli, powoli narasta warstwa metalu. Liść nam determinuje kształt. Nigdy do końca nie wiemy co wyjmiemy z roztworu – z niesłabnącą fascynacją mówi o swej pasji Lucyna Pociecha-Wiaterek.
– Nie ma dwóch identycznych rzeczy w naturze, dzięki temu i wśród mojej biżuterii nie ma dwóch identycznych rzeczy – podsumowuje.
(indi)
Tagi: Marcin Wieczorek, Pat the Cat, V Jarmark Piastowski