CZESKI CIESZYN / Temat pierwszej tegorocznej prelekcji w ramach cyklu „Podróże bliskie i dalekie“ organizowanego przez filię Biblioteki Miejskiej w Czeskim Cieszynie przy ul. Havlíčka był poniekąd nietypowy. Tym razem słuchacze odbyli wspólnie z inż. Zygmuntem Rakowskim podróż kulinarną, zajrzeli pod pokrywkę kuchni w różnych krajach świata i dowiedzieli się, co jadają inne narody.
Opowiadanie rozpoczął prelegent od ziemniaka, którego ojczyzną jest Ameryka Południowa. Jego historia jest ciekawa, jako pierwsi uprawiali go Inkowie na poletkach budowanych na zboczach Andów. – Indianie znali około dwóch tysięcy gatunków ziemniaków i jeszcze do dnia dzisiejszego kilkaset gatunków uprawiają – powiedział.
W swojej wędrówce wirtualnej odwiedził kilka targowisk, w tym największy targ warzywny świata w stolicy Meksyku, gdzie znajduje się ponad pięć i pół tysiąca stoisk pod jednym dachem. Kuchnia japońska to szczególnie ryby, jedzone też na surowo, oraz różne owoce morza. Przeciętny Japończyk zjada ich około 40kg rocznie .
– Japończycy masowo spożywają tuńczyka. 80 procent połowów z Pacyfiku kończy na japońskich aukcjach. Ceny są zawrotne. Świeży tuńczyk jest sprzedawany na targu po 360 USD za kg a jedną z najcenniejszych ryb na świecie jest tuńczyk błękitnopłetwy- opowiada prelegent. Dodał, że największy rekord na tokijskiej aukcji padł w styczniu 2001 roku, kiedy za 200 kg tuńczyka zapłacono aż 20 milionów jenów, co wówczas oznaczało 173 000 dolarów.
W czasie swoich podróży po całym świecieinż. Rakowski miał okazję skosztować wiele niezwykłych dań. Co najbardziej odpowiadało jego kubkom smakowym?
– Jest tego sporo i wszystkiego nie sposób wymienić. Bardzo smaczna jest na przykład kuchnia indyjska pachnąca mieszanką orientalnych przypraw, lubię pyszną wątróbkę drobiową po bengalsku czy gruzińskie chaczapuri, to znaczy placek z owczego sera albo fasolkę po arabsku… – zdradził podróżnik
A najdziwniejsze danie, z jakim się spotkał? – Pieczona świnka morska na przyprawach w Peru, co dla nas jest raczej mało wyobrażalne. U nas świnki morskie to pieszczoszki domowe, dzieci się nimi bawią, a peruwiańscy indianie je spożywają, bo są dla nich głównym źródłem białka – stwierdził.
Nie znalazł też odwagi, by połknąć meksykańską wódkę mezkal z żywą larwą w środku. Natomiast w południowej Afryce delektował sie znakomitym winem. – To fantastyczne wina, nie można ich porównać z tymi, które kupuje się u nas – podsumował
(EŚ)
Tagi: fasolka po arabsku, Filia Biblioteki Miejskiej w Czeskim Cieszynie przy ul. Havlíčka, gruzińskie chaczapuri, Inkowie, Japończycy, pieczona świnka morska, podróż kulinarna, Podróże bliskie i dalekie, tuńczyk, wątróbka drobiowa po bengalsku, ziemniaki, Zygmunt Rakowski