Izabela Adámek
E-mail: iza@zwrot.cz
Krystyna od urodzenia mieszka na Łotwie, gdzie od najmłodszych lat jest mocno związana z lokalną społecznością polską. Podąża śladami swojej mamy, która również aktywnie angażowała się w życie polskiej mniejszości na tym terenie. Krystyna Kunicka-Dzalbe z wielkim zaangażowaniem dba o pielęgnowanie polskiej kultury – zarówno w swoim otoczeniu, jak i w domu, wśród najbliższej rodziny. Jak sama podkreśla, trudno jest jej wyobrazić sobie życie bez poczucia przynależności do polskości.
Czy mogłaby pani opowiedzieć o tym, skąd wzięli się Polacy na Łotwie?
Polacy na Łotwie są obecni już od XVI wieku — od czasu, gdy zakon krzyżacki, który wcześniej panował na tych ziemiach, nie był już w stanie ich utrzymać i zwrócił się do ówczesnego króla Polski z prośbą, aby objął je swoją opieką. W drugiej połowie XVI wieku zaczęli się tutaj osiedlać Polacy. Z czasem spolszczyły się też niektóre rody szlacheckie pochodzenia niemieckiego, które również mieszkały na tych terenach. Mimo że Rzeczpospolita z czasem utraciła kontrolę nad tą częścią Inflant, Polacy pozostali i do dziś jest nas tutaj całkiem sporo.
A jak to wygląda w wypadku pani rodziny?
Jeśli chodzi o moją rodzinę — nie potrafię dokładnie powiedzieć, od kiedy moi przodkowie mieszkają na Łotwie. Wiem na pewno, że byli tu przez cały XIX wiek. Natomiast niestety nie mam informacji, kiedy i jak przybyli. Moje korzenie są zarówno polskie, jak i łotewskie — pochodzę z rodziny mieszanej.
Ilu Polaków obecnie mieszka na Łotwie?
Myślę, że obecnie na Łotwie mieszka około 40 tysięcy Polaków. Oczywiście różne źródła statystyczne podają różne liczby, ale sądzę, że można przyjąć, iż jest ich około 30–40 tysięcy. Można więc powiedzieć, że historia Polaków na Łotwie jest bardzo długa — sięga odległych czasów. Trzeba jednak zaznaczyć, że część Polaków osiedliła się tutaj dopiero w okresie radzieckim.
Wówczas wielu z nich przybyło z terenów Białorusi, szczególnie z rejonów przygranicznych. Łotwa w czasach sowieckich uchodziła za jedno z bardziej rozwiniętych i zamożnych państw w porównaniu z innymi republikami Związku Radzieckiego. To przyciągało ludzi z różnych zakątków ZSRR, w tym wielu Polaków właśnie z Białorusi. Dlatego dziś na Łotwie mieszkają zarówno potomkowie Polaków osiedlonych tutaj od wieków, jak i ci, którzy przyjechali w okresie sowieckim.
Z tego, co Pani mówi, wynika, że na Łotwie mieszka spora liczba Polaków. Czy w związku z tym działają tam również organizacje polskie?
Tak, oczywiście. Na Łotwie mieszka wielu Polaków, ale warto zaznaczyć, że my częściej mówimy o Polakach na Łotwie, a nie o Polonii. Polonia to zazwyczaj osoby, które wyemigrowały z Polski. Natomiast my jesteśmy społecznością, która żyje tu od pokoleń. Choć oczywiście są też u nas osoby, które przyjechały z Polski.
Rozumiem. A jaka jest główna organizacja zrzeszająca Polaków na Łotwie?
Największą organizacją jest Związek Polaków na Łotwie, który istnieje już ponad 100 lat – został założony w 1922 roku. To jedna z najstarszych tego typu organizacji na świecie. Początkowo była to organizacja o charakterze politycznym, działająca w okresie międzywojennym. Dziś jednak zajmujemy się przede wszystkim działalnością kulturalną i oświatową.
Ilu członków liczy ta organizacja?
Związek zrzesza około tysiąca członków na terenie całej Łotwy. Mamy dziesięć aktywnych oddziałów w różnych miastach. Najprężniej działa oddział w Dyneburgu. Tam znajduje się Dom Polski – jedyna nieruchomość, która jest własnością Związku. Przed wojną Polacy mieli więcej takich obiektów, ale tylko tutaj zachowały się dokumenty potwierdzające własność. Dzięki temu mamy miejsce, gdzie możemy się spotykać, organizować imprezy i działać kulturalnie.
A co się dzieje w tych miejscach, gdzie takiego Domu Polskiego nie ma?
Tam zazwyczaj wynajmuje się pomieszczenia albo spotkania odbywają się w polskich szkołach – mamy trzy na Łotwie. Ale to już nie to samo, co mieć swoją własną przestrzeń.
Jakie inne inicjatywy lub wydarzenia organizowane są przez Polaków na Łotwie?
W Dyneburgu, poza Związkiem Polaków, działa też Centrum Kultury Polskiej, wspierane przez lokalny samorząd. Dzięki temu mamy wsparcie finansowe np. na zatrudnienie dyrygenta czy kierownika grupy teatralnej. Mamy chór seniorów, wielopokoleniowy zespół Barwy Daugawy, grupę teatralną „Uśmiechnięta Tęcza” oraz świetlicę dla dzieci.
Czy w ramach działalności w organizacjach polonijnych pełni pani jakąś konkretną rolę?
Od dwóch lat jestem sekretarzem Związku Polaków na Łotwie. Wcześniej działałam w zarządzie oddziału w Dyneburgu. W Związku aktywnie udzielam się już od ponad 25 lat. Moja mama była członkiem pierwszego zarządu lokalnego oddziału Związku w 1988 roku. Od dziecka brałam udział w wydarzeniach – koncertach, posiedzeniach, imprezach. Pamiętam, że bywały nawet dwa koncerty dziennie i sale pełne ludzi.
Angażuje się pani również w inne formy działalności?
Po studiach zaczęłam pisać teksty do programu Akcenty Polskie i do kwartalnika Polak na Łotwie. Pomagam też organizować wydarzenia i pisać wnioski projektowe – głównie do fundacji z Polski, ale też do funduszy łotewskich i lokalnych samorządów. Wspieram zarząd i oddziały, starając się, by polskość na Łotwie była nadal obecna i żywa.
Zawsze interesuje mnie kwestia zaangażowania młodzieży w życie Polonii. Jak to wygląda na Łotwie? Czy młodzi Polacy są aktywni, chcą się angażować?
Na Łotwie mamy trzy polskie szkoły: dwa gimnazja – w Rzeżycy i Dyneburgu – oraz jedną szkołę średnią w Rydze. Młodzież ucząca się w tych szkołach jest dość aktywna, szczególnie w czasie roku szkolnego. Później jest trochę trudniej utrzymać to zaangażowanie, ponieważ wiele osób wyjeżdża – na studia do Polski, do innych krajów, a także do stolicy. Mimo to staramy się podtrzymywać kontakt i współpracę.
Udaje się to?
Osoby, które wracają do rodzinnych miast, często angażują się ponownie – pomagają, biorą udział w wydarzeniach. Mamy w Dyneburgu zespół tańca ludowego „Kukułeczka”, prowadzony przez Żannę Stankiewicz. Zespół tworzy prawdziwie rodzinną atmosferę – młodzież, która kiedyś tańczyła, chętnie wraca, uczestniczy w wydarzeniach i wspiera zespół jako wolontariusze. Co więcej, dzieci dawnych członków zespołu również dołączają, co sprawia, że mamy ciągłość i naturalne uzupełnianie składu.
Zastanawia mnie jeszcze kwestia wsparcia finansowego. Skąd Polacy na Łotwie czerpią środki na swoją działalność?
Tak, jak już wcześniej wspomniałam, wsparcie pochodzi przede wszystkim z fundacji, takich jak Fundacja Pomoc Polakom na Wschodzie im. Jana Olszewskiego. Działa też Fundacja Odra–Niemen, a dawniej bardzo dużym wsparciem była Wspólnota Polska – obecnie jest nieco mniejszym, ale wciąż ważnym partnerem.
Poza tym pomagają również mniejsze fundacje, działające na bardziej lokalną skalę. Często przyjeżdżają z pomocą – zwłaszcza dla seniorów czy osób potrzebujących – przywożą paczki na święta Bożego Narodzenia i Wielkanoc. Warto też dodać, że pewną pomoc zapewniają samorządy łotewskie oraz łotewskie fundacje, które wspierają działalność organizacji pozarządowych. To wsparcie z różnych stron pozwala nam działać i utrzymywać naszą społeczność.
A jak ogólnie wyglądają relacje Polaków z obywatelami Łotwy?
Bardzo dobrze. Polacy są szanowaną mniejszością. Zawsze wspierali Łotyszy w dążeniu do niepodległości, pomagali m.in. na barykadach w latach 90. W 1920 roku polscy żołnierze odegrali też kluczową rolę w Kampanii Łatgalskiej – było ich trzykrotnie więcej niż łotewskich. Łączy nas historia, współpraca i wspólne wartości.
W jaki sposób dba pani o podtrzymywanie polskich tradycji w ramach swojej rodziny?
Moim zdaniem – co potwierdzają również badania, które prowadziłam w ramach pracy doktorskiej na temat języka polskiego w Łatgalii – najważniejszym elementem zachowania polskości w rodzinie jest język. Jeżeli rodzice, matka lub ojciec – zwłaszcza w rodzinach mieszanych – nie używają w domu języka polskiego, to niestety on zanika. Nawet jeśli dziecko uczęszcza do polskiej szkoły, ale w domu nie ma kontaktu z językiem, to ten język szkolny nie staje się językiem ojczystym.
Czy zatem język polski jest priorytetem w zachowywaniu polskości w pani rodzinie?
Tak, w mojej rodzinie, na szczęście, język polski przetrwał – dzięki mojej mamie, dziadkom, prababciom, wszystkim przodkom. Teraz ja przekazuję go moim dzieciom. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym rozmawiać z dziećmi w innym języku. Oczywiście czasem, gdy jesteśmy w towarzystwie albo nawet w domu, zdarza mi się używać języka łotewskiego, ale podstawowym językiem komunikacji z dziećmi jest dla mnie język polski.
Oprócz języka, istnieją inne czynniki ważne dla zachowania polskich korzeni?
Oprócz języka ważne jest też przekazywanie tradycji – tych, które towarzyszą nam od pokoleń. Oczywiście, przez wieki niektóre z nich się zmieniły, nabrały lokalnego kolorytu, jak żartobliwie mówię – trochę się „złotyszyły” – ale ich istota pozostała. Obchodzimy święta takie jak Boże Narodzenie czy Wielkanoc zgodnie z polską tradycją, i to właśnie buduje tę ciągłość kulturową w rodzinie.
Chciałabym nawiązać do tematu, który już pani poruszyła – polskich szkół. Czy mogłaby pani opowiedzieć więcej o tym, jak funkcjonują polskie szkoły na Łotwie?
Na Łotwie mamy obecnie trzy polskie szkoły funkcjonujące w ramach łotewskiego systemu oświaty.
Kiedyś, gdy Związek zakładał szkoły polskie, nauczanie odbywało się wyłącznie w języku polskim. Niestety, z biegiem lat i w związku z kolejnymi reformami edukacyjnymi, szkoły te stały się bardziej „łotewskie” — udział przedmiotów nauczanych po polsku jest obecnie bardzo niewielki.
Jest zainteresowanie tymi szkołami?
Nasze szkoły cieszą się opinią placówek o wysokim poziomie nauczania. Łącznie do trzech szkół uczęszcza około 1500 uczniów — liczba ta nieco się zmienia z roku na rok. Mamy także przedszkole polskie w Dyneburgu. W Rydze i Rezekne edukacja przedszkolna jest zintegrowana ze szkołą, natomiast w Dyneburgu działa samodzielne przedszkole, również w ramach łotewskiego systemu. Oprócz tego funkcjonuje kilka szkółek języka polskiego w miastach takich jak Jēkabpils czy Jełgawa. To miejsca, gdzie nie ma wystarczającej liczby Polaków, by powstała szkoła pełnoprawna, ale mieszkają tam polskie rodziny, których dzieci chcą uczyć się języka i poznawać polską kulturę. W ten sposób staramy się odpowiadać na lokalne potrzeby.
Jak ważne jest pielęgnowanie polskich tradycji i tożsamości narodowej, kiedy mieszka się poza granicami Polski?
Dla mnie osobiście to bardzo ważne. Jak to kiedyś powiedziała moja mama – i ja teraz często powtarzam to moim dzieciom – kiedy mówią: „Oj, nie chce mi się tego robić”, odpowiadam im: „Nasi przodkowie przewracaliby się w grobach, gdybyśmy tego nie robili”. Może brzmi to trochę żartobliwie, ale naprawdę czuję, że polskość jest niezastąpioną częścią mojej tożsamości. Chcę, żeby tutaj, na Łotwie, polskość nie zginęła – wręcz przeciwnie – żeby kwitła. Wierzę, że jeśli człowiek czegoś pragnie, to powinien w tym kierunku działać. Moja mama od zawsze angażowała się w działalność związaną z polską społecznością i chyba właśnie za jej przykładem ja również nie wyobrażam sobie, żeby tego nie robić.
Co chciałaby pani przekazać Polakom mieszkającym poza granicami kraju, aby ich zmotywować do działania, do bycia aktywnymi?
To trudne pytanie, ale myślę, że każdy z nas, każda osoba, powinna znać swoje korzenie i dbać o pielęgnowanie swojej tożsamości — czasem złożonej, ponieważ Polacy mieszkający poza granicami kraju, zwłaszcza tacy jak my tutaj, żyjący na obczyźnie od kilku stuleci, mają wielowymiarową tożsamość. Warto zrozumieć, że jeśli nie my, to kto? Każdy Polak jest ważny, by podtrzymać polskość poza granicami ojczyzny. To istotne, ponieważ w każdym kraju, w którym mieszkają Polacy, można odnaleźć ślady polskiej obecności. Polacy wnieśli znaczący wkład w rozwój różnych państw, każdy na swój sposób. I myślę, że aby o tym nie zapomnieć, powinniśmy pielęgnować polskie wątki w krajach, w których żyjemy, pokazywać, że bycie Polakiem jest czymś wartościowym i fajnym. Każdy z nas powinien być prawdziwym ambasadorem polskości tam, gdzie mieszka.



