Krzysztof Rojowski
E-mail: krzysztof@zwrot.cz
W Polsce w najlepsze trwa kampania wyborcza przed majowymi wyborami prezydenckimi. Karol Nawrocki – kandydat popierany przez Prawo i Sprawiedliwość – na jednej z konferencji prasowych skomentował krajową wizytę szefa amerykańskiego Pentagonu, który w Warszawie udał się na krótki jogging. Nawrocki zauważył, że Pette Hegseth na poranną przebieżkę ubrał nie odzież termiczną, a zwykły szary dres, co miało według polityka stanowić dowód stuprocentowej autentyczności i szczerości. No i się zaczęło – kwestia stroju do biegania została tematem politycznym.
Szary dres prawdę ci powie
Karol Nawrocki swój wizerunek od samego startu kampanii opiera na kwestiach zdrowego trybu życia, dobrej kondycji fizycznej i sporcie. Kandydat popierany przez PiS jest wielkim fanem boksu. Ma nawet materiały z hasłem Now-ROCKY 2025, typografią nawiązującą do logotypów znanych ze sportów walki. Niejednokrotnie też przed spotkaniami wyborczymi udawał się na jogging, zapraszając oczywiście swoich sympatyków i kręcąc przy tym filmiki i rolki na media społecznościowe.
Dlatego też wyraźnie spodobać musiał się mu fakt, że sekretarz obrony USA i szef Pentagonu – a także człowiek Donalda Trumpa, którego Prawo i Sprawiedliwość gorąco popiera – podczas wizyty w Warszawie poszedł pobiegać wraz z żołnierzami V korpusu amerykańskiej armii.
– Nie wiem czy państwo zwróciliście uwagę, że szef pentagonu biegał w szarym dresie. Bo nie musi nikogo udawać, nie musi nosić na ulicach Warszawy i ubierać na swoje ciało odzieży termicznej – mówił Nawrocki podczas konferencji prasowej w Złotowie w województwie wielkopolskim. – To chyba ścieżka dla nas wszystkich, aby Polska mówiła swoim głosem, a kandydaci na prezydenta byli ludźmi z krwi i kości i nie przebierali się za tych, którymi nie są i nie wciskali na siebie odzieży termicznej, jeżeli nie są biegaczami – dodawał (cytat za eska.pl).
No i podpalił, mówiąc kolokwialnie.
Dres i kawa a sprawa państwowa
Przeglądając Facebooka, zauważyłem post jednego ze znajomych. Wrzucił fotkę z biegania i napisał, że wybrał się na jogging mimo chłodu, a założona odzież termiczna spełniła swoje zadanie. Sądząc po początkowych reakcjach, był to raczej żart z kategorii „pozdro dla kumatych”, ale pokazywał coś bardzo istotnego: jak dobrze polityka potrafi się wkraść do dyskusji teoretycznie nie mających z nią nic wspólnego.
To oczywiście nie był jedyny taki wpis w sieci. W mediach społecznościowych pojawiło się mnóstwo innych na temat wyższości szarego dresu nad odzieżą termiczną lub odwrotnie. To oczywiście nie tak, że polska scena polityczna nie jest już podzielona pomiędzy Platformę Obywatelską a Prawo i Sprawiedliwość, a pomiędzy grupy „szarodresowców” i „odzieżotermicznych” (chociaż nie ukrywam – byłoby cudownie dożyć czasów, w których to byłby główny przedmiot dyskusji publicznej). Dyskurs ten został spłycony w sposób niespotykany. I to w sumie nie pierwszy raz.
Przecież w Polsce politycznie kojarzyć się może nawet kupno kawy na stacji benzynowej.
Orlen to państwowy koncern paliwowy, który za czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości był instytucją mocno upolitycznioną. Szefem spółki był wtedy Daniel Obajtek – były wójt Pcimia, który szybko zrobił polityczną karierę wiążąc się z PiS, a obecnie jest europosłem tej partii. Jej politycy często i chętnie wrzucali na swoje media społecznościowe filmiki i zdjęcia, na których piją kawę na stacjach benzynowych sieci.
Po wyborach parlamentarnych z października 2023 roku, gdy do władzy doszła będąca wcześniej w opozycji Platforma Obywatelska, władze w Orlenie się zmieniły. Serwowana na stacjach kawa wciąż jednak była jednym z elementów marketingu koncernu. Dość powiedzieć, że w trakcie ostatniego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy – o niej jeszcze za chwilę – zysk ze sprzedaży napoju trafiał właśnie na konto tej największej polskiej akcji charytatywnej. Zapytacie: zaraz zaraz, to pomaganie innym też może być upolitycznione? Jeszcze jak.
Akcja charytatywna kontra prywatna telewizja
Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy w Polsce przez lata była akcją charytatywną jednoczącą wszystkich Polaków. Promowały ją absolutnie wszelkie media – czy to prawicowe, lewicowe, państwowe, prywatne. Do czasu.
Coroczne finały WOŚP odbywają się we wszystkich polskich miastach, miasteczkach czy wsiach. Wolontariusze zbierają pieniądze, z których następnie funduje się sprzęt medyczny do szpitali w całym kraju. Wydawać by się mogło, że troska o życie czy zdrowie ludzkie nie może być tematem sporu. Niestety tak nie jest.
Z różnych bowiem przyczyn doszło bowiem do tego, że Orkiestra dzieli Polaków, chociaż, tak czy inaczej, co roku zbiera gigantyczne pieniądze. W tym roku uzbierano już ponad 178 milionów złotych i wiele wskazuje na to, że będzie to kwota rekordowa. Wrzucenie pieniędzy do puszki wolontariusza ma jednak znamiona czynu politycznego poparcia. To brzmi dość absurdalnie, ale wynika z faktu, że WOŚP w poprzedniej kadencji był promowany przez między innymi TVN (stację prywatną, która kojarzona jest z obozem politycznym Platformy Obywatelskiej), a dyskredytowany przez ówczesne władze Telewizji Polskiej (której szefem był Jacek Kurski, silnie związany z Prawem i Sprawiedliwością).
Spór ten trwa do dziś. W tym roku finał WOŚP oczywiście chętnie pokazywała TVP (której władze związane są od 2023 roku z Platformą Obywatelską), z kolei do niewspierania zbiórki namawiała swoich odbiorców Telewizja Republika – prywatna stacja o silnie konserwatywnym i prawicowym przekazie, promująca PiS.
Polityczność na każdym kroku
To oczywiste, że żyjemy w świecie zdominowanym przez media społecznościowe. Można zaryzykować tezę, że poparcie dla różnych środowisk politycznych u wielu osób kształtuje się nie na podstawie wartości, jakie owa partie czy ugrupowania wyznają, a na kanwie przekazu w socialach. Na tym, kto nagrywa lepsze rolki, wrzuca bardziej angażujące posty czy filmiki.
Przez to właśnie do rangi tematów politycznych może urosnąć nawet wybór stroju do biegania, kupno kawy na stacji benzynowej czy wsparcie dla akcji charytatywnej.
Wyobraźmy sobie bowiem, że wrzucamy na Facebooka krótki filmik. Zimową porą biegniemy przez miasto w odzieży termicznej, wrzucamy pieniążek do puszki wolontariusza, a jogging kończymy, pijąc kawę na Orlenie. Albo na odwrót – mamy na sobie szary dres, a wolontariusza i stację benzynową mijamy, ciężko wzdychając. Zarówno jeden, jak i drugi przekaz miałby charakter polityczny. To absurd.
Niestety wydaje się, że z drogi upolitycznienia najmniejszych choćby elementów życia nie da się zawrócić. Jeśli polaryzować może dres i odzież termiczna, to strach pomyśleć, po której stronie barykady stanie sweter z polaru.