Izabela Adámek
E-mail: iza@zwrot.cz
CZESKI CIESZYN / Byli członkowie chóru Harfa spotkali się w środowe popołudnie 19 lutego na ponoworocznym spotkaniu w restauracji w ośrodku kultury Strzelnica. W miłej i serdecznej atmosferze wspominali wspólnie spędzone chwile w chórze i cieszyli się ponownym spotkaniem.
– Chór Harfa działał w Czeskim Cieszynie przez 65 lat, od 1949 roku. Niestety, z biegiem czasu liczba chórzystów zaczęła maleć, a ich wiek stawał się coraz wyższy. W końcu podjęto trudną decyzję o zakończeniu działalności zespołu. Przez te wszystkie lata wytworzył się wspaniały kolektyw, dlatego do dziś spotykamy się regularnie dwa razy w roku – powiedziała w rozmowie ze Zwrotem Ewa Sikora, jedna z byłych członkiń chóru.
Spotkanie noworoczne i jajecznica
– Pierwsze spotkanie odbywa się zazwyczaj na początku roku, w formie noworocznego przyjęcia i jest bardziej uroczyste. Drugie ma miejsce pod koniec czerwca i jest tradycyjnie połączone z jajecznicą, którą obecnie, gdy jest nas mniej, smażymy w Domu Polskim przy ulicy Bożka, w salce Miejscowego Koła PZKO Czeski Cieszyn-Centrum – tłumaczy Ewa Sikora.
– W tych spotkaniach uczestniczy zazwyczaj kilkanaście osób, czyli wszystkie dawne chórzystki i chórzyści, którym zdrowie na to pozwala. Dziś, na przykład, jest 14 pań i dwóch panów, byłych członków Harfy. Rozmawiamy, wspominamy i cieszymy się swoim towarzystwem. Często mamy jakiś program artystyczny lub niespodziankę – bywały już zabawy w odgadywanie piosenek na podstawie rysunków czy śpiewanie dawnych utworów z repertuaru chóru. W tym roku również zamierzamy przypomnieć sobie parę utworów. Te spotkania noworoczne to kontynuacja dawnych chórowych wigilijek, które nieraz trwały „do białego rana“, kiedy w końcu zniecierpliwiony gospodarz, pan Foniok, wyganiał nas z dużej sali na Bożka – opowiada Sikora.
– Chór już nie istnieje, ale dawne członkinie wciąż utrzymują kontakt i spotykają się w kameralnym składzie częściej niż dwa razy w roku. Nie wszyscy jednak całkowicie zrezygnowali ze śpiewania. Kilka osób jest członkami zespołu TA Grupa, a siedem tworzy teraz trzon chóru Godulan-Ropica – dodaje Ewa Sikora.
Wspomnienia byłych członków
– Na końcu mojej działalności w chórze Harfa byłam osobą z najdłuższym stażem. Przeżyłam tam wiele, ale były to niezapomniane chwile. Próby również miały swój urok, jednak to wycieczki i wyjazdy pozostawiły najpiękniejsze wspomnienia, zawsze panowała na nich wspaniała atmosfera. Cieszę się, że nadal się spotykamy. – podzieliła się swoimi doświadczeniami była członkini chóru, Eryka Tomanek.
– Trzydzieści lat temu byłam na kolonii w Czechach z młodzieżą. Tam poznałam pana Tadeusza Smugałę, który również śpiewał w chórze Harfa. Pewnego dnia zaprosił mnie do chóru i tak zaczęła się moja przygoda z Harfą. Od tamtego czasu regularnie uczęszczałam na próby. Niestety, chór już nie istnieje, czego bardzo żałuję. Przez te wszystkie lata czułam się i czuję tu wspaniale, byłam ciepło przyjęta, ponieważ należę do nielicznych osób z drugiej strony Olzy, ale prawdę mówiąc, czułam się tu nawet lepiej niż w mojej szkole po drugiej stronie – podzieliła się swoimi doświadczeniami Gabriela Prochazka.
– Grałam na harfie, a nie śpiewałam w chórze. Mój mąż, świętej pamięci Bronisław Walicki, był chórzystą od 1995 roku. Kiedy przyjechaliśmy z Pragi, pierwszą rzeczą, którą zrobił na Zaolziu, było kupienie mieszkania i zapisanie się do chóru Harfa. Bardzo miło wspominam koncert „Dwie harfy”, czyli połączenie chóru Harfa i harfy jako instrumentu. Chór śpiewał „Czego chcesz od nas, panie?”, a pan Józef Świder, profesor Świder, dopisał partię harfy, żeby faktycznie było coś na chór i harfę. Byłam i jestem czynną harfistką w tym chórze, uczestniczę w życiu kulturalnym i chodziłam na wszystkie ich występy. Z wielką przyjemnością brałam udział we wszystkich wspólnych spotkaniach, które były fantastyczne, przeurocze i dowcipne, dziękuję za to. – podzieliła się swoimi wspomnieniami harfistka Ewa Jaślar – Walicka.















